Dwóch na pięciu klientów boi się robić zakupy w sklepach stacjonarnych. Omikron zniechęca do wyjścia z domu
W najnowszej edycji przeprowadzonego przez Deloitte badania Global State of the Consumer Tracker wyraźnie widać obawy klientów wynikające z nadejścia piątej fali pandemii, związanej z odmianą koronawirusa nazywaną omikron. Między październikiem a grudniem z 34 do 42 proc. wzrósł odsetek ankietowanych, którzy deklarują, iż boją się odwiedzać sklepy stacjonarne - czytamy w portalu wiadomoscihandlowe.pl.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Najbardziej, bo aż o 11 p.p. we wskazanym przedziale czasu, zwiększył się odsetek ankietowanych oceniających, że boi się odwiedzać restauracje - z 39 proc. do 50 proc. Niewiele mniej, o 10 p.p., wzrosły wskazania dotyczące korzystania z usług osobistych (do 49 proc.) oraz uczestnictwa w wydarzeniach masowych (do 63 proc.).
W przypadku korzystania z usług hotelowych, odsetek osób wyrażających obawy wzrósł z 42 do 51 proc., a w odniesieniu do podróżowania samolotem - z 56 do 64 proc.
Polska znalazła się w czołówce państw, w których nie zniknęły obawy dotyczące zakupów stacjonarnych - o poczuciu bezpieczeństwa mówi 52 proc. ankietowanych, podczas gdy w październiku tak deklarowało 56 proc. Dla porównania, najmniej pewnie podczas takich aktywności czują się konsumenci w Korei Płd. (tylko 32 proc.), a najbardziej bezpiecznie - w Indiach (76 proc.) i Szwajcarii (71 proc.).
- Po okresie jesiennym, gdy nastroje deklarowane przez konsumentów ulegały stopniowej poprawie, w grudniu ponownie się pogorszyły. W Polsce najbardziej wzrósł odsetek wskazujących, że boi się chodzić do restauracji - z 41 do 53 proc., a w przypadku pozostałych aktywności zmiany wyniosły od 9 p.p. dla uczestnictwa w masowych wydarzeniach, do 2 p.p. dla podróży lotniczych. Nie oznacza to powrotu do wartości z początków pandemii, ale odpowiedzi są wyraźnie bardziej pesymistyczne. Wydaje się więc, że z pewnym opóźnieniem dotarły do nas nastroje związane z kolejną falą pandemii i wariantem omikron - mówi Anita Bielańska, dyrektor w dziale konsultingu, liderka Consumer Industry w Deloitte.
O możliwości poprawy sytuacji ekonomicznej w ciągu najbliższych trzech lat najczęściej mówili uczestnicy grudniowej ankiety Deloitte z Indii i RPA (po 78 proc.), a także Chin i Brazylii (po 75 proc.). Najwięcej pesymistów znalazło się w Japonii, gdzie tak wskazywało tylko 17 proc. badanych.
Co ciekawe, optymizm dotyczący perspektyw nie zawsze idzie w parze z oceną bieżących możliwości. W Indiach 67 proc., a w RPA 58 proc. pytanych mówi o konieczności odłożenia na później większych zakupów, podczas gdy wśród pesymistycznych Japończyków tak uważa tylko co trzeci. W Polsce 39 proc. ankietowanych ocenia, że w ciągu trzech lat ich sytuacja się poprawi, a jednocześnie 46 proc. planuje wstrzymać się z większymi wydatkami.
- Bardzo trudno jest wskazać jeden dominujący na świecie trend dotyczący oceny ekonomicznych perspektyw przez konsumentów. Widać natomiast, że z wiekiem postrzegają oni zawirowania gospodarcze z rosnącym pesymizmem. W grupie 55 plus zaledwie jedna trzecia uważa, że ich sytuacja ulegnie poprawie w ciągu trzech lat i jest to nastawienie długofalowe. Wśród tych ankietowanych tylko co piąty mówi o obawach dotyczących regulowania bieżących zobowiązań - mówi Przemysław Szczygielski, partner, lider sektora finansowego w Polsce, lider zarządzania ryzykiem oraz doradztwa regulacyjnego, Deloitte.
Na nastawienie emocjonalne konsumentów z pewnością duży wpływ ma fakt, że zauważają zmieniające się ceny ich codziennych koszyków zakupowych. W porównaniu z innymi krajami polscy ankietowani najczęściej, aż w 84 proc. przypadków, uważają, że w ciągu ostatniego miesiąca zdrożały produkty spożywcze. Kolejni w tym zestawieniu są badani z Brazylii (80 proc. wskazań) i RPA (74 proc.).
41-43 proc. Polaków deklaruje, że ceny trochę wzrosły we wszystkich kategoriach produktów. O wyraźnej zwyżce mówią ankietowani w przypadku zakupów spożywczych - tak uważa 41 proc. Dla porównania, w przypadku kosztów restauracyjnych mówi o tym 32 proc. pytanych, a o drożejących alkoholach i ubraniach niewiele więcej niż co piąty (odpowiednio - 23 i 22 proc.).