Kto nie lubi PKO BP?

NBP, wycofując pomoc dla programu naprawczego PKO BP, powołał się na konieczność równego traktowania banków. Równo, to jednak nie zawsze znaczy sprawiedliwie.

NBP, wycofując pomoc dla programu naprawczego PKO BP, powołał się na konieczność równego traktowania banków. Równo, to jednak nie zawsze znaczy sprawiedliwie.

Komisja Nadzoru Bankowego przyjęła w ubiegłym tygodniu rezygnację Andrzeja Topińskiego z funkcji kuratora PKO BP, powołując na jego miejsce Kazimierza Małeckiego, byłego wiceprezesa PBK. Sprawa ta ma jednak szerszy wymiar.

Rezygnacja Andrzeja Topińskiego nastąpiła po wycofaniu się NBP ze wspierania programu naprawczego PKO BP. Zapytany przez nas o powód ustąpienia, były kurator powiedział, że wycofanie pomocy przez NBP było jednym z elementów, które brał pod uwagę podejmując decyzję.

Zamienił stryjek

Trzyletni program naprawy PKO BP zaczął być wdrażany w ubiegłym roku. Pomoc zewnętrzna stanowiła istotny element programu naprawczego. Miała pochodzić z trzech źródeł - skarbu państwa, Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz NBP. Skarb państwa dokapitalizował bank akcjami spółek giełdowych, BFG udzielił preferencyjnej pożyczki w wysokości 600 milionów złotych, a NBP - na czas realizacji programu - zwolnił PKO BP z odprowadzania części rezerw obowiązkowych (do 800 milionów złotych) oraz zobowiązał się do wykupu w tym czasie niskooprocentowanych obligacji, które banki musiały od niego nabywać po obniżce rezerw obowiązkowych sprzed dwóch lat.

Reklama

Ubiegłoroczne wyniki PKO BP są lepsze od oczekiwanych. Prezes Henryka Pieronkiewicz ocenia, że około jednej trzeciej ubiegłorocznego zysku netto (szacowanego na 1,1 miliarda złotych) bank zawdzięcza pomocy NBP. Umowa, na mocy której wsparcia udzielono, została podpisana na jeden rok, z możliwością przedłużenia na następne lata. Dziś już wiemy, że NBP jej nie przedłuży. Bez tego wsparcia dalsze dokapitalizowanie PKO BP może być trudne.

Argument był taki, że wszystkie banki powinny być przez bank centralny równo traktowane. Wstrzymanie pomocy dla PKO BP zostało połączone z ogłoszeniem ulg dla wszystkich banków komercyjnych. Chodzi o obniżenie rezerwy obowiązkowej z 5 do 4,5 procent wartości depozytów oraz o rynkowe oprocentowanie obligacji NBP.

Ponieważ jednak przy okazji zniesiono możliwość odliczania od rezerw gotówki znajdującej się w bankach, to dla banków sieciowych, w tym PKO BP, ta obniżka jest mało odczuwalna. Na urynkowieniu oprocentowania obligacji NBP zyskają wszystkie banki, mniej zaś PKO BP, który posiada ich stosunkowo niewiele. Zatem w stosunku do warunków ubiegłego roku i założeń programu naprawczego, PKO po prostu straci. Warunki realizacji programu ulegną pogorszeniu, a tempo dokapitalizowania banku - spowolnieniu.

Przy okazji warto również przypomnieć, że warunki emisji omawianych tu niskooprocentowanych obligacji NBP były dla PKO BP wręcz dyskryminujące. Swojego czasu zarząd banku i ówczesny jego prezes ostro przeciwko nim protestowali.

Konflikt zasad

Zasada równego traktowania banków, na które powołuje się NBP, jest generalnie słuszna. Można się jednak zastanowić, czy równo oznacza sprawiedliwie. Na liberalizacji systemu rezerw obowiązkowych jedni zyskują więcej, inni - mało. Ponadto NBP nie stosuje zasady równego traktowania konsekwentnie. Można wymienić wiele przykładów pomocy w sanowaniu innych banków - choćby Prosper Bank. Natomiast wycofanie się z zasad pomocy w trakcie realizacji programu opartego na tych zasadach jest ich złamaniem. To zmiana reguł w czasie trwania gry.

Ze strony NBP słychać głosy, że pomocą dla PKO BP powinien zająć się właściciel. Skarb państwa już dokapitalizował bank akcjami spółek giełdowych, które znacznie straciły na wartości. Bank musiał tworzyć rezerwy, wysokości 200 milionów zł. To pokazuje, jak niewystarczającymi narzędziami dysponuje właściciel. Bank centralny, jako organ państwa, współodpowiedzialny za stabilność systemu finansowego, może i powinien brać pod uwagę fakt, że czasami warto inaczej traktować wielki bank sieciowy, obsługujący większość niezamożnych obywateli, niż bank nastawiony wyłącznie na obsługę bogatych firm, który nawet opędzałby się przed takimi klientami, jakich ma z racji tradycji PKO BP.

Program naprawczy ma przygotować bank do prywatyzacji, nad którą pracuje zespół powołany przez ministra skarbu. Decyzja NBP na pewno nie ułatwi mu zadania. Tym bardziej że kierownictwo PKO BP pokazało, iż pomoc zewnętrzną potrafi dobrze wykorzystać.

Nie wszystko można zabrać

Jak decyzja o wycofaniu się banku centralnego z pomocy dla PKO BP wygląda z punktu widzenia polityki pieniężnej? Po pierwsze, postanowienie o nieprzedłużeniu wsparcia programu naprawczego tylko w części odbiera PKO BP przywileje. Ponad 3 mld zł niskooprocentowanych obligacji, jakie PKO kupił od NBP jako jeden z banków biorących udział w umowie o obniżeniu stopy rezerwy obowiązkowej, a które bank centralny odkupił od niego w ramach pomocy, raczej nie trafi z powrotem do ksiąg największego polskiego banku komercyjnego.

Zostaje więc drugi - ze znanych - element NBP-owskiego wsparcia dla PKO: zwolnienie z rezerwy obowiązkowej. Bank nie musiał odprowadzać na rachunek rezerwy kwoty do 800 mln zł, co - przy stopie rezerwy na poziomie 5 proc. - oznaczało, że zwolnienie z rezerwy dotyczyło jednej czwartej depozytów złożonych w największym banku depozytowym. Dla zwolnionego z rezerwy banku taka kwota przekłada się z grubsza na ok. 100 mln zł dodatkowego zysku rocznie. Dla NBP są to dodatkowe koszty, zmniejszające odpis z zysku NBP do budżetu państwa (zwykle do budżetu trafia ok. 90 proc. kwoty zysku z poprzedniego roku).

Jednym z powodów wykorzystywania rezerwy obowiązkowej jako instrumentu polityki pieniężnej jest jej wpływ na płynność sektora bankowego i wahania rynkowych stóp procentowych. Zwolnienie z rezerwy tak dużej części depozytów w największym banku z pewnością zmniejszało skuteczność tego instrumentu. Być może, gdyby tego typu zwolnień nie było, nie byłoby też tak dużych i zastanawiających wahań rynkowych stóp procentowych, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach minionego roku.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | rezerwy | bank centralny | zwolnienie | bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »