Najpewniejsze raje podatkowe

Gdy zapytamy o raje podatkowe, zazwyczaj usłyszymy o szwajcarskich Alpach lub karaibskich wyspach. Jednak tradycyjnie atrakcyjne rejony, takie jak Szwajcaria, księstwa Lichtensteinu i Luksemburga oraz karaibskie perełki typu Brytyjskich Wysp Dziewiczych zyskały od niedawna konkurenta w postaci USA, gdzie prawnicy z siedmiu stanów, między innymi Newady i Alaski, głowią się jak przyciągnąć najbogatszych tego świata.

Ostatnio wpadli oni na pomysł "samodzielnego funduszu oszczędnościowego", czyli nieodwołalnego funduszu powierniczego tworzonego przez beneficjenta w celu zabezpieczenia majątku. Tego typu fundusze powiernicze mają pomagać chronić kapitał przed procesami sądowymi i wierzycielami. Brzmi interesująco? Nie tak bardzo. Zaskoczony? Niepotrzebnie.

W przeciwieństwie do popularnej opinii o "zagranicznej" bankowości, wielu zamożnych klientów zakłada takie konta nie w celu uniknięcia opodatkowania, lecz dla zabezpieczenia zarobków i oszczędności całego życia przed utratą w wyniku procesu sądowego, na przykład o błąd w sztuce lekarskiej, lub pozwu pracowników o malwersację akcji firmy przez szefa. "Postępowanie sądowe stwarza o wiele większe zagrożenie, niż podatki, gdyż w grę wchodzi nieograniczona wartość kapitału", mówi prawnik z Kalifornii, Jeffrey Verdon. "Osoby o dużej wartości netto są tu znacznie bardziej zagrożone, niż zwykli obywatele".

Reklama

Na zdjęciach: Najpewniejsze raje podatkowe świata
Na zdjęciach: Najlepsze miejsca dla pirackiego kapitału
Na zdjęciach: Gdzie złożono skarby świata
Na zdjęciach: 12 europejskich rajów podatkowych
Na zdjęciach: Najlepsze miasta dla multimilionerów

Istnieją też inne strategiczne powody. Na przykład, na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych można nabyć nieruchomości, które krewni mogą dziedziczyć bez konieczności uiszczania odpowiednich podatków. Natomiast zagraniczne konta mogą otwierać drzwi dla nowych inwestycji. Amerykańscy inwestorzy często muszą zakładać firmy za granicą, aby móc przystąpić do zagranicznych funduszy inwestycyjnych nie zarejestrowanych w U.S. Securities and Exchange Commission. Oczywiście, istnieje "ewentualność" korzystania z zagranicznych kont w celu uniknięcia nadmiernego opodatkowania pomimo tego, że podatnicy z USA posiadający zagraniczne konta muszą składać co roku deklaracje w U.S. Internal Revenue Service opisujące wszelkie przelewy i inne działania funduszy - lub ponieść karę w wysokości 5% wartości aktywów. Muszą oni też składać deklaracje wyszczególniające rozchody funduszu (pod karą 35% wartości funduszu).

Niektóre kraje nie wymagają tego typu raportowania, a inne, jak Luksemburg, pozostawiają tworzenie dokumentacji dobrej woli właściciela funduszu powierniczego. W efekcie powstaje wrażenie, że zagraniczne konta służą do oszukiwania rządu. "Zagraniczne holdingi są nadal traktowane sceptycznie przez urząd skarbowy, który dopatruje się nieczystych intencji ich właścicieli", pisze Jeffrey Morse, prawnik z Las Vegas, w marcowym wydaniu magazynu Nevada Lawyer. Być może właśnie dlatego "bankowość zagraniczna" zyskała złą sławę. Na całym świecie podejmowane są starania, aby ograniczyć możliwość manewru osobom pragnącym bezpiecznie ukryć swój majątek. Na początku tego roku władze Niemiec wkroczyły na terytorium Lichtensteinu, a skandal ten dotyczył między innymi działalności niemieckich szpiegów, którzy mieli sprawdzić co obywatele Niemiec robią ze swoimi pieniędzmi lokowanymi w tym księstwie.

Może stąd bierze się popularność amerykańskich kont bankowych. Amerykańskie fundusze są tańsze w obsłudze i nie wymagają składania takiej ilości dokumentów, jak niektóre fundusze zagraniczne. Można zakładać je w stanach: Alaska, Delaware, Newada, Oklahoma, Południowa Dakota, Rhode Island i Utah. Jednak warto dobrze zastanowić się przed podjęciem decyzji. Po pierwsze nie ma dostatecznie licznych precedensów prawnych, aby móc stwierdzić, czy krajowe fundusze powiernicze zdołają zabezpieczyć majątek osób, które nie mieszkają na stałe w stanie, gdzie założyły fundusz. Po drugie, istnieje powód, dla którego pozostałe stany nie dołączyły do wspomnianego grona. Zachęcanie obywateli do ukrywania majątku przed wierzycielami i innymi osobami, na przykład rozżalonymi współmałżonkami nie wydaje się być popularną polityką społeczną.

Ponadto, krajowe fundusze powiernicze nie koniecznie będą zniechęcać wierzycieli do dochodzenia swoich praw. Wierzyciela mogą zniechęcić koszty i trudności związane z postępowaniem przed zagranicznymi sądami, jednak proces na terenie USA to już całkiem inna historia. Na przykład, w Newadzie prawo zabrania zakładania funduszu powierniczego w celu zapobiegania lub opóźniania wypłaty środków znanym wierzycielom. Jeśli wierzyciel miał prawo do majątku zanim został on przelany do funduszu, wierzyciel ma do dwóch i pół roku na uzyskanie korzystnego wyroku sądowego. Jeśli roszczenia wierzyciela pojawią się po ustanowieniu funduszu, ma on jedynie dwa lata na udowodnienie swoich praw.

Oczywiście, podobne regulacje mogą dotyczyć funduszy zagranicznych, zwłaszcza, gdy roszczenia zgłasza współmałżonek. Niedawno, sąd w Nowym Jorku rozpatrywał sprawę, dotyczącą mężczyzny, który niemal połowę swojego majątku ulokował w funduszu powierniczym założonym na Wyspach Cooka. Sędzia w sprawie rozwodowej postanowił, że może on zatrzymać majątek powierzony funduszowi, lecz drugą połowę musi przekazać swojej żonie. "Zbyt wiele osób próbuje bawić się funduszami powierniczymi", mówi Chris Riser, prawnik w Riser Adkisson LLP. "Chcą zrobić z nich coś, czym fundusze nie są". Caveat emptor

Na zdjęciach: Sekrety multimilionerów, którzy sami doszli do wszystkiego

Liz Moyer i Tatyana Shumsky

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: fundusze | majątek | konta | USA | raj podatkowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »