Gaz musi podrożeć

Ceny gazu w Polsce są jednymi z najniższych w Unii Europejskiej. Zasadne jest więc pytanie - w jakiej skali i kiedy czekają nas podwyżki. Bo to, że nastąpią, wydaje się być pewne. Co roku odbiorcy indywidualni oraz mniejsze firmy otrzymują około 36 mln rachunków za gaz. Dla wielu gospodarstw domowych roczne opłaty za "błękitne paliwo" to znacząca pozycja w domowym budżecie. Co jednak składa się na opłatę za gaz?

Po pierwsze, cena metra sześciennego surowca. Po drugie, abonament. Kolejnymi częściami składowymi rachunków są opłata przesyłowa zmienna (w skrócie opłata za transport gazu uzależniona od faktycznej ilości przesłanego surowca) oraz opłata przesyłowa stała (rodzaj ryczałtu za transport gazu).

Już z tego widać, że cena nie może być stała, zwłaszcza że rynek gazu jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się. Następstwem tego są szybko zmieniające się ceny.

Rynek rządzi cenami

Zanim jednak napiszemy o ile mogą wzrosnąć rachunki za gaz u Kowalskiego czy Nowaka, zastanówmy się, od czego zależą ceny gazu na świecie. Polska nie funkcjonuje bowiem w oderwaniu od światowych dostaw gazu i cen ustalanych przez potentatów

Reklama

- Gaz to normalne paliwo, którego ceny wyznacza rynek. Koszt metra sześciennego gazu zależy od umów handlowych - mówi były minister gospodarki, poseł SLD Jacek Piechota.

Większość firm, by zabezpieczyć się przed wahaniem cen (daje to także poczucie stabilizacji), zawiera kontrakty długoi średnioterminowe. Ceny w kontraktach ustalane są w odniesieniu do tego, co się dzieje na giełdach. Firmy zwykle pozostawiają sobie również furtkę w postaci możliwości renegocjowania ceny w przypadku, gdyby ceny nagle spadły lub wzrosły.

Od początku lat dziewięćdziesiątych gazem ziemnym handluje się na dużą skalę w transakcjach terminowych na nowojorskiej giełdzie (NYMEX). Jeden kontrakt opiewa na 10 miliardów brytyjskich jednostek cieplnych używanej w krajach anglosaskich miary ciepła, oznaczającej ilość energii potrzebnej do podgrzania funta, czyli niespełna pół litra wody, o jeden stopień Fahrenheita (w przybliżeniu jeden metr sześcienny gazu to niespełna trzy i pół tysiąca brytyjskich jednostek cieplnych).

Złe perspektywy

Niestety, wszystko wskazuje na to, że ceny gazu będą szybko rosły. Dzieje się tak z wielu powodów, ale najważniejszym jest rosnące zapotrzebowanie na ten surowiec i pozostająca powoli w tyle produkcja.

Dekadę temu świat produkował 2238 miliardów m sześc. gazu. Obecnie światowe wydobycie sięga już prawie 3000 miliardów m sześc. gazu. Coraz mniejsza jest nadwyżka produkcji nad popytem. Obecnie sięga ona zaledwie kilku miliardów metrów sześciennych.

Nic nie wskazuje na to, że będzie się to zmieniało. - Przyrost zużycia gazu będzie stały i stabilny - prognozuje Alfred Staples, analityk GNI (biura specjalizującego się w opracowywaniu prognoz surowcowych). Jego zdaniem, sytuacja może wręcz pogorszyć się, bo dane o produkcji z wielu krajów są mało wiarygodne. - W mojej praktyce spotkałem się już z sytuacjami, że kopalnia produkująca ileś tam gazu faktycznie już przestała funkcjonować - tłumaczy specjalista.

Według prognoz Międzynarodowej Unii Gazowniczej (IGU), w ciągu pierwszych 30 lat tego stulecia nastąpi podwojenie zarówno wydobycia, jak i zużycia gazu.

Czym tłumaczyć tak duży wzrost popytu i związanej z tym produkcji? Gaz jest paliwem niezwykle wygodnym. Po pierwsze - stosunkowo łatwe jest jego transportowanie.

Co prawda, najpierw trzeba zainwestować w kosztowne gazociągi (zwłaszcza jeżeli budowane są na dnie mórz), ale później na wiele lat zapewniają dostawy, na ogół bez problemów.

Dodatkowo coraz silniej rozwija się morski transport gazu (w postaci skroplonej), co oznacza, że wzrasta lista potencjalnych dostawców.

Ogromną zaletą gazu jest jego ekologiczność. W czasach, gdy normy emisji spalin spędzają sen z powiek szefom firm energetycznych, wykorzystanie surowca, który nie zanieczyszcza powietrza, stało się bardzo pożądane.

Nic więc dziwnego, że większość firm energetycznych poważnie interesuje się budową bloków opalanych gazem. Kilka tygodni temu oficjalnie plany budowy bloków gazowych potwierdziła Polska Grupa Energetyczna (m.in. Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Grupa BOT, Zespół Elektrowni Dolna Odra i osiem zakładów energetycznych).

Dwa bloki energetyczne o mocy 400 MW każdy zostałyby wybudowane w podszczecińskim zakładzie. Plany przewidują, że pierwszy z bloków ruszyłby w 2016 roku, a drugi trzy lata później.

O wykorzystaniu LNG w polskiej energetyce wspominała również hiszpańska Endesa.

- Zaostrzone normy dotyczące emisji substancji szkodliwych dla środowiska oraz limity emisji również w dłuższym czasie przyczynią się do wzrostu zapotrzebowania na gaz ziemny dla potrzeb wytwarzania energii cieplnej i elektrycznej. Będzie to miało swoje odzwierciedlenie we wzroście cen gazu ziemnego - nie nastąpi to być może w ciągu najbliższych 2-3 lat, ale z pewnością wzrost ten będziemy odczuwać już za 8-10 lat, a być może nawet wcześniej - uważa Wojciech Słowiński, dyrektor zespołu gazowo-paliwowego w PricewaterhouseCoopers.

Koszty spadną na Nowaka

Skoro zużycie gazu będzie rosło, wydaje się, że podwyżki jego cen są nie do uniknięcia, ale ich skala jest bardzo trudna do oszacowania.

- Określenie - nawet w przybliżeniu - cen gazu w Polsce za 2-3 lata jest praktycznie niemożliwe. Wynika to zarówno z nieprzewidywalności cen ropy naftowej, z którymi powiązane są ceny gazu ziemnego, jak również z faktu, że polski rynek gazu jest rynkiem regulowanym. Oznacza to, że każda zmiana cen musi zostać zatwierdzona przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, który, jak pokazuje historia, przy podejmowaniu decyzji kieruje się nie tylko względami ekonomicznymi, tj. faktycznymi kosztami pozyskania gazu ziemnego. Niewątpliwie jednak ceny gazu będą w Polsce rosły - zapewnia Słowiński.

O ile, trudno jednak powiedzieć. - Spowodowane to będzie wieloma czynnikami, a główny z nich to przewidywany wzrost popytu na gaz ziemny, który pociągnie za sobą zmianę struktury źródeł pozyskania tego surowca. Wydobycie krajowe nie będzie rosło w takim tempie, aby pokryć wzrastającą konsumpcję, dlatego większe ilości gazu będą musiały zostać importowane, np. z Norwegii, Danii, czy też w postaci LNG. Gaz z importu jest znacznie droższy od krajowego i w konsekwencji średnia cena - a należy pamiętać, iż w Polsce obowiązuje tzw. system cen średnich - będzie musiała wzrosnąć - dodaje specjalista.

O ile gaz może zdrożeć i kiedy to nastąpi? Z pewnością nie nastąpi to w najbliższym kwartale. - Taryfy pozostaną na dotychczasowym poziomie - informuje nas Sara Piskor z biura prasowego PGNiG. Zarazem dodaje, że "wzrosty cen taryfowych nie rekompensowały zmian kosztów zakupu gazu z importu. Taka sytuacja spowodowała, że gaz krajowy subsydiował gaz importowany. Ceny importowe zdecydowanie rosły szybciej niż ceny taryfowe".

Proszący o anonimowość analityk mówi: - Możemy się spodziewać wzrostu zarówno o kilkanaście proc., jak i nawet o ponad 20. Wszystko będzie zależało od tego, czy rząd zdecyduje się na tak niepopularny krok.

Dariusz Malinowski

Dowiedz się więcej na temat: transport | gaz | mus | Gazy | opłata | paliwo | firmy | ceny gazu | Strefa Gazy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »