Nowa ustawa konsumencka nie spełnia oczekiwań sprzedawców
Nowa ustawa konsumencka, która funkcjonuje w Polsce od 25 grudnia ub.r., znacznie rozszerza obowiązki informacyjne przedsiębiorców, zwłaszcza prowadzących sklepy internetowe lub sprzedaż poza lokalem firmy, oraz zwiększa uprawnienia klienta, a tym samym jego ochronę. Zdaniem przedsiębiorców, są to dobre przepisy, ale część z nich jest zbyt szczegółowa lub za mało precyzyjna.
Nowa ustawa konsumencka, którą przygotowywał resort sprawiedliwości przy wsparciu Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji, wdrożyła do polskiego prawa unijną dyrektywę 2011/83/UE i uporządkowała przepisy dotyczące sprzedaży konsumenckiej.
- Na pewno ustawa ta lepiej chroni konsumentów. Wydaje nam się jednak, że wiele zapisów tej ustawy jest zbyt szczegółowych lub za mało precyzyjnych - mówi agencji Newseria Biznes Mirosław Luboń, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej.
Jego zdaniem, ostatecznej interpretacji w niektórych sprawach będą musiały dokonywać sądy, do których zapewne będą trafiały sporne sprawy. Dotyczy to na przykład zakupów przez klientów dużych i stosunkowo drogich przedmiotów.
- Jeśli ktoś decyduje się na zwrot po jakimś czasie, to ma do tego pełne prawo, ale jeśli używał np. odkurzacza, garnków, to powstaje pytanie, kto ma ponosić koszty zmniejszania wartości tych rzeczy. Czy ma to być konsument, sprzedawca, dystrybutor czy producent - zastanawia się Luboń.
Według niego, brakuje precyzyjnego określenia, w jaki sposób ta odpowiedzialność ma być rozłożona. Poza tym nie wiadomo również, kto ma decydować o tym, jak ta rzecz jest w tej chwili wyceniana i na ile.
- Tego typu rzeczy są bardzo nieostro zapisane w tej ustawie i podejrzewam, że pojawi się w związku z tym sporo kontrowersji - ocenia dyrektor generalny.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Nowa ustawa konsumencka znacznie rozszerza również obowiązki informacyjne przedsiębiorców, zwłaszcza prowadzących sklepy internetowe lub sprzedaż poza lokalem firmy. Przede wszystkim kupujący ma wiedzieć o wszelkich kosztach i zobowiązaniach, jakie wiążą się z podpisaniem umowy i kupnem danego towaru. Mirosława Luboń nie ma zastrzeżeń do tej listy, zwraca jednak uwagę na jej szczegółowość.
- Ta lista jest za długa. Oprócz wielu trafionych zapisów - cała lista ma aż 21 takich obowiązków - niektórych w ogóle nie można zastosować w praktyce. I wydaje mi się, że wiele z nich będzie po prostu martwym przepisem - dodaje Luboń.
Nowa ustawa reguluje również zawieranie umów tylko przez telefon. Jeśli przedsiębiorca w trakcie rozmowy telefonicznej proponuje zawarcie umowy, musi potwierdzić jej treść na papierze lub innym trwałym nośniku, np. poprzez e-mail. Dopiero po złożeniu przez klienta oświadczenia - na papierze lub innym trwałym nośniku - umowa zostanie skutecznie zawarta.
- W marketingu bezpośrednim, czyli sprzedaży na odległość, bardzo często używa się telefonów. Wprowadzenie tej ustawy i nowego przepisu w prawie telekomunikacyjnym powoduje, że tzw. cold calls, czyli dzwonienie bez uprzedzenia jest w zasadzie zabronione - mówi Mirosław Luboń.
Według niego obecnie interpretacje są przeróżne, a stanowiska samych prawników różnią w tej sprawie.
- Nie bardzo wiadomo, jak będzie to interpretował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Te rzeczy trzeba jak najszybciej uzgodnić i zinterpretować - podsumowuje dyrektor generalny.
Pobierz: darmowy program do rozliczeń PIT