Sanatoria nakładają kary na kuracjuszy. Tej rzeczy robić nie wolno
Leczenie w sanatorium jest darmowe. Za terapię płaci NFZ. Pacjent ponosi jedynie koszty noclegu i wyżywienia. Stawki tych opłat są ustalane przez Fundusz. Chociaż to kuracjusz płaci za zakwaterowanie, to w przypadku późniejszego przyjazdu lub wcześniejszego wymeldowania się, sanatorium może nałożyć na niego karę.
Darmowa terapia w sanatorium przysługuje wszystkim ubezpieczonym - bez względu na wiek. Wyjazd do uzdrowiska nie jest jednak urlopem, a kontynuacją leczenie choroby, na którą cierpi dana osoba. Dlatego też to lekarz decyduje czy pacjent kwalifikuje się do terapii sanatoryjnej, czy nie.
Niektóre choroby uniemożliwiają skorzystanie z niej, są to m.in. nowotwory. Do sanatorium mogą natomiast wyjechać chorujący m.in. na cukrzycę, nadciśnienie, osteoporozę, choroby skóry, choroby reumatologiczne czy choroby neurologiczne.
Koszty leczenia w sanatorium pokrywa NFZ. Pacjent płaci jedynie za nocleg i wyżywienie. Od dnia 1 października do dnia 30 kwietnia opłata za pokój jednoosobowy z łazienką wynosi 32,6 zł, a od dnia 1 maja do dnia 30 września 40,9 zł. Pokoje bez łazienek i w salach wieloosobowych są tańsze.
Czytaj także: Pobyt w sanatorium z ZUS czy na NFZ? Im należy się bezpłatne leczenie
Pobyt w sanatorium trwa od 21 do 28 dni. Pacjent w wyznaczonym na skierowaniu dniu musi stawić się w ośrodku. Jeśli przyjedzie np. dzień później, uzdrowisko może domagać się od niego opłaty dodatkowej za tzw. gapowe, czyli odszkodowania za gotowość do wykonywania świadczeń i straty z tytułu niezrealizowanej części kontraktu NFZ.
Jeśli pacjent zameldował się w ośrodku dwa dni po terminie, to fundusz nie wypłaci za ten okres pieniędzy. Sanatorium poniesie więc stratę i może zażądać od pacjenta zwrotu kosztów. Taka kara zostanie też nałożona na osoby, które chciałby skrócić swój pobyt w ośrodku.
Pani Barbara, z którą rozmawiał "Fakt" leczyła się w sanatorium w Ciechocinku. Chciała wrócić do domu w weekend, dwa dni przed zakończeniem turnusu. Jak tłumaczyła wszystkie zlecone zabiegi, zostały już wykonane, a mimo to, kiedy chciała się wymeldować, zażądano od niej opłaty dodatkowej, która wynosiła 300 zł (150 zł za dzień).
Szczęśliwie sprawę udało się rozwiązać dzięki życzliwemu personelowi. "Nie zapłaciłam, bo poradzono mi, bym po prostu zostawiła klucz na recepcji i się nie wymeldowywała. [...] Pielęgniarka, z którą rozmawiałam, okazała się życzliwa. Lekarz też kiwał ze zrozumieniem głową, gdy opisywałam mu swoją sytuację, obiecał nawet pomoc w razie kłopotów. Na szczęście nie musiałam z niej korzystać" - powiedziała.
Czytaj także: Sanatorium za granicą na NFZ? Jest taka możliwość, ale płaci też pacjent
Wysokość opłaty dodatkowej za późniejsze zameldowanie i wymeldowanie jest ustalana indywidualnie przez dane sanatorium. Ośrodki zazwyczaj informują o niej w regulaminie. Uzdrowisko nie będzie się domagać jej uiszczenia w trzech sytuacjach
- nagłej choroby pacjenta lub pogorszenia się jego stanu zdrowia, co musi zostać potwierdzone przez lekarza w sanatorium,
- choroby lub zgonu członka rodziny,
- kiedy do skrócenia turnusu doszło z winy sanatorium.