E-zwolnienia dla studentów?
Czy ponad 1,3 mln studentów może legalnie korzystać z e-zwolnień? Czy ci, którzy oszukują uczelnię powinni spodziewać się weryfikacji stanu zdrowia (wzorem kontroli ZUS)? Choć wydaje się to niemożliwe, warto przyjrzeć się, w jaki sposób tego typu rozwiązania funkcjonują na uczelniach. Popularyzacja e-dokumentów zmienia przyszłość nie tylko polskiego biznesu, ale również edukacji
E-zwolnienia wprowadzono m.in. po to, by ułatwić przepływ informacji między lekarzem, pacjentem (pracownikiem) a pracodawcą i ZUS-em. Osoba, które otrzymuje elektroniczny dokument, nie musi już w ciągu 7 dni dostarczać go do firmy.
- Każdy lekarz lub osoba uprawniona do wystawiania e-zwolnień, ma w systemie dostęp do danych pacjenta, informacji o płatniku jego składek i członkach rodziny. Widzi też, czy płatnik posiada konto na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. Jeśli tak jest, dokument automatycznie trafia do płatnika. Firma, która zatrudnia do 5 pracowników włącznie, może dobrowolnie założyć konto na PUE. Obowiązek jego posiadania mają pracodawcy zatrudniający więcej niż 5 osób - wyjaśnia Marta Tomaszewska, Kierownik Działu Wsparcia Kadry i Płace w firmie Kalasoft Sp. z o.o.
Studencka praktyka
Istnieją sytuacje, w których elektroniczne zwolnienia otrzymują też studenci. Większość z nich nie pracuje jednak na umowę o pracę i nie podlega ubezpieczeniu chorobowemu. Dlaczego więc tak się dzieje?
- Są to nieliczne przypadki. E-zwolnienia dotyczą tych studentów, którzy zostali zgłoszeni do ubezpieczenia przez uczelnię. Dzieje się tak, gdy dana osoba nie posiada innego tytułu do ubezpieczenia zdrowotnego, np. ukończyła 26 lat i nie może być zgłoszona do ubezpieczenia jako członek rodziny. Uczelnia nie zgłasza też do ubezpieczenia studentów pracujących na umowę o pracę czy prowadzących własną działalność gospodarczą - podkreśla Marta Tomaszewska.
Studenci często otrzymują od lekarzy zaświadczenia o chorobie, które są wystawiane na formularzach recept lub innych podobnych drukach. Nie są one rejestrowane w systemie e-zwolnień. Żacy osobiście dostarczają je do dziekanatów lub wykładowców. Dlaczego uczelnie uznają takie dokumenty?
Okiem prawnika
- Zwolnienia lub e-zwolnienia służą konkretnym celom ustawowym, jak również mogą służyć innym celom pozaustawowym, w tym dowodowym. Przykładowo z powodu choroby student musi usprawiedliwić swoją nieobecność na uczelni, a ma "przy okazji" potwierdzenie ważnej dla placówki okoliczności. Tym potwierdzeniem jest zwolnienie lub e-zwolnienie, które może stanowić dla uczelni "dowód".
Nawet jeżeli w jakikolwiek sposób dokument jest wystawiony wadliwie, to i tak wykładowca (uczelnia) może uznać go za dowód przy usprawiedliwianiu nieobecności studenta - podkreśla radca prawny Tomasz Bojkowski.
Tomasz Bojkowski dodaje również: - Dzieje się tak, ponieważ zwolnienie lub e-zwolnienie jest zaświadczeniem, w którym lekarz składa oświadczenie wiedzy o fakcie. Ten fakt ma doniosłość urzędową oraz pozaurzędową (prywatną, np. dla uczelni). Abstrahując zatem od tego, czy od strony prawnej dane zwolnienie może być wystawione wadliwie, jest ono ciągle oświadczeniem wiedzy lekarza i dokumentem prywatnym dla placówki, który może mieć znaczenie w procesie usprawiedliwiania nieobecności. W regulaminach studiów nie ma też tzw. wyłączności dowodowej, co oznacza, że w procesie usprawiedliwiania uczelnie bywają elastyczne - podsumowuje radca prawny.
Ciekawa przyszłość
Popularność e-dokumentów (w tym e-zwolnień) wymaga wypracowania różnych metod postępowania. Jak pokazuje obecna sytuacja, studenci to liczna grupa aktualnych i przyszłych pracowników, która oczekuje nowoczesnych rozwiązań dopasowanych do swoich potrzeb. Pytanie, co stałoby się, gdyby polskie uczelnie (wzorem zagranicznych) były korporacjami?
Czy z e-zwolnieniami wiązałyby się kontrole i kary finansowe (typu dodatkowe opłaty za niesłusznie opuszczone egzaminy)? Tego typu prognozy są jeszcze mało realne.
Na chwilę obecną warto pamiętać o tym, że zawsze należy poinformować lekarza lub osobę uprawnioną do wystawiania e-zwolnień, jeśli zaświadczenie jest potrzebne do większej liczby miejsc. Taki dokument może być wymagany nie tylko przez pracodawcę (w przypadku pracujących studentów), ale również uczelnię (w przypadku ubezpieczonych przez nią studentów).