Chcę, żeby Polak był szefem UniCredito

Do 2006 r. zamierzamy osiągnąć zwrot z kapitału w wysokości 20%. W przypadku pozostałych parametrów efektywnościowych chcemy być też jak najlepsi. Będziemy trzymać wskaźnik kosztów do dochodów w okolicy 50%, a nawet poniżej tego poziomu - mówi Krzysztofem Bieleckim, prezes Banku Pekao.

Do 2006 r. zamierzamy osiągnąć zwrot z kapitału w wysokości 20%. W przypadku pozostałych parametrów efektywnościowych chcemy być też jak najlepsi. Będziemy trzymać wskaźnik kosztów do dochodów w okolicy 50%, a nawet poniżej tego poziomu - mówi Krzysztofem Bieleckim, prezes Banku Pekao.

Z Janem Krzysztofem Bieleckim, prezesem Banku Pekao, rozmawia Piotr Utrata

Jakie są cele finansowe Pekao na ten rok?

Do 2006 r. zamierzamy osiągnąć zwrot z kapitału w wysokości 20%. W przypadku pozostałych parametrów efektywnościowych chcemy być też jak najlepsi. Będziemy trzymać wskaźnik kosztów do dochodów w okolicy 50%, a nawet poniżej tego poziomu.

Dlaczego nie podają Państwo konkretnej prognozy zysku? Publiczne ogłaszanie celów skłania do cięższej pracy.

Zachowujemy się konserwatywnie. Jeśli nasze postępowanie nie wzbudza większego zdziwienia wśród inwestorów, z którymi spotykamy się w Londynie, Frankfurcie, Amsterdamie czy Nowym Jorku, to nie widzę w tym problemu. Analitycy radzą sobie bez naszych prognoz. Budują modele wycen na podstawie prezentacji, które im przedstawiamy. Mamy oczywiście bardzo konkretne plany finansowe, ale traktujemy je jako informacje wewnętrzne.

Reklama

Czy taka decyzja ma związek z czynnikami ryzyka istniejącymi na polskim rynku, które mogą wpływać na ostateczny wynik banku?

Nie. Po prostu taki jest teraz zwyczaj na rynku. Podaje się to, co się osiągnęło. Chyba że wyniki banku znacząco odbiegałyby od tego, co szacują analitycy. Wówczas należy ostrzec rynek, że w spółce coś jest nie w porządku.

Wcześniej Pekao podawał prognozy.

Wolałbym się trzymać standardu, który nie jest polski ani pekaowski, tylko międzynarodowy. Bankowość to nie działalność, w której można używać buńczucznych zapowiedzi, że prześcigniemy ten czy inny bank, osiągniemy tę czy inną pozycję. W tej branży ważnym słowem jest konserwatyzm, jakość, szacunek wobec klienta i dyskrecja.

Czy to podejście oznacza, że nie zamierzacie rozpychać się łokciami na rynku? Mówicie, że interesuje Was selektywne zwiększanie udziału, m.in. w kredytach mieszkaniowych i kartach kredytowych. Jednak w tych segmentach rynku nawet dużo mniejsze banki biją Was na głowę. Jak osiągniecie wzrost?

Przyglądając się rynkowi dokonaliśmy korekty strategii, restrukturyzacji i modernizacji. Teraz mamy przekonanie, że produkty, które pan wymienił, są już bardzo dobre. Naszym zadaniem jest teraz przekonać do tego naszych klientów. Sądząc po niezłych sygnałach z pierwszych miesięcy tego roku, proces ten następuje. Pragnę podkreślić, że w wybranych produktach chcemy być lepsi niż rynek.

Czyli fakt, że byli Państwo na dalekiej pozycji, jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe, to już historia, która Was już nie dotyczy?

Jestem przekonany, że tak. Poczekajmy do końca roku i popatrzmy na wyniki.

W ostatnich wypowiedziach pomniejszają Państwo fakt spadku udziału w rynku. Mówicie, że ważniejsze dla Was jest zachowanie wysokiej efektywności. Specjaliści uważają jednak, że jeśli taka polityka potrwa trochę dłużej, stracicie drugą pozycję w systemie bankowym na rzecz BPH. W jaki sposób będziecie walczyć o klientów?

Tak jak już powiedziałem. W strategicznych produktach chcemy iść lepiej niż rynek. Na tych polach jesteśmy gotowi przyjąć wyzwanie konkurencyjne.

Dlaczego bank koncentruje się na wybranych obszarach działalności? Czy to nie za mało?

Jak ma się strategię skupioną na trzech produktach, to wówczas wszyscy w całej strukturze banku, w którym pracuje 16 tys. osób, znają priorytety. Wszyscy wiedzą, co mają robić. Jeśli będzie priorytetów piętnaście, to wówczas będziemy mieć do czynienia z szumem informacyjnym. Idąc na rynek w różnych segmentach, czasem można robić tylko obrót dla obrotu.

Ale wówczas jesteście widoczni na rynku, co może przyciągać klientów.

