Polska pogoda tylko dla bogaczy

Zmiana kursów walut sprawiła, że Polska stała się dla zagranicznych turystów atrakcyjnym i tanim krajem. Mimo to gości ubywa, bo jeszcze szybciej ich portfele chudną z powodu recesji. Zaś zdecydowana większość Polaków w kryzysie... w ogóle nie wybierze się na wakacje.

Zaplanuj z nami swoje wakacje!

Samoloty, hotele, mapy, autokary, noclegi - wybierasz się na wakacje? Sprawdź ceny!

Jeśli chodzi o wycieczki autokarowe z Niemiec - Polska plasuje się na trzecim miejscu wśród celów podróży. Również trzecią pozycję, za Węgrami i Szwecją, zajmujemy w rankingu magazynu "Forbes", wśród tanich krajów, które przyciągną w tym roku kolejnych amerykańskich turystów. Okazaliśmy się też w 2008 r. jednym z trzech krajów, obok Bułgarii i Szwecji, które odnotowały wzrost wykorzystania miejsc w hotelach.

Miliardy euro od gości...

To samo, co najbardziej utrudnia Polakom wyjazd za granicę - niski kurs złotego wobec euro i dolara - sprzyja równocześnie przyjazdom cudzoziemców do Polski. Chociaż nie jest w stanie zrównoważyć presji globalnego kryzysu, którego wpływ za każdym razem branża turystyczna zwykła odczuwać jako pierwsza.

W tym roku turyści z zagranicy zostawią u nas 4,5 mld euro. Chociaż prognoza Instytutu Turystyki, skorygowana w czerwcu (podobnie jak wszystkie ekonomiczne przewidywania - w dół), zakłada, że liczba turystów zagranicznych spadnie w tym roku do 11,6 mln, w porównaniu z 13 mln przyjazdów w ubiegłym roku i 15 mln przed dwoma laty. Dopiero w roku Piłkarskich Mistrzostw Europy 2012, które zorganizujemy wspólnie z Ukrainą - sięgnie 13,2 mln.

Jednak na krakowskim rynku nawet przy ulewnym deszczu ogródki kawiarniane pod parasolami wypełnione są gośćmi. Słychać wyłącznie angielski i niemiecki. Pogoda ich nie zraża, zapłacili za przyjazd nie po to, żeby siedzieć w hotelu. Kelnerki, podające piwo wrzaskliwym przybyszom w koszulkach angielskich klubów piłkarskich, w wolnej chwili rozmawiają między sobą o temacie doktoratu.

Fachowcy dostrzegają jednak przewagę niekorzystnych tendencji.

...i woda w karafce, bez deseru - Grupy są mniej liczne, coraz rzadsze i... coraz częściej niskobudżetowe - opowiada Katarzyna Saniternik, menedżerka restauracji "Galicja" na krakowskim Kazimierzu. - Zdarza się, że grupa 10-15 osób zamawia po jednym daniu i wodę w karafce, bez deseru. Do tej pory goście zwykle życzyli sobie pełnego obiadu z zupą, często z przystawką...

Najwięcej turystów zagranicznych odwiedzi w br. Warszawę, Kraków, Poznań oraz Lublin i Gdańsk, po nich zaś Wrocław. Jeden turysta zagraniczny zostawia w Polsce 410 dolarów. Dzień jego pobytu daje miejscowym zarobek 79 dolarów.

Najwięcej wydają ex-aequo Włosi oraz - wbrew stereotypowi przylatującego tylko na piwo tanimi liniami mechanika samochodowego - Brytyjczycy (po 574 euro), po nich zaś Francuzi i Austriacy. Siła tkwi jednak w masowości. Tylko w ubiegłym roku 4,8 mln przybyszy z Niemiec zostawiło u nas półtora miliarda euro. Ale również w zamożności. Trzy razy mniej liczni turyści ukraińscy zasilili bowiem polskie budżety kwotą pięciokrotnie mniejszą.

W grudniu 2007, tuż przed świętami, w krakowskich hotelach zwracał uwagę tłum Rosjan z klasy średniej. Świętowali - niczym młodzież z kolonii zieloną noc - ostatni przyjazd bez wizy. Od chwili, gdy w nocy z 20 na 21 grudnia 2007 r. zaczęły w Polsce obowiązywać układy z Schengen, liczba turystów ze Wschodu zmalała o jedną trzecią. Z powodu ich braku ubolewają krakowscy dorożkarze i zakopiańscy gazdowie - beneficjenci królewskich napiwków, rozdawanych przez "nowych Ruskich" i ich wschodniosłowiańskie piękności. Co najwyżej miejscowych szokowało, gdy ci pierwsi w Sylwestra strzelali na wiwat z prawdziwej broni, zaś te drugie biegały na bosaka po śniegu.

Nie zrażają się za to do Polski Holendrzy czy Francuzi (w pierwszym kwartale przyjechało ich tyle samo, co rok wcześniej), zaś liczba odwiedzających nasz kraj Austriaków pomimo kryzysu wzrosła. Wartość złotego obniżyła się w stosunku do euro, franka szwajcarskiego oraz walut regionalnych: korony czeskiej i węgierskiego forinta. Słowacy, którzy już wprowadzili u siebie wspólną walutę europejską, przyjeżdżają do nas nie tylko po zakupy, ale również na wypoczynek, choć jeszcze parę lat temu dominował kierunek odwrotny.

