Demontaż OFE to skok na naszą kasę!
Zapowiadanych przez ministra Michała Boniego zmian nie można nazywać "racjonalną korektą" - to demontaż systemu emerytalnego, zaburzenie idei szukania bezpieczeństwa w różnorodności oraz obarczanie długiem emerytalnym przyszłych pokoleń - uważają Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej.
Minister Michał Boni przedstawił projekt zmian w systemie OFE. Część składek zamiast do OFE trafi na specjalne subkonta do ZUS. Premier Donald Tusk zapewnia o większym bezpieczeństwie emerytur, ale opinii tej nie podzielają eksperci i partnerzy społeczni.
Zgodnie z projektem, zamiast 7,3-proc. składki, do Otwartych Funduszy Emerytalnych ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS. Docelowo w 2017 r. do OFE przekazywane byłoby 3,5 proc. składki, a 3,8 proc. na subkonta w ZUS. Rząd chce ograniczyć w ten sposób przyrost długu publicznego i deficytu.
Zgodnie z projektem, środki na specjalnych kontach w ZUS będą dziedziczone i waloryzowane według nominalnego wzrostu PKB. Zmienią się limity inwestycyjne OFE - w 2020 r. będą mogły posiadać w akcjach 62 proc. aktywów. Osoby dodatkowo oszczędzające na emeryturę będą mogły skorzystać z ulgi podatkowej. Minister wyjaśnił, że dzięki zmianom w latach 2011-2020 potrzeby pożyczkowe państwa zmniejszą się do 234 mld zł, czyli prawie 15 proc. PKB.
Premier zapewnił, że jest w 100 proc. przekonany, iż efektem proponowanych zmian będzie większe bezpieczeństwo emerytów - obecnych i przyszłych. Podkreślił, że zmiany mają na celu zabezpieczenie finansów kraju, a ich istotą nie są "manewry przy emeryturach" Polaków.
Opinii premiera nie podzielają partnerzy społeczni, którzy w poniedziałek otrzymali projekt do konsultacji.
Przedstawione przez ministra Michała Boniego rządowe propozycje zmian w OFE nazywano "racjonalną korektą" i przekonywano opinię publiczną, że nie mamy do czynienia z żadnym zerwaniem umowy społecznej czy też odejściem od idei szukania bezpieczeństwa w różnorodności. - Trudno odnieść więc inne wrażenie niż takie, że zupełnie inaczej pojmujemy rangę tych zmian oraz ich skutek dla przyszłych emerytów. W naszej ocenie ta zmiana nie jest żadną korektą, lecz najzwyklejszym demontażem systemu emerytalnego, na który partnerzy społeczni wyrazili zgodę w 1999 roku - uważa Magdalena Janczewska, ekspert ds. społeczno-gospodarczych Pracodawców RP.
W jej ocenie, nie można zgodzić się także ze stwierdzeniem ministra Boniego, że nadal mamy do czynienia z systemem zapewniającym bezpieczeństwo w różnorodności, poszerzonym jedynie o jeszcze jedno źródło, czyli element dobrowolności. Pracodawcy RP przypominają, że ideą szukania bezpieczeństwa w różnorodności było odejście od systemu stricte repartycyjnego i podzielenie środków emerytalnych na dwie w miarę duże części. Pierwsza - ZUS-owska - służyła do wypłaty bieżących świadczeń, a druga, trafiająca do OFE, miała być poddawana mechanizmom rynkowym, inwestowana i stanowić realny, pomnażany kapitał emerytalny.
- Tych realnych pieniędzy pracujących na naszą emeryturę będzie ponad trzykrotnie mniej. Czyli trzykrotnie wzrosną zobowiązania państwa w stosunku do przyszłych emerytów. Biorąc pod uwagę prognozy demograficzne, nie mam pojęcia, skąd państwo weźmie środki na wypłatę emerytur za kilkadziesiąt lat, gdy będzie pracowało o 40 proc. mniej Polaków niż teraz. Wtedy środków w budżecie będzie więc drastycznie mniej niż dziś - dodaje Janczewska.
Jej zdaniem, w świetle takich danych zapewnienia rządu, że pieniądze przesunięte z OFE będą korzystniej waloryzowane niż pozostałe środki emerytalne gromadzone w ZUS, mogą pozostać bez pokrycia. - Zgadzam się z ministrem Bonim, że należy dzielić się odpowiedzialnością między pokoleniami, ale nie mogę zgodzić się z logiką rozumowania, że bieżące interesy państwa są bardziej istotne od losu przyszłych pokoleń - dodaje Janczewska.
Dlatego Pracodawcy RP zgadzają się, że należy powołać jak najszybciej Narodowego Aktuariusza, który w sposób obiektywny i rzetelny wyliczy nasze emerytury uwzględniając także perspektywy demograficzne. - Nie można także zapomnieć o tym, że Polacy powinni znać wysokość ukrytego długu emerytalnego i dowiedzieć się, jak obecne decyzje polityczne wpłynęły na wielkość zobowiązań emerytalnych i jak będą rosły w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat - postuluje ekspert Pracodawców RP.
W jej ocenie za kilkadziesiąt lat, gdy przyjdzie państwu zacząć regulować zobowiązania emerytalne w stosunku do swoich obywateli, Polskę czeka zdecydowanie większy kryzys finansów publicznych, który zostanie jeszcze spotęgowany dzisiejszymi decyzjami politycznymi. - Politycy muszą zrozumieć, że OFE tak naprawdę nie powiększają długu państwa - one go demaskują. Żadne zabiegi kosmetyczne oraz wprowadzanie dodatkowych możliwości odkładania środków na emeryturę, aczkolwiek z pewnością słuszne, tej gorzkiej prawdy nie zmienią - uważa Janczewska.
Pracodawcy RP popierają propozycje rządowe wprowadzające dodatkowy system oszczędzania (będzie można podnieść składkę o dodatkowe 2 proc., a od 2017 roku 3 proc.). - To dobre rozwiązanie, szczególnie że pieniądze na dodatkową składkę będzie można odpisywać od podstawy opodatkowania. Jednak jest to opcja dobrowolna. A biorąc pod uwagę to, jak niewielu Polaków oszczędza w III filarze, jeszcze wiele czasu upłynie, zanim ten mechanizm znajdzie uznanie Polaków - uważa Janczewska.
B. wiceprezes NBP prof. Krzysztof Rybiński ostrzegł, że w efekcie zmian emerytury będą niższe niż gdyby pozostawiono poprzedni system. Według niego, co prawda oficjalnie mierzony dług publiczny będzie przyrastał wolniej, natomiast tzw. dług ukryty - szybciej. Podobną opinię wyraził główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka. Zwrócił ponadto uwagę, że rząd, skupiony na walce z deficytem i długiem, odkłada na później dyskusję dotyczącą tzw. subfunduszy w OFE.
Senator PO Mariusz Witczak zapewnił, że PO nie chce likwidować OFE, ale zmienia się struktura przepływu składek. Także Jan Łopata z PSL uważa, że przyszli emeryci nie stracą na zmianach. Zwrócił uwagę, że podniesienie limitów dla akcji w OFE zwiększy ilość pieniędzy przeznaczanych na akcje i zaspokoi oczekiwania rynków w obliczu reformy.
Posłowie PiS wypominają rządowi, że zmiany mają tylko jeden cel - łatanie dziury budżetowej i niedopuszczenie do przekroczenia 55-proc. progu ostrożnościowego. Ostrzegają, że projekt jest niekorzystny dla emerytów. Według byłej prezes ZUS Anny Bańkowskiej (SLD), zmiany nie poprawią funkcjonowania systemu. Z kolei przewodnicząca klubu PJN Joanna Kluzik-Rostkowska uważa, że system emerytalny zostanie "zdewastowany na rzecz krótkotrwałego łatania dziury budżetowej".
Prezydencka minister ds. społecznych Irena Wóycicka uważa, że zaproponowane rozwiązania są bliskie optymalnym, jednak dobrze by było, aby warunki dziedziczenia środków zgromadzonych na subkontach w ZUS były takie same jak w przypadku OFE.
- - - - -
Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej są największą i najstarszą organizacją pracodawców w Polsce. Powstała w listopadzie 1989 roku. Reprezentuje ponad 7 000 firm, zatrudniających przeszło 3 000 000 pracowników.