No tak, ale jak zarabiamy 5 punktów bazowych, to jaki to jest sygnał? Może taki, że wkrótce dojdziemy do 1 punktu bazowego albo jeszcze niżej? W końcu może się okazać, że polskie firmy o słabszych ratingach mogą pożyczać pieniądze taniej niż przedsiębiorstwa zachodnie, mające znacznie lepsze oceny. Wysokie ryzyko na rynku polskim stanowi poważną barierę dla większej ekspansji.

W zeszłym roku Pekao zwolnił 700 osób. Czy w tym roku proces ten będzie kontynuowany?

W banku trwa proces restrukturyzacji związany z wprowadzeniem systemu informatycznego. Gdy się wdrażanie skończy, to pewne stanowiska staną się niepotrzebne. Pojawia się wówczas pytanie, czy można pracownika wykorzystać w innym miejscu. W tym roku nie widzimy potrzeby gwałtownych obniżek kosztów poprzez redukcję zatrudnienia. Widzimy natomiast konieczność dokonania przesunięć pracowników z zaplecza do obsługi klienta. 2004 r. będzie pierwszym rokiem, kiedy siły sprzedażowe zwiększymy o 500 osób.

Ile osób będzie musiało odejść z banku?

Powtarzam raz jeszcze: to będą głównie przesunięcia na inne stanowiska. Z banku odejdą ci, którzy zdecydują się przejść na wcześniejszą emeryturę, czy też chętni na specjalne, korzystne pakiety osłonowe.

Kiedy wdrożycie centralny system informatyczny?

Do lata na pewno zakończymy ten proces.

Jesteście jedynym bankiem na giełdzie, w którym główny akcjonariusz ma niewiele ponad 50% akcji. Czy sądzi Pan, że UniCredito pójdzie śladem np. Comerzbanku i dokupi akcji?

Dzięki posiadaniu przez UniCredito tylko 53% akcji, Pekao ma wysoki free float. To chyba dobre dla wszystkich uczestników rynku. Świadczy o szacunku głównego akcjonariusza do pozostałych udziałowców.

Z punktu widzenia Włochów większy udział byłby chyba dla nich lepszy. Mogliby zainwestować kapitał w przedsięwzięcie mające 20-proc. rentowność, bo taki zwrot z kapitału jest celem Pekao, i mieć większy udział w zysku.

Podwyższenie udziałów pokazywałoby, że inwestor strategiczny nie ma innego pomysłu na rozwój. Teoretycznie można byłoby też debatować, że skoro Pekao ma nadwyżkę kapitału, to mogłoby skupić własne akcje w celu ich umorzenia i w ten sposób zaangażować ten kapitał. Nie widzimy jednak takiej potrzeby.

Nie chciałbym się wypowiadać w imieniu inwestora, ale myślę, że dzisiaj patrzy on na obecność UniCredito w innych krajach naszego regionu.

Czyli UniCredito nie chce zwiększyć udziału w Pekao?

Wydaje mi się, że dzisiaj UniCredito nie zamierza tego robić.

Jak skomentuje Pan ostatnią wypowiedź Alessandro Profumo, który w zeszłym tygodniu powiedział, że chce zwiększyć swoją obecność na Śląsku i w Wielkopolsce.

Później dodał, że UniCredito widzi dalsze możliwości rozwoju na rynku polskim, jeśli takie się pojawią.

A co miał na myśli? Rozwój sieci sprzedaży?

Raczej chodziło mu o procesy konsolidacyjne. Wcześniej czy później taki ruch nastąpi. Dlatego jego wypowiedź nie oznacza zalecenia dla nas, aby otwierać nowe oddziały.

Fuzja Pekao z innym polskim bankiem będzie efektem konsolidacji za granicą czy też wycofaniem lub rezygnacją jednego z inwestorów, którzy kontrolują inne polskie banki?

W moim przekonaniu, to dosyć odległa sprawa, dlatego nie zajmuję się takimi rozważaniami. Skupiam się na myśleniu o organicznym rozwoju, ponieważ w przeciwnym razie zgubilibyśmy podstawowe sprawy, o których panu mówiłem, czyli koncentracji na strategicznych produktach, relacji z klientem, nastawieniu na jakość naszych usług.

To wszystko powoduje, że nie możemy dać się uwikłać w jakąś gorączkę przymiarek do wydarzeń, które być może kiedyś nastąpią.

Jaki bank byłby najlepszym kandydatem do fuzji z Pekao? Czy prowadzicie analizy potencjalnych fuzji na polskim rynku?

Nie robiliśmy takich analiz.

Nie wierzę.

Chcę zwrócić uwagę, że każdy proces połączenia jest niebezpieczny. Przynosi dużo zamieszania do organizacji, dużo niepokoju dla pracowników, bo może się wiązać ze zmianami kadrowo-organizacyjnymi. Rozumiem, że to atrakcyjny temat dla pana, ale by był atrakcyjny dla mnie, to musiałbym gołym okiem widzieć wysoką opłacalność takiego przedsięwzięcia. Dzisiaj tego nie widać.

Rozmawiacie z BRE na temat ewentualnego połączenia?

Pan miał takie sygnały, my zaprzeczyliśmy, a Pan i tak o tym napisał.

Napisałem, bo nie wiem, komu mam wierzyć.

Nam. Jak zaprzeczamy, to znaczy, że się nic nie dzieje. Nie organizujemy z BRE sztabów, na których omawiamy połączenie.

Czy w tym roku nastąpią procesy konsolidacyjne na rynku polskim?

Teraz dominuje tendencja, że polski rynek jest niezwykle ważny, dlatego trzeba na nim być. Inwestorzy są zdeterminowani, aby pozostać w naszym kraju. Dochodzą też nowi gracze.

Czy utworzenie Narodowej Grupy Finansowej z PKO BP i PZU to dobry pomysł?

PKO BP i PZU to narodowe przedsiębiorstwa, dlatego nie ma potrzeby robić przedsiębiorstwa narodowego do kwadratu.

Jakie są szanse na zrealizowanie tego zamiaru?

Trzeba spokojnie przeanalizować, o ile połączenie tych instytucji wzmocni działanie nowego podmiotu na rynku polskim. Wydaje mi się, że dzisiaj najważniejsze są dwie sprawy - szybka publiczna oferta znaczącej części akcji PKO BP oraz rozwiązanie sporu z Eureko. Gdy te dwie sprawy zostaną załatwione, to potem będzie można mówić o fuzji.

Związek PKO BP - PZU pewnie nie jest Wam na rękę. Będziecie mieli do czynienia z większą konkurencją.

Dla nas na rękę jest jak największa konkurencja, tyle że oparta na jak największej przejrzystości. Ten drugi warunek zapewni publiczna oferta PKO BP.

Czy w ostatnim czasie zmienił się podział obowiązków w zarządzie? Jesienią ub.r. włoski inwestor zmniejszył Pana udział w zarządzaniu bankiem.

To nieprawda. Chcę podkreślić, że zarząd Banku Pekao to team - zespół ludzi, który kieruje bankiem. Ja mam przyjemność kierować tym zespołem i mój udział w zarządzaniu bankiem wcale się w związku z tym nie zmniejszył. A rysunki podległości poszczególnych komórek banku są zupełnie wtórne do tych założeń.

Czy myśli Pan, że w przyszłości polscy menedżerowie będą zasiadać w radach nadzorczych czy zarządach zachodnich banków? Teraz mamy ruch tylko w jedną stronę. Przyjeżdża np. ktoś z Mediolanu i rozstawia polskich menedżerów po kątach.

Nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Nikt nikogo nie rozstawia po kątach. Mogę opowiedzieć panu pewną anegdotę. Drugiego dnia pracy w Pekao byłem w Rzymie na konwencji skupiającej najlepszych sprzedawców i kierownictwo wszystkich banków grupy UniCredito, włącznie z kierownictwem włoskim. W czasie swojej prezentacji, która dotyczyła kształtowania polityki rozwoju zasobów ludzkich, powiedziałem, że marzę, by szefem grupy UniCredito, która teraz jest jedną z pięciu największych w Europie, został Polak. I zażartowałem, że najlepiej z Gdańska. Na sali, na której było czterysta osób, zapanowała cisza i pewne zakłopotanie, bo ktoś, kto był drugi dzień w pracy, wygłasza takie jasne przesłanie.

Powiedziałem o tym, bo chciałbym, żeby wszyscy uwierzyli, że ruch w organizacji, w której zacząłem pracować, może odbywać się w obie strony. Później prezes Alessandro Profumo, robiąc podsumowanie, odwołał się do moich słów. Wzmocnił moją tezę, dodając, że dopiero wówczas grupa UniCredito będzie prawdziwie międzynarodowa.

To byłoby uznanie do coraz bardziej znaczącego wkładu finansowego, jaki ma Pekao w grupie UniCredito.

Właśnie dlatego to powiedziałem. Ja w to wierzę. Już teraz mamy pierwsze symptomy zmian.

Ludzie na niższych stanowiskach, dyrektorskich, zaczynają iść w tamtą stronę. Mało tego. Bardzo mnie cieszy, że na moją sugestię program "Młode talenty", funkcjonujący w grupie UniCredito, jest dla wszystkich. Kiedyś było tak, że młode talenty były dzielone na Europę Wschodnią i ludzi z Włoch.

O ile na zewnątrz moim celem jest zbudowanie najlepszych relacji z klientami, to wewnątrz chcę stworzyć szanse awansu lokalnym menedżerom, żeby mogli sięgać po najwyższe stanowiska w grupie. To oczywiście będzie związane z pokoleniową zmianą. Teraz mamy mnóstwo dobrze zapowiadających się młodych, trzydziestoletnich menedżerów, którym brakuje jeszcze troszkę doświadczenia. Natomiast jesteśmy trochę słabsi w kategorii menedżerów w optymalnym z zachodniego punktu widzenia przedziale wieku, czyli 45-54 lata.

Polska to kraj rewolucji. Właśnie przychodzi szeroką ławą duża grupa młodych ludzi, którym trzeba stworzyć jak najlepsze szanse na awans. To będzie nowa Polska i nowa jakość w naszym kraju.

Dziękuję za rozmowę.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | PZU SA | bank | chciał | pekao | przedsiębiorstwa | zwrot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »