Do ZUS zamiast do OFE

Minister pracy Jolanta Fedak poinformowała wczoraj Sejmie, że zadłużenie ZUS w bankach komercyjnych wynosi 2,2 mld zł. Dodała, że sytuacja ZUS, mimo przejściowych kłopotów finansowych, nie jest zła i emeryci nie muszą obawiać się o wypłatę świadczeń. Minister zapowiedziała, że w tym roku będzie przeprowadzona reforma obniżająca koszty funkcjonowania systemu emerytalnego. Nie będzie jednak podwyższony wiek emerytalny.

Minister pracy przedstawiła w Sejmie, na wniosek PiS, informację o aktualnej sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, podlegającego ZUS, oraz o planowanej przez rząd w najbliższym czasie reformie systemu emerytalnego.

Występująca w imieniu wnioskodawców posłanka PiS Barbara Bartuś przypomniała, że już w 2009 r. FUS został obciążony dodatkowymi zobowiązaniami m.in. dlatego, że obniżono składkę emerytalno-rentową, podwyższono podstawę wymiaru zasiłków i świadczeń chorobowych, a na emeryturę, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przeszło wielu mężczyzn w wieku 60 lat. Zaznaczyła też, że na bieżącą działalność FUS zostało przesunięte 7 mld 500 mln zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej, którego celem jest bezpieczeństwo emerytur na wypadek problemów demograficznych, a jeszcze nie mamy z tym do czynienia.

Reklama

- Osoby pracujące i płacące składki są ciągle niepewne, co do swojej sytuacji finansowej na emeryturze. Ciągle pojawiają się nowe propozycje reformy systemu emerytalnego, np. wydłużenie do 67 lat wieku emerytalnego, rezygnacja z limitu wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę czy przekazanie części składek z OFE do ZUS. To zniechęca do płacenia składek - powiedziała Bartuś.

W podobnym tonie wypowiadali się inni przedstawiciele PiS i posłowie Lewicy. Posłowie PO i PSL podkreślali, że już zostały przeprowadzone pewne reformy, jak obniżenie z 7 do 3,5 proc. opłat pobieranych od składek emerytalnych przez Otwarte Fundusze Emerytalne.

Fedak potwierdziła, że wydatki ZUS były nieoszacowane i dlatego Zakład otworzył na koniec 2009 r. w banku komercyjnym linię kredytową na 8 mld 650 mln zł. Przyznała, że kredyt ten jest drogi, ale zapewniła, że ZUS będzie korzystał z niego w ograniczonym stopniu, gdyż na bieżące wypłaty świadczeń może już zaciągać tańsze pożyczki z budżetu państwa. Jako przykład podała pożyczkę 5,5 mld zł z 28 grudnia 2009 r.

Zdaniem Fedak dla 7 mln emerytów i 14 mln osób płacących składki na przyszłe emerytury szczególnie istotne jest "podjęcie działań, które w przyszłości obniżą koszty systemu emerytalnego i zapewnią im wyższe emerytury". - Pracując nad reformą systemu zawsze stanę po stronie 14 mln ubezpieczonych w systemie powszechnym, a nie po stronie 14 Powszechnych Towarzystw Emerytalnych - powiedziała Fedak. Zaznaczyła, że reforma ma zmierzać do tego, by system emerytalny był "tani, przejrzysty i bezpieczny".

Minister pracy poinformowała, że chce, by jeszcze w tym roku weszły w życie przepisy ograniczające z 7,4 proc. do 4,3 proc. składkę przekazywaną do OFE. Część, która nie trafiłaby do funduszy otrzymałby ZUS. Pomysł, przedstawiony na początku listopada przez ministrów pracy i finansów, zakłada też, że OFE nie mogłyby pobierać opłaty za zarządzanie obligacjami Skarbu Państwa.

- W portfelach OFE jest teraz 168 mld zł, z czego większość stanowią obligacje Skarbu Państwa - powiedziała Fedak. Dodała, że 10 lat zarządzania obligacjami Skarbu Państwa przez OFE kosztowało 12,5 mld zł.

Fedak zapewniła, że resort pracy nie występuje z propozycją przedłużenia wieku emerytalnego do 67 roku życia. - W nowym systemie każdy obywatel może wybrać czy chce pracować do 60 lub 65 roku czy dłużej i mieć potem wyższą emeryturę - powiedziała. Jej zdaniem, należy dać Polakom swobodę wyboru a prawo do emerytury uzależnić raczej od stażu pracy.

- Nie zmuszajmy np. do tego, żeby osoba z 45-letnim stażem pracy, która ma 65 lat nie miała prawa do emerytury. Dlatego jestem przeciwna wydłużaniu wieku emerytalnego powyżej 65 roku życia - argumentowała Fedak. Zaznaczyła, że należy przede wszystkim wydłużyć realny wiek przechodzenia na emeryturę w naszym kraju. - Dla kobiet wynosi on 56 lat, a dla mężczyzn 58 lat - przypomniała.

Minister zapewniła posłów, że już wkrótce rząd rozpocznie właściwą debatę o reformie systemu emerytalnego, "nie w zaciszu eksperckich gabinetów, ale debatę ogólnonarodową, ponieważ dotyczy ona wszystkich pracujących i wszystkich przebywających na emeryturze. Poinformowała też, że projekt ustawy dotyczącej zasad wypłaty emerytur kapitałowych jest gotowy i jeszcze w czwartek zostanie przekazany do uzgodnień międzyresortowych. Wyjaśniła, że zawiera on m.in. ograniczenie do 3 proc. składki od pensji pracowników przekazywanej do OFE.

Przez 10 lat zarządzanie obligacjami Skarbu Państwa przez OFE kosztowało nas przyszłych emerytów 12,5 mld zł. To trochę drogo jednak to nie powód by przewracać cały program II filara do góry nogami.

Prof. Stanisława Golinowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego

obecne zabezpieczenie emerytalne - na poziomie 60 proc. zarobków, jest relatywnie dobre, jednak zmniejszanie się liczby pracujących prowadzi do pogłębiania deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jej zdaniem system otwartych funduszy emerytalnych odchodzi od zasady solidaryzmu społecznego na rzecz większego rozwarstwienia - wypłaty emerytur zależą bowiem od zgromadzonych środków. Dla Golinowskiej propozycje minister pracy Jolanty Fedak - zmniejszenia do 3 proc. składki przekazywanej OFE - mogą doprowadzić do podważenia zaufania obywateli do państwa, szczególnie przy słabej pozycji ZUS.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »