Mieszkania i domy: Kolejna kłoda za 1 tys. zł
Każdy nowy budynek musi mieć świadectwo energetyczne. Za certyfikaty zapłacą osoby, które budują, sprzedają lub wynajmują lokale. Na braku klasyfikacji energetycznej tracą kupujący mieszkania.
Minister budownictwa, Andrzej Aumiller zapowiedział, że już w czerwcu będą gotowe przepisy implementujące dyrektywę UE 2002/91 z 16 grudnia 2002 r. w sprawie charakterystyki energetycznej budynku.
- Rezygnujemy z przygotowanego w ubiegłym roku projektu ustawy o systemie oceny energetycznej budynków i chcemy, aby kwestia ta została rozwiązana w nowej ustawie Prawo budowlane - mówi Aumiller. Przygotowane w resorcie budownictwa założenia przewidują, że ocenie energetycznej będą podlegały budynki oraz lokale mieszkalne, budynki zamieszkania zbiorowego i użyteczności publicznej.
Jednocześnie ocena energetyczna będzie dokonywana według określonego współczynnika EP, którego wartość zadecyduje o przyporządkowaniu budynku lub lokalu mieszkalnego do jednej z siedmiu klas energetycznych. Na podstawie dokonanej oceny energetycznej zostanie sporządzone świadectwo energetyczne budynku.
Ma być ono ważne przez dziesięć lat, przy czym jeżeli w tym okresie charakterystyka energetyczna budynku nie ulegnie zmianie, będzie istniała możliwość przedłużenia ważności świadectwa o kolejne dziesięć lat.
Audyt energetyczny w rękach inżynierów
Zgodnie z wcześniej przygotowanym projektem, świadectwo energetyczne sporządzane będzie przez audytorów energetycznych, tj. osoby posiadające uprawnienia do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi bez ograniczeń.
Warunkiem uzyskania tytułu audytora energetycznego będzie ukończenie szkolenia w zakresie dokonywania oceny energetycznej budynków oraz wpis do rejestru osób uprawnionych, który będzie prowadzony przez Izbę Architektów oraz Izbę Inżynierów Budownictwa. Takie rozwiązanie jest jednak krytykowane przez ekspertów, którzy wskazują, że jest to jedna z przyczyn opóźnień w realizacji dyrektywy.
- Jeżeli certyfikaty energetyczne będą sporządzane jedynie przez inżynierów należących do Izby Inżynierów, to rząd zostanie pozbawiony wpływów w niezwykle ważnej i strategicznej kwestii - mówi Edward Czesak, poseł PiS i członek sejmowej Komisji Infrastruktury.
Marcin Piotrowski, wiceprezes Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości, dodaje, że w wielu krajach Unii istnieje specjalna grupa zawodowa osób przeprowadzających audyt energetyczny.
- Chcemy, aby także w Polsce audyt przeprowadzali inżynierowie, którzy zdadzą specjalny egzamin państwowy i niekoniecznie należą do Izby Inżynierów - wyjaśnia Piotrowski.
Andrzej Aumiller zapowiada natomiast, że nowa ustawa, prawo budowlane do wydawania certyfikatów upoważni osoby, które posiadają odpowiednią wiedzę techniczną w zakresie ociepleń budynków i zdały odpowiedni egzamin.
Za certyfikat zapłaci sprzedawca lokalu
Eksperci wskazują, że poza sporem o to, kto ma wydawać certyfikaty, kolejną przyczyną opóźnień w implementacji dyrektywy jest lęk przed nałożeniem dodatkowych kosztów na zarządców i właścicieli nieruchomości.
- Rząd zwleka z uchwaleniem ustawy dotyczącej certyfikacji energetycznej budynków, gdyż wiąże się ona z dość dużymi kosztami dla właścicieli nieruchomości, którzy będą chcieli sprzedać, wynająć lub wydzierżawić swoją nieruchomość, gdyż będą musieli oni zrobić certyfikat, a jego koszt według szacunków będzie wynosił około 1 tys. zł - mówi Wiesław Szczepański, poseł SLD i członek sejmowej Komisji Infrastruktury.
Dodaje on, że wejście w życie tej dyrektywy uderza także w firmy dostarczające energię, gdyż im bardziej budynek jest energochłonny, tym więcej pieniędzy zarabiają firmy energetyczne.
Certyfikat energetyczny
Dokument mówiący o zużyciu energii przez budynek albo lokal, jest sporządzany na podstawie oceny energetycznej, która decyduje o przyporządkowaniu budynkowi określonej klasy energetycznej.
Straty ponoszą kupujący mieszkania
Zdaniem ekspertów, na braku przepisów implementujących dyrektywę najwięcej tracą osoby, które kupują nieruchomości.
- Gdyby istniał już obowiązek sporządzenia audytu energetycznego, to osoba kupująca wiedziałaby dokładnie, jaką grubość ścian ma obiekt, jaka jest ich przenikalność i ile zużywa on energii cieplnej - wskazuje Marcin Piotrowski.
Doktor Aleksander Panek z Narodowej Agencji Poszanowania Energii dodaje, że implementacja dyrektywy spowoduje obniżenie kosztów życia zwykłych ludzi, gdyż koszty zużycia energii są dość dużym składnikiem domowych budżetów.
- Dyrektywa promuje również promocję rozwiązań energooszczędnych oraz stworzenie ram prawnych zmierzających do zmniejszenia zużycia energii, co powinno korzystnie wpłynąć na politykę energetyczną kraju - wskazuje Panek.
Eksperci ostrzegają, że pomysł, aby certyfikacja energetyczna budynków była uregulowana w nowej ustawie Prawo budowlane jest zły.
- Prace nad nową ustawą Prawo budowlane będą się ciągnęły jeszcze przez długi okres, a ustawa dotycząca certyfikacji energetycznej budynków jest nam potrzebna bardzo szybko - mówi poseł SLD Wiesław Szczepański z sejmowej Komisji Infrastruktury.
Szersza perspektywa
UNIA
Dania - audyty wykonują audytorzy, którzy zdali wcześniej egzamin państwowy, ocena energooszczędności odbywa się na podstawie przyjętej dla wszystkich obiektów skali, energooszczędność liczy się według przyjętego wzoru energooszczędności.
Holandia - audyty wykonują firmy, które posiadają specjalne uprawnienia przyznane przez państwo, ocena energooszczędności budynku odbywa się na podstawie odniesienia do innego budynku referencyjnego, energooszczędność liczy się według przyjętego wzoru energooszczędności.
RYNEK
Byłoby pożądane, by w przypadku dyrektywy dotyczącej certyfikatów energetycznych budynków polski ustawodawca nie wprowadzał procedur administracyjnych, które skomplikują całą sprawę.
Zły wydaje się pomysł, by każdy lokal mieszkalny musiał posiadać oddzielny certyfikat. Również cena wydania jednego certyfikatu - 1 tys. zł za każde mieszkanie wydaje się wątpliwa. Jeżeli w budynku znajduje się 100 mieszkań, oznacza to, że ktoś weźmie 100 tys. zł za powtarzalną pracę. Certyfikat jest kosztem cenotwórczym, który w ostatecznym rachunku ponosi nabywca.
Arkadiusz Jaraszek