Nowa ustawa frankowa. Czyżby kolejny projekt niespełnionych nadziei?
Długo oczekiwany projekt ustawy autorstwa prezydenckich ekspertów, zawierający propozycję systemowego rozwiązania problemu walutowych kredytów mieszkaniowych, w końcu ujrzał światło dzienne. Tak jak w przypadku poprzednich tego typu inicjatyw pojawia się pytanie: co dalej?
Na razie jedno wydaje się pewne - podobnie jak w przypadku poprzednich projektów, także ten prezydencki stanie się, a raczej już się stał źródłem wielu kontrowersji, szeregu wątpliwości, i wysypu rachunków "zysków i strat". Natomiast dla krajowego systemu bankowego, o ile nowe przepisy wejdą w życie, ustawa o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki, może stać się największym wyzwaniem od początku rodzimej transformacji.
Prezydencki projekt przewiduje trzy sposoby restrukturyzacji kredytów denominowanych w obcych walutach. Pierwszy to restrukturyzacja dobrowolna, następnie przymusowa, i wreszcie trzecia, najbardziej kontrowersyjna opcja, czyli przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu. Restrukturyzacja dobrowolna przewiduje dobrowolność banków, które wyrażają zgodę się na zmianę umów zawartych z konsumentami. Na warunkach opisanych szczegółowo w ustawie dojdzie do aneksowania umów. W efekcie konsument będzie od tej pory spłacał swoje zadłużenie po tzw. kursie sprawiedliwym.
Na wypadek gdyby bank jednak nie zastosował procedury dobrowolnej, wdrożona zostanie procedura przymusowa. Projekt ustawy przewiduje jej wszczęcie na wniosek konsumenta, który znając poziom przypisanego jego przypadkowi kursu sprawiedliwego, składa wniosek o kontynuowanie spłaty kredytu po tym właśnie kursie. Będzie on obliczany tylko raz i obowiązywał do końca spłaty długu hipotecznego. Trzecią i ostatnią formą restrukturyzacji mieszkaniowych kredytów walutowych ma być przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu. Ta procedura także będzie uruchamiana na wniosek konsumenta.
Kwintesencją najnowszej idei uwolnienia frankowiczów od ryzyka kursowego, a co za tym idzie trwałego poluzowania coraz bardziej im doskwierającej pętli zadłużenia, jest instrument tzw. kursu sprawiedliwego. To właśnie zgodnie z jego wartością będzie realizowany proces przewalutowywania mieszkaniowych kredytów denominowanych bądź indeksowanych w obcych walutach z helwecką na czele. Będzie on wyliczany indywidualnie, za pomocą specjalnego kalkulatora opartego na określonym algorytmie, i na podstawie wprowadzonych danych dotyczących konkretnego zobowiązania. Kurs sprawiedliwy będzie ewoluował w zależności od daty zawarcia umowy kredytowej. Frankowicze po procesie restrukturyzacji poczują tym większą ulgę, im kurs franka z dnia zawarcia ich umowy kredytowej był niższy.
Pojęcie "sprawiedliwy" ma m.in. sugerować, że kredytobiorcy walutowi nie zostaną nadmiernie uprzywilejowani w stosunku do osób, które zadłużyły się w rodzimej walucie. Czy również druga strona umów kredytowych, czyli bankowcy poczują się potraktowani "sprawiedliwie", okaże się, gdy KNF zakończy swoje prace nad obliczaniem kosztów sektora bankowego, wynikających z projektu ustawy o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki.
Ustawa o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki, pozornie prezentuje bardziej złożoną, by nie powiedzieć dość skomplikowana konstrukcję. Ma ona istotnie odróżniać jej treść i wymowę od poprzednich projektów podobnego rodzaju, które niedawnej przeszłości solidarnie spaliły na panewce. W istocie rzeczy jest jednak propozycją zwykłego przewalutowania mieszkaniowych kredytów walutowych, w dodatku z możliwą opcją zwrotu kredytobiorcom pobieranych latami spreadów walutowych. Co więcej, tymczasem bliżej nieokreślony podział kosztów przewalutowania pomiędzy frankowicze i banki, nawet na pierwszy rzut oka wygląda na dalece niekorzystny dla tych ostatnich.
Z kolei możliwość pozbycia się zadłużenia hipotecznego poprzez przeniesienie własności nieruchomości na rzecz banku-wierzyciela hipotecznego, nie tylko wymaga zmiany zapisów prawa bankowego, ale, gdyby do tego faktycznie doszło, byłoby kolejnym trudnym wyzwaniem dla sektora bankowego. Według różnych szacunków publikowanych w ostatnich dniach przez ekspertów rynku kapitałowego, koszty nowej ustawy frankowej obciążą rodzimy system bankowy kwotą od 32 do ponad 40 miliardów złotych. Jeżeli szacunki te zostaną potwierdzone przez oficjalny komunikat KNF, wejście w życie prezydenckiej propozycji przewalutowania mieszkaniowych kredytów denominowanych może stać się problematyczne.
Tymczasem 15 stycznia, dokładnie w pierwszą rocznicę "czarnego czwartku", na krajowe rynki dotarła tyle nieoczekiwana co szokująca wiadomość o cięciu polskiego ratingu przez agencję Standard & Poor's. Spowodowało to kolejne załamanie indeksów warszawskiej giełdy połączone z silnym osłabieniem złotego. Wprawdzie sytuacja nie wyglądała aż tak dramatycznie jak rok temu po decyzji SNB, a szybka 10-groszowa strata złotego do helweckiej waluty to już dla rodzimych frankowiczów chleb powszedni. Jednak z punktu widzenia analizy technicznej rynek walutowy otrzymał silny sygnał kupna CHF/PLN, który o ile nie zostanie szybko zanegowany, może stać się początkiem kolejnej mocnej fali osłabienia złotego do franka z celem na poziomie 4,50 zł.
Taka sytuacja doskonale obrazuje mechanizm zagrożenia pełną materializacją kryzysu kredytów hipotecznych wysokiego ryzyka, który od dawna poważnie zagraża nie tylko sektorowi bankowemu czy krajowej mieszkaniówce, ale szeroko pojętej rodzimej gospodarce. Przypadek z S&P, będący efektem kumulacji wewnętrznego ryzyka wynikającego z programu gospodarczego nowego rządu, jest silnym ostrzeżeniem przed ewentualnym kolejnym zaniechaniem ostatecznego systemowego rozwiązania problemu mieszkaniowych kredytów denominowanych w obcych walutach.
Jarosław Jędrzyński