Polacy chętnie korzystają z telefonów w komunikacji miejskiej. Głównie sięgają po politykę i plotki
Niemal co druga osoba używa telefonu podczas jazdy komunikacją publiczną. Sześciu na dziesięciu pasażerów przeznacza na to od dwóch do pięciu minut. Ci, którzy tego nie robią, podkreślają, że powodem jest brak dobrego i szybkiego Wi-Fi. Z kolei pretekstem do korzystania z tego typu urządzeń jest oszczędność czasu. Co piąty badany deklaruje, że głównie sprawdza wiadomości ze świata polityki. Nieznacznie mniej rodaków czyta portale rozrywkowe i plotkarskie, a także przegląda media społecznościowe.
Z badania, przeprowadzonego przez brytyjską firmę doradczą UCE GROUP LTD. we współpracy z agencją marketingu mobilnego Mobiem Polska, wynika, że 48 proc. respondentów korzysta z telefonu komórkowego podczas poruszania się komunikacją publiczną. Natomiast 37 proc. stwierdziło, że tego nie robi. Z kolei 15 proc. odpowiedziało, że ciężko powiedzieć. Tymi wskazaniami nie jest zaskoczony socjolog, prof. Antoni Kamiński. Ekspert niejednokrotnie obserwował sytuację w metrze, gdzie mniej więcej 75 proc. pasażerów miało takie urządzenie w ręce.
- Inna jest częstotliwość czy też intensywność korzystania z telefonu przez osoby w różnych grupach wiekowych. Im starszy użytkownik, tym wykres się spłaszcza. Apogeum to są trzydziestolatkowie. Ludzie przestali czytać i tworzyć bezpośrednie relacje, a kontaktem z otoczeniem stał się telefon. On nie wymaga tego, żeby eksponować się społecznie, dlatego tak chętnie z niego korzystamy - komentuje dr Wojciech Korchut, psycholog z Uniwersytetu SWPS.
58 proc. zapytanych osób korzysta z telefonu komórkowego przez 2-5 minut w ciągu jednego przejazdu. Natomiast 29 proc. badanych podało, że przeznacza na to poniżej minuty, a 9 proc. - 5-10 minut. Z kolei przedział 10-15 minut został wskazany przez 3 proc. ankietowanych, a powyżej kwadransa - 1 proc. Z obserwacji Beaty Büttner-Clauss z UCE GROUP LTD. wynika, że jeśli ktoś już używa tego urządzenia w komunikacji miejskiej, to poświęca na to ok. 70 proc. czasu podróży.
- Dla mnie wyniki są dość zaskakujące. To może być kwestia interpretacji korzystania z telefonu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę prowadzenie rozmów, to pewnie taka odpowiedź będzie prawdziwa. Według mnie, komórka częściej służy do słuchania muzyki, przeglądania zasobów Internetu, oglądania seriali lub grania. Wydaje mi się również, że niekiedy sami przed sobą boimy się przyznać, ile czasu spędzamy przed ekranem - mówi Michał Giera z Mobiem Polska.
Ankietowani, którzy nie korzystają z telefonu podczas poruszania się komunikacją publiczną, wskazali powody swojego zachowania. Według 34 proc. respondentów, brakuje dobrego (tj. szybkiego) Wi-Fi. Z kolei 25 proc. obawia się o kradzież sprzętu, a 17 proc. - o jego uszkodzenie. Natomiast 10 proc. zwyczajnie nie ma takiej potrzeby. Dla 5 proc. respondentów warunki są słabe, a więc tłok, brak miejsc siedzących itd. 4 proc. nie chce, żeby inni widzieli, co oglądają.
- Trochę to dziwi, bo w dzisiejszych czasach praktycznie każdy ma Internet w telefonie. I w zasadzie po co sięgać po inny, ale może respondenci mieli na myśli korzystanie z całkiem darmowej transmisji. I wówczas to miałoby sens, głównie z poziomu oszczędności. Natomiast w kwestii zniszczeń i kradzieży to zupełnie naturalny odruch. Polacy mają coraz lepsze urządzenia, a więc i droższe. A o zniszczenie nie jest trudno, wystarczy, że kierowca gwałtownie zahamuje - stwierdza Beata Büttner-Clauss.
W pewnych rejonach miasta czy w określonych godzinach wzrasta ryzyko kradzieży telefonu, co zaznacza prof. Antoni Kamiński. Jego zdaniem, kwestia ostrożności może być więc kluczowym czynnikiem w takich przypadkach. Z kolei dr Michał Lewicki z Zakładu Psychologii Społecznej Instytutu Socjologii UW zwraca uwagę na aspekt finansowy. Obawa utraty urządzenia może szczególnie dotyczyć osób o mniejszych dochodach. Wówczas zakup nowej komórki bywa prawdziwym wyzwaniem dla domowego budżetu.
- Telefon to nasza druga dusza, też w pewnym sensie wirtualna. Gromadzimy tam masę różnych, często bardzo osobistych przemyśleń, ale też danych, które mogą zagrażać bezpieczeństwu, zarówno finansowemu, jak i fizycznemu. Ktoś może wykorzystać dane dotyczące naszej lokalizacji i okraść np. nasze mieszkanie, gdy my jesteśmy w podróży. Są przecież programy do śledzenia domowników - dodaje dr Korchut.
Badanie przynosi też odpowiedź na pytanie, dlaczego Polacy korzystają z telefonów komórkowych w trakcie poruszania się komunikacją publiczną. 36 proc. pytanych czyni to z oszczędności czasu, a więc robi coś, co i tak trzeba wykonać. 19 proc. ankietowanych wskazało, że koncentruje się na tym z potrzeby chwili, 17 proc. - z powodu nawyku, a 13 proc. - dla tzw. zabicia czasu. Najrzadziej wybierano odpowiedzi "ciężko powiedzieć" (9 proc.) oraz "z innych niż wyżej wymienionych względów" (6 proc.).
- W komunikacji publicznej jesteśmy bierni, tj. nie musimy na nic zwracać uwagi, jak np. w przypadku osobistego prowadzenia pojazdu. I zamiast stać i patrzeć w okno, Polacy często coś robią, np. przeglądają Internet, wysyłają e-maile, a także odpisują na SMS-y. Zwyczajnie szkoda im czasu, którego przecież nie mamy za wiele - wyjaśnia ekspert z UCE GROUP LTD.
21 proc. respondentów, korzystających z telefonów komórkowych podczas podróży, sprawdza wiadomości z polityki. 18 proc. czyta serwisy rozrywkowe i plotkarskie, 17 proc. przegląda portale społecznościowe, a 10 proc. zajmuje się grami online. Z kolei 6 proc. pytanych zadeklarowało, że przegląda reklamy. Tyle samo osób czyta e-maile. Natomiast 4 proc. przegląda bądź odpisuje na SMS-y.
- Polityka wzbudza wiele emocji, ale ma mocną konkurencję w postaci portali plotkarskich i rozrywki. W okresie przedwyborczym ludzie szukają informacji. Niekoniecznie może takich, żeby podjąć decyzję co do wyboru partii, bo te preferencje są raczej stabilne. Są wydarzenia, które same w sobie stanowią atrakcję. Jednocześnie istnieje pewna kultura w społeczeństwie skłaniająca ludzi do interesowania się życiem politycznym - zaznacza prof. Kamiński.
Natomiast dr Lewicki stwierdza, że gdyby wybory odbyły się w czerwcu lub lipcu, to odpowiedzi mogłyby wyglądać inaczej. Z badań prowadzonych przez eksperta wynika, że komunikowanie wiadomości z tej tematyki ma 2 cykle. Schodzącym jest oglądanie programów newsowych w paśmie wieczornym od 18:30 czy słuchanie radia rano podczas jazdy do pracy i względnie wieczorem po powrocie do domu. Jednak te praktyki tracą na rzecz śledzenia wydarzeń, czyli sprawdzania, czy coś się dzieje na świecie w wolnym czasie. Nim może być właśnie przemieszczanie się komunikacją miejską.
- Stosunkowo rzadkie czytanie e-maili można połączyć z potrzebą prywatności. Mimo ekshibicjonizmu digitalowego, nadal fizycznie ludzie bronią swojej prywatności, o którą w zatłoczonej komunikacji jest trudno. Natomiast SMS-y zaczynają być coraz mniej popularną formą dialogu, szczególnie wśród młodego pokolenia. W nim królują różnego rodzaju komunikatory, a na świecie widoczny jest np. trend nagrywania wiadomości głosowych - tłumaczy ekspert z Mobiem Polska.
Jak zaznacza dr Korchut, stajemy się ludźmi, którzy dość automatycznie konsumują pewną wiedzę, wysyłając zdawkowe komunikaty. I to będzie się coraz bardziej nasilało, co może negatywnie wpływać na umiejętności czytania, a zwłaszcza pisania. Już dziś popularne jest posługiwanie się znakami czy skrótami. Ekspert z SWPS zwraca też uwagę na gwałtowny wzrost liczby wypadków spowodowanych używaniem telefonów. To namacalny dowód naszego przywiązania do tych urządzeń.
Badanie zostało zrealizowane na terenie 14 dużych miast oraz ich najbliższych okolic, w tym 11 średnich i mniejszych miejscowości. Ankieta była prowadzona od 14 do 28 września 2019 roku w okolicach lub bezpośrednio na przystankach komunikacji miejskiej (tj. autobusowych, tramwajowych i metra). 48 proc. kobiet i 52 proc. mężczyzn, w wieku od 18 do 55 roku życia, udzieliło łącznie 1006 wywiadów bezpośrednich.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze