Limit sprzedaży paliwa już nie obowiązuje. Shell zrezygnował po dwóch dniach
Na stacjach Shella nie będzie już obowiązywać limit dla klientów detalicznych - maksymalnie 100 litrów na jednego kierowcę. Tym samym firma wycofuje się ze swojego pomysłu, który wprowadziła w niektórych punktach sprzedaży dwa dni temu. Jej działanie wynikało ze wzmożonego popytu na taniejące paliwo w Polsce.
- Rano zdjęliśmy tymczasowe ograniczenia limitu tankowania diesla, które obowiązywały w niewielkiej części naszych stacji przez ostatnie dwa dni - powiedziała Anna Papka, dyrektorka ds. korporacyjnych Shell w komentarzu dla Business Insidera.
Przypomnijmy, że na niektórych stacjach koncernu, m.in. w Warszawie, Toruniu i we Wrocławiu, każdego klienta obowiązywał limit do 100 litrów oleju napędowego. W ten sposób firma zareagowała na wysoki popyt, który przejawiał się nawet kupowaniem i przelewaniem paliwa do kanistrów, o czym więcej pisaliśmy w tym artykule.
W odpowiedz na publikacje pojawiające się w mediach koncern naftowy Orlen - największy hurtownik w branży paliwowej w Polsce - zaapelował do kierowców, "aby nie kupować paliwa na zapas". Jak wskazywali przedstawiciele spółki Skarbu Państwa, "nie ma zagrożenia niedoborami paliw czy nagłym wzrostem cen na polskim rynku".
Jednocześnie firma zapewniła, że "dostawy paliw do klientów hurtowych w Polsce przebiegają bez zakłóceń". Natomiast szef koncernu, Daniel Obajtek wskazał w trakcie środowej konferencji prasowej, że " ta firma (Shell - red.) ma przeprosić za niewłaściwą informację, ponieważ Orlen w 100 procentach wypełnia swoje kontrakty".