Ratowali Polaków, teraz wprowadzają kary. Turyści dostaną po kieszeniach
Osoby planujące wakacje na Maderze powinny uważać, gdyż od wtorku, 14 stycznia obowiązuje tam nowe prawo. Turyści będą karani za akcje ratownicze, do których doszło na skutek ich bezmyślności. Chodzi o sytuacje, w których wybrali się na szlak mimo zakazów. Na początku roku media obiegła informacja o parze Polaków, która wybrała się na klif i została odcięta przez przypływ. Ratowano ich przez kilkanaście godzin.
Polacy są jedną z najliczniejszych nacji odwiedzających Maderę. W 2023 roku znaleźli się na czwartym miejscu listy zagranicznych turystów. Do popularności wyspy wiecznej wiosny wśród Polaków przyczynił się do tego fakt, że do Funchal można dotrzeć bezpośrednio z Polski.
Osoby planujące urlop w raju nad Atlantykiem powinny mieć świadomość, że od wtorku, 14 stycznia obowiązuje tam nowe prawo. Turyści będą pociągnięci do odpowiedzialności finansowej za akcje ratownicze. Kary będą grozić tym, którzy zignorują zakazy lub zejdą ze szlaku, doprowadzając do zagrożenia. Takie osoby zostaną obciążone kosztami organizacji akcji ratowniczej, w tym m.in. wynajęcia śmigłowca do poszukiwań i kosztów pracy pilotów oraz ratowników.
Czytaj także: Zmiany dla podróżujących do Grecji. Wakacje 2025 będą droższe
Regionalny rząd Madery uzasadniając nowe przepisy koniecznością "wprowadzenia oszczędności", podał, że koszt trwającej godzinę akcji ratowniczej przy użyciu śmigłowca i dwóch pilotów przekracza na tym portugalskim archipelagu kwotę 1,2 tys. euro (czyli około 5,1 tys. zł). Nowe przepisy, jak przekazały maderskie władze, nie dotyczą osób rezydujących na archipelagu. Jak podała gazeta "Times of Madeira" turyści zapłacą minimum 1 tys. euro (około 4,2 tys. zł)
W ciągu ostatniego roku na Maderze przeprowadzono kilkanaście akcji ratowniczych, podczas których konieczne było użycie śmigłowca w celu przyjścia z pomocą turystom, którzy sprowokowali groźne zdarzenie.
Jedną z ostatnich akcji była podjęta 3 stycznia br. operacja ratowania pary Polaków, którzy z powodu przypływu utknęli wieczorem przy jednym z klifów w pobliżu Ponta do Pargo, na zachodzie Madery i musieli spędzić noc w jaskini.
Akcja ratunkowa trwała kilkanaście godzin. Brały w niej udział cztery portugalskie formacje służb bezpieczeństwa. Zakończono ją następnego dnia dzięki wsparciu ekipy ratowniczej, która przybyła śmigłowcem z sąsiedniej wyspy Porto Santo.