Ceny biletów PKP skoczą od Nowego Roku?
Od przyszłego roku ceny biletów kolejowych mogą skoczyć w górę nawet o 10 procent. Wszystko przez to, że spółki kolejowe spierają się o wysokość cen wynajmu lokomotyw. Jeśli te ceny wzrosną, to kolej - odbijając sobie straty - zajrzy do kieszeni podróżnych - pisze "Dziennik".
PKP Cargo chce znacznie podnieść ceny za wynajem swoich lokomotyw dla dwóch pozostałych spółek - PKP Przewozy Regionalne i PKP Intercity. To oznacza, że przewoźnicy będą musieli wysupłać z budżetu więcej pieniędzy. Przewozy Regionalne - 200 mln zł, a Intercity 50 mln. Te dodatkowe pieniądze ściągną prawdopodobnie z podróżnych.
- Na razie negocjujemy, nie możemy zdradzać szczegółów rozmów. Zapewniam, że nie mamy planów podwyżek cen biletów od przyszłego roku - próbuje uspokajać Łukasz Kurpiewski, rzecznik prasowy PKP Przewozy Regionalne. Podobne deklaracje składa PKP Intercity, jednak eksperci nie mają wątpliwości. Ich zdaniem spór odbije się na kieszeni podróżnych.
- Boję się, że ciężko będzie uniknąć podwyżek. Obie spółki zostały postawione pod ścianą. Gdzieś pieniądze będą musiały znaleźć - tłumaczy "Dziennikowi" Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jednak podwyżki cen biletów mogą spowodować ucieczkę pasażerów do konkurencyjnych przewoźników autobusowych - ostrzega gazeta.
Łodzianin Paweł Kozłowski codziennie koleją dojeżdża do pracy w Warszawie. Za miesięczny bilet płaci już blisko 350 zł. Z czarnego scenariusza wychodzi, że po Nowym Roku za tą samą podróż zapłaci ok. 390 zł. - Już teraz codziennie wargi przygryzam ze złości, bo płacę słone pieniądze, a pociąg wlecze się godzinami - mówi rozżalony mężczyzna. - Zastanawiam się, czy do pracy nie jeździć autobusem, jak kolej zafunduje podwyżki, to na pewno zrezygnuję z jej usług - awizuje ze złością.
Utraty klientów najbardziej obawiają się kolejarze. Bronią się więc przed ewentualnymi podwyżkami rękami i nogami. - Byliśmy na spotkaniu w Warszawie. Omawialiśmy różne warianty, ale o podwyżkach cen biletów nie chcieliśmy rozmawiać - zapewnia Krzysztof Ziółkowski, dyrektor handlowy w Łódzkim Zakładzie Przewozów Regionalnych.
Według Adriana Furgalskiego pat w negocjacjach może oznaczać dla przewozów regionalnych przysłowiowy gwóźdź do trumny. - Nie mogą podnieść cen, bo stracą podróżnych. Z kolei, gdy zaczną jeździć ze stratą, to wtedy program oddłużenia kolei może runąć w gruzach, bo spółka, która ma zostać oddłużona, nie może przynosić deficytu - wyjaśnia "Dziennikowi" ekspert.