Podróbki lepsze od oryginału

Chińscy fałszerze doszli już do perfekcji w podróbkach i przysparzają światowym koncernom poważne kłopoty. Jak podaje prasa, przykładem poszkodowanego jest koreański koncern elektroniczny LG.

Zanim koncern wprowadził na chiński rynek telefonów komórkowych swój nowy produkt Chocolate, jego podróbki już były dostępne w sprzedaży. Klienci zaopatrywali się w wcześniej dostępne, podrobione telefony uznając "fałszywki"za oryginały.

Jak podaje "Dziennik " w tej sytuacji niektóre koncerny (np.Samsung) zdecydowały się na współpracę z grupami podrabiającymi telefony komórkowe. Niestety spotkały się one z negatywną odpowiedzią tych grup, które stwierdziły, że działalność nielegalna przynosi im większe zyski.

Tymczasem nasila się kampania przeciw kupowaniu podróbek. UE wprowadza rozwiązania prawne mające pociągnąć do odpowiedzialności karnej produkującego podróbki i kupującego je.

Reklama

Kara dla kupującego

Przypomnijmy że wprowadzane są przepisy penalizujące nie tylko oferowanie podróbek, ale też i ich nabywanie. Prasa donosi o włoskiej policji łapiącej (np. polskich) turystów, którzy zainteresowali się produktami na straganie w Rzymie. Kary były dotkliwe i wyniosły od 1000 EUR.

Jeżeli nabywca kupuje podróbkę wiedząc, że to nie jest produkt oferowany przez uznanego producenta to przecież świadomie wybiera tańszy (i w jego przekonaniu lepszy) substytut danego dobra. Innymi słowy, nie dochodzi do naruszenia żadnego prawem chronionego dobra, a wręcz do wzrostu użyteczności danego konsumenta.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: podróbka | koncern | podróbki | Prasa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »