Będzie 60-godzinny tydzień pracy?
Wielka Brytania nie chce zgodzić się na wprowadzenie sztywnego, 48-godzinnego tygodnia pracy w UE. Popiera ją Polska i kilka innych krajów. Koalicja skupiona wokół Londynu zaczyna się jednak kruszyć. Front zmieniają Włosi.
W Unii Europejskiej od 1993 r. obowiązuje 48-godzinny tydzień pracy, wliczając w to nadgodziny. Ale nie wszędzie. W dyrektywie o czasie pracy jest bowiem tzw. klauzula "opt-out", wprowadzona pod naciskiem Wielkiej Brytanii, która daje możliwość wydłużenia wymiaru pracy, jeśli pracodawca i pracownik tak się umówią. Zapis ten miał zostać poddany rewizji po dziesięciu latach. Minęło już trzynaście lat od ogłoszenia dyrektywy, a klauzula dalej obowiązuje. Jak pisze "Financial Times", możliwe, że jej dni są już policzone.
Dotąd Brytyjczykom udawało się znaleźć w UE stronników, popierających klauzulę, koalicja zaczyna się kruszyć. Front zmieniają Włosi. Na nic zdają się brytyjskie oferty poparcia wprowadzenia ceł antydumpingowych na chińskie i wietnamskie obuwie, o co usilnie zabiegają włoscy producenci. Rzym zapowiada, że może cofnąć poparcie dla W. Brytanii w sprawie "opt-out". Zdaniem włoskiego ministra pracy, klauzula ułatwia eksploatację pracowników.To jedno, ważniejsze jest jednak, że dzięki elastycznemu czasowi pracy Brytyjczycy mają znacznie niższe koszty pracy niż kraje, które stosują sztywny czas pracy.
Włochy są popierane głównie przez Francję i Hiszpanię, które dodatkowo zarzucają W. Brytanii łamanie solidarności i praw pracowników najemnych w całej Unii. Londyn może natomiast liczyć na poparcie Niemiec, Polski oraz mniejszych krajów o liberalnym nastawieniu, jak Słowacja. Koalicja jest jednak mocno niepewna. Nie wiadomo np. jakie jest obecnie stanowisko pogrążonego w kryzysie rządu w Warszawie.
"FT" pisze, że działania Londynu na rzecz zachowania dostatecznie silnej koalicji w sprawie utrzymania swojego prawa do "opt-out" będą największą ofensywą dyplomatyczną w czasach pokoju. Ostatnio Londyn zasygnalizował, że może uczynić pewne ustępstwa, np. w postaci zgody na to, iż maksymalny tygodniowy wymiar pracy nie przekraczałby 60 godz. Nie oznacza to jednak rezygnacji z prawa do narodowego "opt-out".
Brytyjskie koncesje nie zadowalają jednak przeciwników W. Brytanii, co oznacza ich kolejne wysiłki na rzecz rozmontowania probrytyjskiej koalicji.
ET