Konkurencja na rynku OFE jest iluzoryczna

Jan Monkiewicz, szef nadzoru emerytalnego i ubezpieczeniowego, uważa, że konkurencja na rynku funduszy emerytalnych jest iluzoryczna. Nie jest to korzystne dla ich klientów. Dlatego, jego zdaniem, należy zastanowić się nad ożywieniem rywalizacji. Jednym z pomysłów jest stworzenie alternatywy dla emerytów. Jakiej? Na przykład nowego funduszu, być może nawet państwowego.

Jan Monkiewicz, szef nadzoru emerytalnego i ubezpieczeniowego, uważa, że konkurencja na rynku funduszy emerytalnych jest iluzoryczna. Nie jest to korzystne dla ich klientów. Dlatego, jego zdaniem, należy zastanowić się nad ożywieniem rywalizacji. Jednym z pomysłów jest stworzenie alternatywy dla emerytów. Jakiej? Na przykład nowego funduszu, być może nawet państwowego.

,,Puls Biznesu": Coraz częściej słychać głosy, że konkurencja na rynku funduszy emerytalnych (OFE) jest iluzoryczna...

JM: Walka między funduszami emerytalnymi ogranicza się do akwizycji. Lepsze wyniki inwestycyjne czy niższe opłaty praktycznie nie grają żadnej roli. To duży problem, ale podobnie jest w innych krajach, np. w Chile, gdzie konkurencja nie prowadzi do obniżenia opłat. Dlatego kluczową kwestią jest znalezienie metody na ożywienie konkurencji.

,,PB": Ma Pan pod ręką taki złoty środek?

JM: Rozwiązaniem powinno być poszerzenie pola konkurencji. Jedną z możliwości jest umożliwienie gromadzenia pieniędzy emerytalnych w innych instytucjach niż tylko OFE. O takim ruchu trzeba myśleć już teraz. Na rynku nastąpi konsolidacja, a nowych podmiotów nie przybędzie. Problemem jest wysoka bariera wejścia. Nowe podmioty nie powstaną, jeśli nie otrzymają nowych, specjalnych instrumentów. I tu jest możliwość ożywienia konkurencji. Można np. skierować do nowego podmiotu klientów, którzy w porę nie wybiorą OFE. To byłaby taka wyprawka dla nowego funduszu. Warto rozważyć koncepcję, w której byłby to fundusz państwowy, ale równie dobrze można też ogłosić przetarg na wybór prywatnego podmiotu. Wejście w życie tego rozwiązania oznaczałoby, że co roku na rynku pojawiałby się nowy gracz.

Reklama

PB: Skoro jesteśmy przy konsolidacji OFE... W ubiegłym roku mówił Pan, że proces fuzji funduszy emerytalnych rozpocznie się w drugiej połowie tego roku. Czy podtrzymuje Pan tę prognozę?

JM: Najważniejsze jest szybkie przyjęcie rozwiązań ustawowych. Bez nich konsolidacja nie wystartuje, ponieważ ewentualni partnerzy do fuzji muszą mieć parametry do wyliczenia wartości funduszy.

PB: Zatem kiedy?

JM: Myślę, że moje przewidywania z ubiegłego roku nie straciły na aktualności i konsolidacja wystartuje w drugiej połowie roku, choć lawiny wniosków nie należy jeszcze wówczas spodziewać. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę stan koniunktury gospodarczej. Bezrobocie powoduje, że liczba składkujących klientów się zmniejsza, a to z kolei obniża bieżącą wartość funduszy.

PB: Ilu wniosków Pan oczekuje?

JM: Na rynku trwają rozmowy. Mówimy o 2-3 inicjatywach. To i tak sporo, bo przekłada się na zaangażowanie w proces łączenia 4-6 funduszy. To jest głównie problem najmniejszych podmiotów. Należy się przyglądać tym towarzystwom emerytalnym (PTE), które mają problemy z kapitałami własnymi.

PB: To wcale nie takie małe grono, dlatego tym ważniejsza jest nowelizacja ustawy o funduszach emerytalnych. Czy zmiany zaproponowane przez rząd w autopoprawce do projektu są lepsze od pierwotnych założeń? Kto na nich zyska: fundusze czy klienci?

JM: Nie analizowaliśmy jeszcze szczegółowo autopoprawek. Zmniejszają one jednak skalę zmian finansowych proponowanych w pierwszym projekcie, a te były najbardziej bolesne dla towarzystw emerytalnych. Rząd chciał bowiem jednolitych górnych limitów opłat od składki. Opłata za zarządzanie składa się zaś z części stałej, związanej z poziomem aktywów, oraz zmiennej - zależnej od wyników inwestycyjnych. Autopoprawka wydłuża okres pobierania wyższej opłaty od składki. Zmniejszona zostanie też opłata za zarządzanie w części związanej z premią za wyniki, a to oznacza wyższe przychody PTE, niż to było planowane w oryginalnym projekcie, ale wciąż niższe od stanu wyjściowego.

PB: Autopoprawki są więc korzystne dla PTE...

JM: Tak. Zmianie ulega też mechanizm gwarancyjny. Jest on bardziej skomplikowany, ale zmniejsza obciążenia finansowe PTE. Nowy system jest zbliżony do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG) i zakłada korzystanie ze środków wszystkich PTE.

PB: Czy ten mechanizm nie wiąże się z większym ryzykiem dla towarzystw emerytalnych?

JM: Jeżeli nie zdarzyłaby się katastrofa, np. największe PTE na rynku miałoby istotny - kilkunastoprocentowy - niedobór, wówczas fundusz gwarancyjny może nie wystarczyć. Jednak przy obecnym mechanizmie minimalnej stopy zwrotu, kiedy największe PTE ma największy wpływ na ważenie stopy, jest to mało realne. Mechanizm może jednak wymagać innego uzupełnienia.

PB: Jakiego?

JM: Potrzebne będą wyższe środki własne PTE. Jeżeli mówimy o zbliżeniu do systemu ubezpieczeniowego, to wówczas kapitały własne PTE powinny korelować z aktywami. Mechanizm uwzględniałby wtedy ryzyko. Teraz kapitał własny zależy od kursu EUR i jest określony w projekcie noweli ustawy o OFE na poziomie 5 mln EUR.

PB: Na jakim poziomie może zostać ustalona ta relacja?

JM: W bankach środki własne w stosunku do aktywów mierzonych ryzykiem pozostają na poziomie minimum 8 proc. W ubezpieczeniach jest to 12-14 proc. W PTE istnieje jednak tylko ryzyko inwestycyjne, dlatego ta relacja, według wstępnych kalkulacji, może wynieść 0,5-1,0 proc.

PB: Czy będą Państwo proponować takie rozwiązanie?

JM: Rozmawiamy w tej sprawie z resortem pracy. Czas pokaże, jakie rozwiązania zostaną przyjęte.

PB: Po ostatnich Pana wypowiedziach można sądzić, że jest Pan przeciwnikiem angażowania się funduszy w spółki z portfela?

JM: Stopień zaangażowania OFE w spółkach publicznych w coraz większej liczbie przypadków zbliża się do niebezpiecznego poziomu. W blue chipach sięga czasem nawet 40 proc. ich wartości. Fundusze ponoszą więc odpowiedzialność za to, co dzieje się w tych spółkach. Jeśli jakaś firma popadnie w tarapaty, OFE nie mogą się wycofać bez strat.

PB To, że mają wpływ na spółki z portfela, jest korzystne dla ich klientów.

JM: Ale restrukturyzacja spółek nie jest tym, do czego fundusze zostały powstały. OFE mają jak najlepiej inwestować. To mają być psy myśliwskie, a nie domowe.

PB Ale gdzieś tkwią przyczyny takiej, a nie innej aktywności funduszy?

JM Oczywiście. Stwierdzamy tylko fakt rosnącego ryzyka dla portfeli OFE. To nowa okoliczność, nad którą należy się poważnie zastanowić. Być może ta sytuacja jest kolejnym argumentem za wprowadzeniem nowych instrumentów dla OFE czy liberalizacją przepisów dotyczących inwestowania za granicą.

PB: Co Pan proponuje?

JM: Może należałoby wzmocnić limity, ale potrzebna jest szersza dyskusja nad środkami zaradczymi. OFE też pewnie nie chciały angażować się w spółki, ale muszą. Można wykorzystać programy gospodarcze rządu, środki unijne, projekty infrastrukturalne.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: środki | fundusze | konkurencja | mechanizm | OFE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »