8 lat więzienia dla oskarżonego o oszustwa; ok. 100 pokrzywdzonych
Na osiem lat więzienia skazał katowicki sąd okręgowy Tomasza P., któremu ok. 100 osób powierzyło pieniądze - nawet po kilkaset tys. zł - z zamiarem zainwestowania na międzynarodowym rynku walutowym Forex. Zamiast obiecywanego szybkiego zysku stracili oszczędności.
O zakończeniu procesu i nieprawomocnym wyroku poinformowała w czwartek PAP szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ Jolanta Tałaj. Poza karą więzienia sąd wymierzył oskarżonemu 200 tys. zł grzywny i zakazał prowadzenia działalności w dziedzinie obrotu instrumentami finansowymi na osiem lat. Zobowiązał go też do naprawienia szkody wobec większości pokrzywdzonych.
Na ławie oskarżonych poza Tomaszem P. zasiadła też Monika Z.-K., której prokuratura także zarzuciła oszustwa. Kobieta usłyszała wyrok pół roku więzienia w zawieszeniu. Trzeci oskarżony, Jarosław D., odpowiadający przed sądem za ukrywanie pieniędzy pochodzących z przestępstwa, został skazany na 1,5 roku w zawieszeniu.
Choć orzeczenie sądu jest zbliżone do wniosków oskarżyciela, prokuratura nie wyklucza apelacji. - Chcemy zapoznać się z treścią pisemnego uzasadnienia i poddać je szczegółowej analizie. Ta sprawa dotyczy wielu pokrzywdzonych i ogromnych kwot pieniędzy - powiedziała prok. Tałaj.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT
Według prokuratury Tomasz P. wmawiał chętnym do zainwestowania swych oszczędności, że jest maklerem, podczas gdy w rzeczywistości nie miał zezwolenia na prowadzenie takich czynności. Obiecywał pomnożenie kapitału za pomocą instrumentów finansowych na rynku Forex; twierdził, że ma w tej dziedzinie doświadczenie.
Klientów przekonywał, że ryzyko straty jest minimalne - od 0,1 do 0,001 proc. zainwestowanych środków i obiecywał zwrot pieniędzy w ciągu 30 dni. P. zachęcał klientów do powierzenia mu pieniędzy mówiąc, że udawało mu się zyskać nawet 60 proc. wpłaconej kwoty.
Gdzie szukać informacji o pieniądzach z funduszy europejskich?
Inwestorzy przekazywali Tomaszowi P. od kilkuset, przez dziesiątki, a nawet setki tys. zł. Wielu straciło całość swych oszczędności, inni odzyskali tylko część pieniędzy.
Sprawa wyszła na jaw, gdy klienci zaczęli się wycofywać i rezygnować z usług fałszywego maklera. Pierwsze doniesienia w jego sprawie trafiły do prokuratury w czerwcu 2011 roku. W tym samym roku P. został zatrzymany. Śledczy ustalili, że zaczął działać na rynku finansowym w lipcu 2010 roku.