KE broni swojej propozycji ws. banków po porównaniu do metod nazistów
KE broni swojej propozycji, w której przewidziała dla siebie ostateczne prawo głosu przy likwidacji banków. W środę szef bawarskiego związku banków miał porównać przyznanie sobie takiego uprawnienia do metod nazistowskich. KE nazwała porównanie "niestosownym".
Komisja Europejska zaproponowała w środę system wspólnej restrukturyzacji i likwidacji banków, który ma być drugim etapem unii bankowej. KE przyznała sobie ostateczne słowo przy ewentualnej likwidacji banków, co wywołuje sprzeciw Niemiec.
Jak napisał w piątek dziennik "Financial Times" szef bawarskiego związku banków porównał plan KE przyznania sobie takiego uprawnienia do rodzaju prawa, które pozwoliło nazistom przejąć władzę.
Jak relacjonuje dziennik, szef bawarskiego związku banków spółdzielczych GVB Stephan Goetzl miał podczas środowej konwencji w Monachium powiedzieć, że plan Komisji można porównać do "ustawy o pełnomocnictwach", zdając się nawiązywać do poprawki konstytucyjnej z 1933 r. powierzającej nazistom prawo do przyjmowania ustaw bez zgody parlamentu.
Rzecznik Goetzla podkreślił jednak, że nie wspomniał on bezpośrednio o nazistach, czy Hitlerze.
"Komentarz Stephana Goetzla (...) unaocznia, jak silny jest niemiecki sprzeciw wobec propozycji przedstawionej przez komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Michela Barniera" - skomentował "FT". Przytoczył też wypowiedź rzecznika kanclerz Niemiec Angeli Merkel, że "propozycja daje Komisji władzę, której nie posiada zgodnie z obecnym traktatem UE".
Choć początkowo komisarz Barnier odmówił skomentowania słów Goetzla, to w piątek Komisja wydała krótkie oświadczenie w tej sprawie.
"Komisja Europejska nie ma z pewnością zamiaru odpowiadania na tak niestosowne porównania, ani brać udziału w tego rodzaju polemice" - czytamy. Powtórzyła, że celem jej propozycji jest ochrona europejskich podatników w razie upadłości banku.
"Respektuje ona traktat, suwerenność i uprawnienia każdego z państw członkowskich. Rada Ministrów (UE) i Parlament Europejski będą teraz debatować nad tekstem zgodnie ze swoją rolą" - skwitowała KE.
Jak wcześniej wskazywały unijne źródła, KE nie będzie się upierać, by dysponować ostatecznym głosem w likwidacji banków i że może być ona - w razie oporu - przydzielona innej instytucji wspólnotowej np. Radzie UE (rządy). Jednak KE uważa, że jest ona najlepiej wyposażona do pełnienia tej roli.
Wspólna, kontrolowana likwidacja banków ma być drugim etapem unii bankowej, po wspólnym nadzorze Europejskiego Banku Centralnego (EBC), który ruszy w drugim półroczu 2014 roku. Nadzorem tym będą objęte banki ze strefy euro (ok. 6,4 tys. banków) oraz z krajów spoza eurolandu, które przyłączą się do nadzoru. Polska nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie ewentualnego przystąpienia. Według Niemiec, utworzenie centralnego organu ds. likwidacji banków i nowe uprawnienia KE wykraczają poza ramy obecnego traktatu UE. Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze