Kasy do lamusa
Planowane zniesienie w 2002 roku ulgi podatkowej na oszczędzanie w kasach mieszkaniowych stawia pod znakiem zapytania celowość ich istnienia. Żeby obsłużyć obecnych klientów, będą musiały jednak działać jeszcze kilkadziesiąt lat.
Kasy mieszkaniowe notują wzrost zainteresowania klientów, którzy chcą jeszcze przed końcem roku nabyć prawo do ulgi podatkowej. To ostatnia z corocznych fal chętnych do skorzystania z 30-proc. odpisu.
Marek Błoszczyński, dyrektor kasy ING Banku Śląskiego, nie ma złudzeń.
Dla mnie oczywiste jest, że od pierwszego stycznia nie będzie ani jednego nowego klienta - mówi. Obecnie można odliczyć sobie od podatku 30 proc. wkładów do kas. Wartość odliczeń z tego tytułu sięgnęła w ubiegłym roku 130 mln zł. Mimo wszystko myślę, że w przyszłym roku pojawią się nowi klienci. Nie wszyscy bowiem wybierając kasy kierują się wyłącznie ulgą podatkową - powiedział nam Edward Wałach, dyrektor kasy mieszkaniowej BPH.
Likwidacja kas mieszkaniowych wydaje się nieunikniona, do tego będą dążyć banki. Jednak Piotr Bogucki, dyrektor kasy Banku Pekao, zwraca uwagę na fakt, że obecnie ustawa o kasach mieszkaniowych nie przewiduje takiej możliwości. Zmiana ustawy powinna zawierać odpowiednie rozwiązanie, które bank mógłby zaproponować dotychczasowym klientom - mówi Bogucki. Bank, w momencie ewentualnej zmiany ustaw, dopracuje ofertę kasy mieszkaniowej w oparciu o istniejące przepisy i zapotrzebowanie rynku na ten rodzaj produktu - powiedział Edward Wałach z BPH. Na mocy obecnych regulacji kasy muszą funkcjonować do czasu spłaty ostatniej raty przez ostatniego klienta. W BPH np. znalazł się taki, który zaplanował okres oszczędzania na 20 lat. Wobec tego musiałaby ona funkcjonować jeszcze przynajmniej przez 40 lat (wliczając 20-letni okres spłaty kredytu).
Niewątpliwie za trzy-cztery lata straci rację bytu funkcjonowanie kas w obecnym kształcie, po prostu koszty działalności będą zbyt wysokie. Na pewno czekają nas zmiany strukturalne, a z czasem kasa stanie się najprawdopodobniej wydzielonym departamentem banku - powiedział nam Marek Błoszczyński z ING BŚ. Płynność finansową kas zapewnia Krajowy Fundusz Mieszkaniowy, który ma pokryć koszty ewentualnych kredytów zaciągniętych we własnym banku.
Na razie jednak działalność kas przynosi zyski. Przez pierwsze trzy lata kasy (pierwsza w banku Pekao została uruchomiona w 1996 roku) zbierały tylko wkłady, kredyty udzielane są dopiero od dwóch lat. Obecny zysk stanowi więc rezerwę na świadczenie przyszłych kredytów.
Ulgi likwidowane, prawa zachowane
Rządowy projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych zakłada likwidację z początkiem 2002 r. ulgi związanej z oszczędzaniem w kasie mieszkaniowej. Przewiduje jednocześnie zachowanie tzw. praw nabytych. Jak zapisano w projekcie, osoby, które zawrą umowę o kredyt kontraktowy z bankiem prowadzącym kasę, będą mogły odliczać od podatku wpłacane kwoty oszczędności również w 2002 r. i w latach następnych. Będą korzystać z tego przywileju aż do upływu określonego przed 1 stycznia 2002 r. w umowie o kredyt kontraktowy terminu gromadzenia oszczędności. Wynika z tego, że to sam podatnik musi ocenić, przez jaki okres opłaca mu się oszczędzać w kasie. Zgromadzone w niej oszczędności można przeznaczyć na:
kupno (również na rynku wtórnym), budowę i rozbudowę domu lub mieszkania,
uzyskanie spółdzielczego prawa do mieszkania lub domu jednorodzinnego w spółdzielni mieszkaniowej,
remont domu lub mieszkania, z wyjątkiem bieżącej konserwacji,
spłatę kredytu bankowego zaciągniętego na wymienione cele,
zakup działki budowlanej.
Od podatku odlicza się 30 proc. oszczędności zgromadzonych w danym roku - do wysokości limitu. W 2001 r. sięga on 9660 zł. W 2000 r. wyniósł 9240 zł, a w 1999 r. - 7980 zł.
Odliczenia z tytułu oszczędzania w kasie mieszczą się w limicie tzw. dużej ulgi budowlanej. W latach 1992-2001 w jej ramach można odliczyć od podatku 19 proc. wydatków na cele mieszkaniowe, nie więcej jednak niż 30.590 zł.
Zaletą kas jest to, że zaoszczędzone w nich pieniądze można przeznaczyć również na zakup mieszkań czy domów używanych, czyli takich, które sprzedawane są na rynku wtórnym. Przepisy o dużej uldze budowanej nie przewidują takich możliwości.
Oszczędzającym w kasach nie szczędzono nieprzyjemnych niespodzianek. I tak np. Ministerstwo Finansów ogłosiło, że zgromadzone w nich pieniądze trzeba wydać na zadeklarowany cel do końca roku, w którym zostały wycofane z kasy. Oznaczało to, że osoby, którym kasa wypłaciła pieniądze w styczniu, miały na ich wydanie niemal rok. Ci, którzy wycofali je pod koniec grudnia musieli to zrobić w ciągu kilku dni. Zmuszało to podatników do podpisywania z kasami aneksów przedłużających okres oszczędzania, tak aby mieć na wspomniane wydatki więcej czasu.
Kolejna "niespodzianka" to układ formularza PIT/D, służącego do rozliczeń wydatków mieszkaniowych. Z druku tego wynika, że ulgę wykorzystaną wcześniej za oszczędzanie w kasie trzeba odejmować dwukrotnie, co jest niekorzystne dla podatników.