Ceny gazu. Gigantyczne podwyżki dla szpitali, przychodni i przedszkoli

Już nie tylko lokatorzy mieszkań komunalnych, ale też szpitale, przychodnie, szkoły i inne samorządowe placówki alarmują o gigantycznych podwyżkach gazu od nowego roku. Szpital w Tarnowie zamiast trzech milionów za gaz ma płacić osiem. Stąd apel do rządu, który obiecuje samorządom pomoc.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

W łomżyńskiej restauracji "Cztery pory roku" z niepokojem czekają na to, co przyniesie im zima. I listonosz - gdy po nowym roku dostarczy rachunki za gaz.

Przedsiębiorcy czy samorządy płacą za gaz po cenach rynkowych. Słone rachunki wystawiono nawet mieszkańcom domów komunalnych, którzy - jak tu w warszawskich Włochach - nie maja podpisanych indywidualnych umów z gazownią, ale paliwo dla nich kupują instytucje samorządowe.

Reklama

Tarnów: Rachunki szpitala za gaz podskoczą z 3 do 8 mln zł

Kilkusetprocentowe podwyżki mogą czekać podłączone do sieci gazowej szkoły przedszkola czy szpitale. Ten w Tarnowie policzył, że rachunki za gaz podskoczą mu z 3 do 8 mln złotych.

- Budżet naszego szpitala nie jest przygotowany na takie podwyżki - przyznaje Damian Mika, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Tarnowie.

Za horrendalnie wysokie rachunki za gaz rządzących punktuje szef Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk zwrócił się bezpośrednio do premiera.

- Już dzisiaj, musi pan zapewnić publicznie wszystkich Polaków, wszystkie polskie rodziny, że te podwyżki nie wejdą w życie; że nie będą tego płacili - powiedział Donald Tusk.

Z tarczy antykryzysowej, która ma łagodzić m.in. podwyżki cen gazu na razie mogą korzystać tylko indywidualni odbiorcy tego paliwa. Na spotkaniu z samorządowcami premier dał do zrozumienia, że to wsparcie może zostać rozszerzone.

Będą kolejne elementy tarczy?

- Będziemy się starać dokładać do tego pakietu kolejne elementy, będziemy się starali łagodzić kłopoty w zarządzaniu finansami samorządów w zawiązku z rosnącymi cenami - przekazał szef rządu.

Nie ma jednak już szans, by stało się to wcześniej niż nowe taryfy wejdą w życie.

- Polska ma swoje złoża gazu, ale ten krajowy surowiec tylko w 1/5 zasila nasze piece czy kuchenki. Resztę trzeba sprowadzać zza granicy, a ceny gazu na światowych rynkach ciągle szaleją. Podbija je jeszcze Rosja, która ograniczyła dostawy paliwa do Europy. Chce w ten sposób zmusić Unię, by ta dała zielone światło dla nowego gazociągu Nord Steram 2. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, to - jak dał do zrozumienia Władimir Putin - gaz znów popłynie na nasz kontynent w większych ilościach - tłumaczy dziennikarz "Wydarzeń" Paweł Gadomski.

- Ta nowa trasa z pewnością pozwoli ustabilizować ceny na rynkach europejskich. Odbiorcy w Europie od razu to odczują - mówił Władimir Putin.

Rosjanie, jak mówi Mariusz Marszałkowski z portalu Biznesalert, znów sięgają po gazowy szantaż. - Po prostu ograniczają przesył gazu tak, żeby "zagłodzić" Europę; żeby podwyższyć ceny na europejskich giełdach - mówił.

Z długoterminowych prognoz wynika, że ceny zaczną spadać, ale dopiero po sezonie grzewczym. Na rachunkach może odczujemy to w połowie przyszłego roku. Ale nie warto robić sobie teraz wielkich nadziei.

Polsat News
Dowiedz się więcej na temat: gaz | gaz ziemny | ceny gazu | podwyżka cen gazu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »