Czy korekta wyjdzie bankom na dobre?
Agencja Standard & Poor's nie oczekuje, by wystawienie się banków europejskich na ryzyko na rynku kredytowym USA i będące jego następstwem perturbacje, miało mieć szerokie negatywne implikacje dla ich ratingu.
Raport S&P stwierdza zarazem, że skutki perturbacji w postaci szerszych spreadów (różnicy między kursem zakupu aktywów, a kursem ich sprzedaży) i mniejszą płynnością różnych kategorii aktywów, dla niektórych banków będą łączyć się z bolesnym, choć krótkotrwałym okresem dostosowawczym.
"Wprawdzie przewidujemy, że niektóre banki będą musiały przeszacować straty spowodowane poszerzaniem spreadów i w mniejszym stopniu stratami na udzielonych kredytach udzialanych pod zastaw nieruchomości, nie zanosi się na to, by czynniki te same z siebie istotnie zaważyły na ich zasadniczo zdrowej kondycji kredytowej" -uważa analityk S&P Stefan Best cytowany w komunikacie prasowym agencji. Agencja wskazuje, że perspektywa globalnego wzrostu jest dobra i korzysta z wsparcia w postaci dobrej kondycji kredytowej dużych korporacji.
Także kondycja kredytowa tzw. wschodzących rynków nie jest powodem do obaw. Dlatego europejskie banki, które w ostatnich latach stały się bardziej efektywne, zdywersyfikowały operacje osiągając wysokie zyski, są w dobrym położeniu, by wchłonąć ryzyko na amerykańskim rynku kredytowym. Inny analityk S&P Michael Zlotnik uważa nawet, że korekta rynkowa, której wynikiem byłaby bardziej racjonalna wycena ryzyka kredytowego, uszczelnienie standardów przyznawania kredytu i mniej agresywna struktura transakcji, wyszłaby bankom na dobre.
S&P zaznacza zarazem, że w przyszłości europejskie banki muszą jednak liczyć się z trudniejszymi wyzwaniami, stopniową zwyżką opłat za kredyt i możliwym zmniejszeniem dochodów z niektórych źródeł w związku ze stanem niepewności na rynku.