Niemców spotkała przykrość nad Bałtykiem. Uprzedzenia się potwierdziły

Kiedy po lutowych wyborach do Bundestagu okazało się, że w Meklemburgii-Pomorzu Przednim partia AfD uzyskała dobry wynik, Niemcy mieli zacząć masowo odwoływać wakacje w tamtejszych kurortach nad Bałtykiem. Kwestia ta już chyba nie wprawia w dyskomfort, bo na Uznam na brak ruchu nie narzekają. Ale turyści, choć przyjeżdżają, nie są do końca zadowoleni. Skarżą się jednak nie na władze, a na ceny, innych przyjezdnych, miejscowych oraz w zawoalowany sposób także na Polaków.

Według Urzędu Statystycznego Meklemburgii-Pomorza Przedniego, w 2024 roku wyspę Uznam odwiedziło około 1,2 miliona turystów. Chociaż ten sezon pod względem pogody nie jest najlepszy, to z relacji lokalnych mediów wynika, że chętnych na spędzenie wakacji nad niemieckim Bałtykiem nie brakuje.

Turyści skarżą się na beach-sprawling nad Bałtykiem

Jak podawał "Nordkurier" wielu turystów przyjeżdża na Uznam od lat, inni dopiero poznają wyspę, a opinie na jej temat są podzielone. Niektórzy skarżą się na wysokie ceny i wytykają mieszkańcom nieprzyjazną atmosferę. 

Reklama

Część gości narzeka natomiast na innych urlopowiczów, wskazując, że nie potrafią zachować się w miejscach publicznych. Miejscowy "Ostsee Zeitung" opisywał, że na plażach pojawił się tzw. beach-sprawling. Zjawisko to polega na "zawłaszczaniu" dużych obszarów plaży poprzez rozkładanie namiotów, parawanów i parasoli. Nie wszystkim się takie praktyki podobają - szczególenie podczas szczytu sezonu, gdy na plażach panuje tłok. 

Niemiec z Zachodu pojechał na Uznam. Jego relacja wywołała burzę

Duże poruszenie wśród czytelników "Nordkuriera" wywołała relacja mieszkańca Lubeki o imieniu Stefan. Mężczyzna skarżył się na łamach gazety, że właściciel apartamentu, który wynajęli z rodziną, był nieuprzejmy, a większość atrakcji i restauracji na wyspie była nieczynna z powodu braków kadrowych. 

"Większość zachodnioniemieckich wczasowiczów zawsze ma na co narzekać" - stwierdziła jedna z czytelniczek gazety. Inny Niemiec z Zachodu w liście do redakcji zgodził z mieszkańcem Lubeki i także stwierdził, że mieszkańcy Uznam są niemili. "Wielu z nich brakuje empatii. Co więcej, wyczuwam zbyt dużo sympatii do strony AfD" - napisał. 

Niemcom skradziono rowery na Uznam. GPS pokazał, że są w Polsce

W innym artykule redakcja zamieściła relację małżeństwa z Münsterland w Nadrenii Północnej-Westfalii. Para postanowiła spędzić urlop w miejscowości Heringsdorf, która graniczy ze Świnoujściem. Do gościnności i uprzejmości Uznamczyków nie mieli zastrzeżeń, ale przytrafiła im się niemiła sytuacja, o którą w zawoalowany sposób obwinili Polaków. 

Turyści z Münsterland na wakacje zabrali drogie rowery elektryczne. Na noc schowali je w piwnicy domu, w którym się zatrzymali, a pomieszczenie zamknęli na klucz. Rankiem okazało się, że zostały skradzione. Dopiero wtedy zrozumieli, dlaczego agencja zajmująca się kwaterą zaleciła im wyjęcie akumulatorów przed schowaniem jednośladów. Pojazdy miały lokalizatory, dzięki czemu ustalono, że są w Polsce. "To naprawdę bardzo smutne, że potwierdziły się uprzedzenia na temat tego, gdzie trafiają te rzeczy" - stwierdził mieszkaniec Münsterland. Kiedy poszli zgłosić kradzież na komisariat, usłyszeli, że nic można zrobić, gdyż "policja tutaj nie współpracuje transgranicznie". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wakacje | Uznam | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »