Lokale gastronomiczne zaniżają wagę. Jak nie przepłacić za 100 gramów?

Ryba limanda żółtopłetwa zamiast soli albo krem dekoracyjny zamiast bitej śmietany - to przykłady nierzetelności w lokalach gastronomicznych. W co trzecim zaniżano wagę lub pojemność potraw i napojów. Ceny też nie zawsze widzimy przy zamawianiu. Jak się przed tym wszystkim bronić?

Inspekcja Handlowa przeprowadziła niedawno kontrolę lokali gastronomicznych m.in. barów, pizzerii, restauracji, zajazdów, karczm w miejscowościach turystycznych w 13 województwach.

Ile to 100 gramów?

Różnego rodzaju nieprawidłowości wykryto w ponad połowie lokali, które odwiedzili inspektorzy. Konsumentowi trudno stwierdzić, czy otrzymuje tańszą rybę (np. plamiaka), a płaci za droższą (dorsza). 

Nie zawsze oczywiste będzie też odkrycie, że otrzymujemy wieprzowinę zamiast cielęciny albo baraniny. Podobnie jest z niedoważeniem potrawy. W prawie połowie skontrolowanych lokali stosowano niezalegalizowane wagi do ważenia produktów. W co trzecim lokalu inspektorzy stwierdzili podawanie napojów i potraw o zaniżonej pojemności i wadze, wydawanie za wysokich rachunków, podawanie potraw o składzie innym niż wymieniony w menu.

Reklama

A co zrobić, jeśli mamy podejrzenia, że np. płacimy za 230 gramów okonia, bo "był duży", jak informuje obsługa, a na talerzu otrzymaliśmy wyraźnie mniej. Posiłek jest jednak zjedzony, a rachunek czeka na uregulowanie. 

- W takiej sytuacji trudno jest reklamować zawyżoną cenę, ponieważ "zjedliśmy" nasz dowód. Aby ustrzec się podobnych doświadczeń, przed zjedzeniem posiłku zażądajmy podania jego wagi i ceny. Jeśli mamy wątpliwości, poprośmy o zważenie posiłku w naszej obecności. Próby oszustwa "na wadze" to wykroczenie i można zgłaszać ten fakt na policję. Dodatkowo o sprawie warto powiadomić Inspekcję Handlową - mówi Małgorzata Miś, prezes Stowarzyszenia AQUILA, nieodpłatnie wspierającego konsumentów.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Paragon do analizy

A jak unikać płacenia zawyżonych rachunków? W skrajnej sytuacji może się okazać, że na paragonie cena za określone danie czy napój różni się od tej z menu. Bywa i tak, że doliczane są napoje, których nie zamówiliśmy, dodatki, które zostały nam podane, chociaż nie prosiliśmy o nie i nie poinformowano nas, że są dodatkowo płatne (np. chleb ze smalcem w roli przystawki), albo opakowanie, chociaż go nie potrzebujemy. - Dla spokoju warto zawsze dokładnie sprawdzać paragon. Konsument ma prawo żądać jego wydania. Jeśli sprzedawca odmówi, to warto ten fakt zgłosić do Inspekcji Handlowej oraz Krajowej Administracji Skarbowej - wyjaśnia Małgorzata Miś.

Ale ile to kosztuje?

Z raportu wynika, że najczęstszym problemem jest brak cen, a na to każdy z nas powinien już zwrócić uwagę. Z tym procederem inspektorzy spotkali się aż w 6 na 10 lokali. Raport informuje szczegółowo: w 15 placówkach (na 38 skontrolowanych) w menu nie określono ilości potraw i napojów oferowanych do sprzedaży, do których odnosi się cena. I wcale nie były to pojedyncze przypadki, wynikające np. z przeoczenia. Problem ten dotyczył w sumie 705 potraw i napojów. W menu możemy więc znaleźć np. sok pomarańczowy w określonej cenie, ale bez informacji, czy otrzymamy 150, czy 250 ml (nie jest to przykład z raportu, choć również autentyczny).

Można z tego wyciągnąć wniosek, że konsumenci również często spotykają się z taką sytuacją. - Przepisy jasno regulują kwestię informowania o cenach. Wymagają jednoznaczności, tak by konsument, np. składając zamówienie w lokalu gastronomicznym, nie miał wątpliwości, za co i ile płaci. Nie może być zaskoczony, otrzymując rachunek. Jednoznaczna informacja o opłatach jest ważna również dlatego, że dzięki temu mamy możliwość porównania cen w różnych miejscach. Ten przepis dotyczy zarówno sprzedaży detalicznej, jak i świadczenia usług - mówi Małgorzata Miś.

Dodaje, że w każdym lokalu gastronomicznym cennik powinien być podany w miejscu dobrze widocznym i łatwo dostępnym. - Rzetelność informacji jest również ważna jak jakość posiłków i obsługi.

Z punktu widzenia konsumenta najlepiej, by cennik - przejrzysty i jednoznaczny - znajdował się na zewnątrz lokalu (choć akurat tego aspektu prawo nie reguluje). W sposób czytelny i jasny powinny zostać też wymienione składniki dania.

A co zrobić w sytuacji, gdy ceny zostały przedstawione w sposób niejednoznaczny i jednak mamy wątpliwości, ile kosztuje dany napój, potrawa lub każdy inny produkt albo usługa?

- Prawo stoi w takiej sytuacji zdecydowanie po stronie konsumentów. Mają prawo żądać sprzedaży towaru lub usługi w cenie dla nich najkorzystniejszej - zaznacza Małgorzata Miś.

Jeśli ceny brak lub sposób jej przedstawienia wprowadza w błąd, to można zrobić zdjęcie cennika i zgłosić sytuację do Inspekcji Handlowej. Ta instytucja nie tylko kontroluje gastronomię (i wszystkie inne punkty sprzedaży detalicznej lub usługowe), ale może też nakładać kary na nieuczciwych przedsiębiorców. - Najważniejsze jest to, by konsumenci zdawali sobie sprawę ze swoich uprawnień i z nich korzystali. Jeśli potrzebna jest porada prawna, to można zgłosić się do nas. Interweniujemy również w imieniu osób poszkodowanych na skutek niewłaściwych działań przedsiębiorców - podkreśla Małgorzata Miś.

Na koniec nuta optymizmu. Gdy Inspekcja Handlowa kontrolowała gastronomię w miejscowościach turystycznych w 2017 roku, nieprawidłowości stwierdziła aż w 8 na 10 lokali. W porównaniu z bieżącym rokiem było więc wyraźnie gorzej, choć to chyba marna pociecha.

INTERIA.PL/Informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: gastronomia | restauracje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »