Miliardy na rynek

W odpowiedzi na "podatek Belki" nie zmniejszono stopy rezerwy obowiązkowej, ale bankom ma być lżej. NBP zamieni trzymane przez banki obligacje nierynkowe na rynkowe.

W odpowiedzi na "podatek Belki" nie zmniejszono stopy rezerwy obowiązkowej, ale bankom ma być lżej. NBP zamieni trzymane przez banki obligacje nierynkowe na rynkowe.

Aby zrekompensować wprowadzenie przez większość rządową podatku od dochodów z oszczędności, Narodowy Bank Polski rozważa zamianę trzymanych przez banki nierynkowych obligacji, wydanych w zamian za obniżkę stopy rezerwy obowiązkowej, na papiery rynkowe. Informację o tym przekazano na konferencji prasowej po ubiegłotygodniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Według Wiesławy Ziółkowskiej z RPP, nowymi papierami będzie można handlować, siłą rzeczy będą one miały również wartość rynkową. Jej zdaniem ruch, na który decyduje się teraz bank centralny, wyrówna szanse banków istniejących od dłuższego czasu (szczególnie największych banków depozytowych, których wyniki są obciążone niesprzedawalnymi obligacjami) z bankami nowymi (od ubiegłego roku do konkurencji o depozyty klientów detalicznych stanęło kilka mniejszych banków).

Reklama

Na pytanie "Gazety Bankowej", czy decyzja w tej sprawie zależy od zobowiązania banków, że dodatkowe korzyści przeznaczą na podniesienie atrakcyjności oferty depozytowej a nie na podniesienie wyniku, Leszek Balcerowicz, prezes NBP, odpowiedział, że decyzja w sprawie zamiany obligacji jest już przesądzona.

Analitycy, którzy z reguły są pracownikami banków, nie chcą komentować, jakiego zachowania spodziewają się po instytucjach kredytowych. Gdyby byli przekonani o tym, że wzmocnienie banki wykorzystają na relatywną poprawę oprocentowania depozytów, pewnie nie zastanawialiby się długo nad przekazaniem swojej opinii. Leszek Balcerowicz zapowiedział spotkanie w sprawie zamiany obligacji z prezesami największych banków komercyjnych.

Dobra wiadomość dla banków może oznaczać kłopoty dla Ministerstwa Finansów: zamiana obligacji będzie skutkowała wzrostem podaży bezpiecznych papierów na rynku i relatywnymi spadkami cen. Według PAP do zamiany nadają się papiery o wartości 13 mld zł. Gdyby stały się one podstawą emisji jednej serii obligacji banku centralnego, ich wtórny rynek miałby szansę stać się wyjątkowo płynny. Takie papiery NBP miałyby jednak również wady - nie mogłyby na przykład stać się zabezpieczeniem w przypadku, gdy bank komercyjny byłby zmuszony do skorzystania w NBP z kredytu lombardowego. Czy nabywcy nie wymagaliby premii za taką niedogodność? Być może nie będą mieli okazji. W dzień po zakończeniu ostatniego posiedzenia RPP bank centralny wydał komunikat w sprawie przyczyn utrzymywania się na wysokim poziomie stóp rynku pieniężnego w okresie 26.10.2001-22.11.2001. Zapowiedziano w nim zmianę ustawy o NBP, która zlikwiduje zakaz przyjmowania przez bank centralny zabezpieczenia w postaci jego własnych instrumentów dłużnych.

Skoczek WIBOR

Opublikowany przed kilkoma dniami komunikat NBP, który miał wyjaśnić, dlaczego przez niemal cały czas między dwoma ostatnimi posiedzeniami RPP stopy rynku międzybankowego były na wyjątkowo wysokim poziomie, dał obszerną odpowiedź co było powodem drastycznego braku płynności w systemie. Bank centralny wymienił "przeinwestowanie" banków komercyjnych w bony NBP w oczekiwaniu na październikową obniżkę stóp, brak napływu środków z budżetu i konieczność utrzymywania przez banki dużych kwot na rachunkach rezerwy obowiązkowej.

Nie odpowiedział jednak na pytanie, które z pewnością zadawał sobie niejeden szef zadłużonej w bankach firmy oraz rodziny spłacające kredyty mieszkaniowe - indeksowane do 1-miesięcznej albo 3-miesięcznej stopy WIBOR. Dlaczego po obniżce stóp dokonanej przez RPP, zapewne z myślą o potanieniu kredytu, oprocentowanie faktycznie było wyższe (nawet jeśli miałoby to dotyczyć tylko jednej raty kredytu)?

W ostatnich dniach listopada stopy na najkrótsze terminy zachowywały się już zupełnie inaczej. Stopy były niemal zerowe. Była to jednak ostatnia (dopóki nie staniemy się drugą Japonią) okazja, żeby obserwować takie zjawisko. Od 1 grudnia istnieje nowa stopa oficjalna Narodowego Banku Polskiego - stopa depozytowa. Na początku jej wartość wyznaczono na 7,5 proc. Takie jest oprocentowanie depozytu, który banki mogą bez ograniczenia kwotowego składać w końcu dnia i odbierać na początku kolejnego dnia roboczego. Wprowadzenie depozytu na koniec dnia zapobiegnie spadaniu najkrótszych stóp procentowych poniżej wartości wyznaczonej przez RPP. Rada zapowiedziała, że główna stopa referencyjna będzie się odtąd znajdowała dokładnie w połowie przedziału wyznaczanego przez stopę depozytową i lombardową. Zapowiedziano też, że przy kolejnych zmianach (czytaj: obniżkach) stóp skala decyzji może być różna w odniesieniu do poszczególnych stóp, dzięki czemu odległości między nimi (2,5 punktu w tej chwili) mogą się zmieniać.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: rezerwy | bank | Rada Polityki Pieniężnej | bank centralny | miliardy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »