Kontrowersyjna ustawa o kartach płatniczych

W projekcie ustawy o elektronicznych instrumentach płatniczych, która trafiła do Sejmu, najbardziej kontrowersyjnym punktem jest przepis mówiący, że podmiotem wydającym karty płatnicze może być bank, albo podmiot, który bankiem nie jest, ale zawarł z bankiem umowę na wykonywanie zobowiązań powstałych na podstawie umów o elektronicznym instrumencie płatniczym.

W projekcie ustawy o elektronicznych instrumentach płatniczych, która trafiła do Sejmu, najbardziej kontrowersyjnym punktem jest przepis mówiący, że podmiotem wydającym karty płatnicze może być bank, albo podmiot, który bankiem nie jest, ale zawarł z bankiem umowę na wykonywanie zobowiązań powstałych na podstawie umów o elektronicznym instrumencie płatniczym.

Jak nietrudno się domyslić intencją Ministerstwa Finansów było to, aby osoby posiadające karty czuły się bezpiecznie, a ministerstwo mogło kontrolować tego rodzaju transakcje. I o ile wydawca karty nie zagwarantuje bezpieczeństwa swoim klientom, wtedy odpowiedzialność za to ponosić będzie bank.

Poza tym MF twierdzi, że podobne regulacje istnieją np. we Francji, gdzie się sprawdziły i nie budzą większych kontrowersji. Jednak wydawcy mówią co innego: Ustawa jest zła, jest to mówiąc krótko legislacyjny bubel, który uderzy nie w duże organizacje wydające karty, takie jak my czy American Express, ale w małych, często lokalnych wydawców, którym ograniczy się pole działania. Nie rozumiem intencji ministerstwa i nie wiem dlaczego próbuje się pominąć podmioty gospodarcze i firmy od dawna już istniejące na rynku kart płatniczych - powiedział PG Marek Smolarz, dyrektor generalny Diners Club Polska.

Reklama

Ani American Express, ani Diners Club licencji bankowych nie posiadają (American Express niedawno z niej zrezygnował), więc o ile ustawa zostanie przyjęta skomplikuje działalność obu wydawcom.

Duzi i zamożni wydawcy sobie poradzą, bo jeśli będzie to konieczne mogą nawet otworzyć w Polsce swój bank, choć będzie to procedura długa i skomplikowana, ale mali takich możliwości mieć nie będą - dodaje Marek Smolarz.

Przykładem lokalnego wydawcy kart może być choćby przykład amerykański - organizatorzy olimpiady w Atlancie wydawali karty płatnicze o wartości 10 dolarów, którymi można było robić drobne zakupy w okolicznych sklepach czy restauracjach, a karta służyła potem jako olimpijska pamiątka. Wcale nie jest powiedziane, że polskie miasta przy okazji lokalnych, ogólnopolskich bądź międzynarodowych imprez nie mogłyby posługiwać się podobnymi instrumentami płatniczymi. I tak, np. Zakopane, Międzyzdroje czy Krynica mogłyby wydawać podobne karty dla turystów tłumnie odwiedzających polskie kurorty. Chyba że ustawa im tego zabroni.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: bank | karty | wydawcy | ministerstwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »