Oszuści zaciągnęli kredyt, bank kazał jej go spłacać. Wygrała w sądzie bez pełnomocnika
Santander Bank Polska przegrywa w sądzie z seniorką, która musiała spłacać kredyt zaciągnięty przez oszustów. Przestępcy ukradli niewielką sumę z konta i zaciągnęli kredyt na blisko 10 tys. zł. Bank nie uwierzył kobiecie, że stała się ofiarą. Pokrzywdzona wygrała w sądzie, choć nie miała pełnomocnika.
72-latka z Jeleniej Góry wygrała w sądzie z Santander Bank Polska. Nie będzie musiała spłacać kredytu na niemal 10 tys. zł, który zaciągnęli oszuści. Sprawa ciągnęła się od wiosny 2023 roku.
Sprawa miała swój początek w kwietniu 2023 roku. Właśnie wtedy oszuści wypłacili z konta kobiety 560 zł, a więc całość jej oszczędności oraz zaciągnęli kredyt na 9,6 tys. zł. Seniorka dała się nabrać:
"O godzinie 11.53 otrzymałam sms z banku z informacją, że blokują mi konto ze względów bezpieczeństwa. Pomyślałam, że fajnie, bo dbają o mój interes jako klientki. Niczego nie podejrzewałam, więc nie sprawdziłam od razu, o co chodzi", opowiada kobieta w rozmowie z money.pl.
Szybko okazało się, że na konto faktycznie nie da się zalogować. Kobieta skontaktowała się z infolinią banku i odzyskała do niego dostęp. Po zalogowaniu się zdziwił ją zaciągnięty kredyt.
"Poszłam do placówki banku w Jeleniej Górze i poprosiłam o sprawdzenie tego kredytu. Powiedzieli mi, że wzięłam go w bankowości internetowej przez aplikację, której nigdy nie miałam. Napisałam odręcznie reklamację dotyczącą kradzieży" - opowiada.
A jak oszuści zyskali dostęp do konta seniorki? Wykorzystali bardzo popularną obecnie metodę. Kobieta w jednym z serwisów ogłoszeniowych wystawiła zmywarkę z odbiorem osobistym na terenie Jeleniem Góry. Potencjalny klient wkrótce zaczął dopytywać o sam produkt i zapytał, czy kobieta zgodzi się na wysyłkę zmywarki kurierem.
"Jak wszystko pasuje, proszę napisać nr konta, mail i adres, skąd odebrać", brzmi jedna z wiadomości przesłanych seniorce.
Kobieta podała oszustowi dane, a ten poprosił jeszcze o potwierdzenie wiadomości od firmy kurierskiej, by możliwe było przekazanie pieniędzy na konto. Eksperci podejrzewają, że kobieta mogła już wcześniej paść ofiarą wycieku danych. Przestępcom brakowało tylko dokładniejszych danych, np. numeru konta. W tym konkretnym przypadku oszuści wyjątkowo dobrze uwiarygodnili swój wizerunek klienta - dopytywali o produkt, prowadzili rozmowę. Łatwo w takich przypadkach ulec namowom.
Santander nie uwzględnił jednak reklamacji kobiety, a swoją decyzję tłumaczył faktem, że seniorka skutecznie dodała kolejne urządzenie do zaufanych na kilka dni przed incydentem. I właśnie to konto miało być wykorzystane do zaciągnięcia kredytu:
"Niestety nie możemy umorzyć lub zawiesić spłaty kredytu, ponieważ umowa została zawarta zgodnie z obowiązującym prawem. Dlatego też musi go pani spłacać", odpowiedział bank.
Sprawa trafiła do sądu, a głównym argumentem seniorki był fakt, że według banku jej konto internetowe założone zostało przy użyciu telefonu marki Samsung, którego jednak nigdy nie miała. Choć poszkodowana nie korzystała z pomocy pełnomocnika, to przekonała Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze.
Zdaniem sądu kod SMS to niewystarczające oświadczenie woli, co potwierdził także sąd apelacyjny. Seniorka nie będzie musiała spłacać zaciągniętego kredytu, odzyska utracone 560 zł i otrzyma zwrot kosztów procesu. Łącznie to około 10,8 tys. zł.