- Powinniśmy czynić jak najwięcej starań, by poprzez jak najbardziej atrakcyjną ofertę i różnego rodzaju promocje ściągnąć do nas turystów już zachęconych przez różnice cen - podkreśla Danuta Czernielewska, przewodnicząca Regionu Koszalińskiego Pobrzeże Solidarności. Zauważa, że już teraz na plaży w Kołobrzegu częściej słychać język niemiecki niż polski.

- Wykorzystane miejsca w ośrodkach wczasowych to pieniądze, które pozostaną u nas w kraju. W obsłudze turystów, skierowanej do nich rozrywce, gastronomii i usługach tworzą się miejsca pracy, których nigdy za wiele w regionach, zagrożonych bezrobociem - ocenia przewodnicząca Czernielewska.

Różnica kursów walutowych okazuje się korzystna dla turystyki przyjazdowej, ale przeciwną rolę odgrywają ceny opłat lotniskowych - na Okęciu dwukrotnie wyższe niż na paryskim Charles de Gaulle. Z tej przyczyny tania linia Easy Jet w ogóle zrezygnowała z lotów z Warszawy. Przy okazji 20-lecia demokracji oprócz kampanii promującej całą Polskę jako cel przyjazdu lub dogodne miejsce inwestycji, czas reklamowy w światowej stacji CNN wykupiły Warszawa, Kraków (w spocie oglądamy dorożki na Rynku i plac Mariacki, a na fortepianie gra Leszek Możdżer), Łódź, Gdańsk i Poznań. Wcześniej na ulicach Berlina zawisły billboardy z hasłem "Enjoy Wrocław" (Ciesz się Wrocławiem), zachęcającym do wypoczynku nad Odrą. Na berlińskim dworcu kolejowym reklamowano walory turystyczne Gdańska oraz regaty w Gdyni. Miasta stosują też tańsze i obliczone na krajowego turystę, ale pomysłowe formy promocji: ustawione na rondzie we Wrocławiu ogromne figury słoni zachęcają do odwiedzenia odległego o niewiele ponad 100 kilometrów poznańskiego zoo.

Krajowych turystów przyciągnąć ma reklama weekendowych promocji w hotelach, restauracjach i muzeach "Poznań za pół ceny! Nie do wiary". Zaś ściągnąć ich nad morze - billboardy "Poznaj 3miasto". W promocję Gdyni zaangażowano pochodzącą stamtąd aktorkę Annę Przybylską. Internauci walczą o to, by dzięki ich e-mailom Mazury oraz Puszcza Białowieska znalazły się na liście współczesnych 7 cudów świata.

Milcząca większość zostaje w domu

Zdecydowana większość Polaków w kryzysie w ogóle nie pojedzie na wakacje. Na urlop wybiera się w tym roku zaledwie 29 proc Polaków. Nie wyjedzie za to 58 proc. pytanych przez OBOP. Plany wakacyjne zależą od wykształcenia: wyjazd planuje większość osób z wyższym wykształceniem, jednak zaledwie co jedenasty z wykształceniem podstawowym.

- Wielu ludzi mniej zarabiających nie może sobie pozwolić na to, żeby odłożyć pieniądze, niezbędne na opłacenie wypoczynku - zauważa Danuta Czernielewska, przewodnicząca Regionu Koszalińskiego Pobrzeże Solidarności. - Inni zaś oszczędzają kosztem urlopu, bo myślą z niepokojem o jutrze, o spoczywających na nich obowiązkach. Każdy człowiek ma prawo wypocząć, żeby potem mógł powrócić do wytężonej pracy. Fundusze socjalne powinny stworzyć możliwość wypoczynku jak największej liczbie rodzin. Zwłaszcza w prywatnych przedsiębiorstwach mamy jednak z tym problem. Pierwszym objawem kryzysu okazuje się ten, że osoby słabiej wykształcone i zarabiające ponoszą koszty decyzji rządzących, którzy jeszcze niedawno utrzymywali, że kryzysu w Polsce nie ma - ocenia przewodnicząca Czernielewska.

Z tych, którzy wyjadą, trzy czwarte spędzi urlop w kraju. Na wakacje wydamy średnio 1376 zł. Co drugi z wyjeżdżających skorzysta z kwatery, pensjonatu lub gospodarstwa agroturystycznego, co czwarty wybierze się na działkę lub do rodziny czy znajomych (badanie OBOP z czerwca 2009 r.). Z danych Instytutu Turystyki wynika, że chociaż w pierwszym kwartale 2009 roku liczba turystów zagranicznych w polskich obiektach noclegowych zmalała o 13 proc., to w tym samym czasie Polacy nie poddali się kryzysowi - wynajęli w kraju o 2,2 proc. noclegów więcej.

W ub.r. za granicę wyjechało w celach turystycznych 7,6 mln Polaków - najwięcej do Niemiec, Czech, Słowacji, Wielkiej Brytanii i Włoch. W tym roku eksperci oceniają, że opłacalność wyjazdu zależy od oczekiwanych warunków. Przy wymaganym wysokim standardzie ceny polskie pokrywają się z zagranicznymi. Tylko przy niższym - taniej jest u nas.

Łukasz Perzyna

CZYTAJ TAKŻE:

Jak podróżować samolotem?

Gdzie zatankować przed urlopem?

Pustki w portfelu? Jedziemy na wakacje!

Tygodnik Solidarność
Dowiedz się więcej na temat: Polskie | Niemiec | pogoda | wakacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »