Polska dwa razy droższa niż Niemcy
Polak na podstawowe produkty wydaje 1500 zł. Niemiec za te same wyroby płaci u siebie dwa razy mniej. Przykłady? Trzykilogramowy proszek kosztuje u nas 33 zł, u zachodnich sąsiadów 15 zł. Tak samo jest z 21 innymi artykułami, które porównał skrupulatny łodzianin.
Nie od dzisiaj wiadomo, że po elektronikę warto pojechać do Berlina. Taniej, za to w lepsze, markowe ciuchy, można ubrać się w Londynie. Cena laptopa kupionego za granicą może być nawet o jedną czwartą niższa niż w Polsce. Jak się okazuje przepłacamy także wtedy, gdy wybieramy się do zwykłego marketu, kupić artykuły codziennego użytku.
21 artykułów
Ceny produktów używanych na co dzień porównał Grzegorz Bekrycht, który od 20 lat mieszka za zachodnią granicą - pisze "Dziennik Łódzki".
- Dziwiłem się, że Polacy wywożą z Niemiec całe zgrzewki artykułów spożywczych. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego opłaca im się kupować za euro, skoro zarabiają w złotówkach - mówi.
Dociekliwy łodzianin skrupulatnie porównał ceny 43 podstawowych artykułów spożywczych i kosmetycznych. Okazało się, że aż 21 towarów w polskich sklepach kosztuje więcej niż w niemieckich.
Tańszy ryż, kurczak i aspiryna
Np. ćwierćlitrowy szampon do włosów, za który w Polsce płacimy 9 zł, w Niemczech (w przeliczeniu na złotówki) kosztuje 3,20. Trzykilogramowy proszek do prania wart u nas 33 zł, w niemieckim markecie kupimy za równowartość 15 zł. Miód, łosoś norweski i musli są u nas niemal dwukrotnie droższe niż w Niemczech.
- Do koszyka dorzuciłem też garnitur - mówi Grzegorz Bekrycht. - Zapłaciłem za niego 89 euro. W Polsce taki sam kosztuje nawet 1500 zł.
Z analizy Grzegorza Bekrychta wynika, że w polskich sklepach tańsze są tylko: ryż, włoszczyzna, szynka, baleron, kurczak i aspiryna. Ta ostatnia przyda się, by uśmierzyć ból po odejściu od kasy.