Przed gdańskim sądem ruszył proces ws. parabanku, który miał oszukać prawie 74 tys. osób

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się w środę proces pięciorga osób, szefostwa parabanku, oskarżonych o oszukanie prawie 74 tysięcy osób na ponad 181 mln zł. Według prokuratury, firma oferowała pożyczki, pobierała wstępne opłaty i nie zwracała ich nawet, gdy kredytu nie przyznano.

Sprawa dotyczy parabanku, który kilkakrotnie zmieniał nazwę. Działał on jako Polska Korporacja Finansowa Skarbiec, Pożyczka Gotówkowa i Pomocna Pożyczka. Firmami tymi zarządzały te same osoby. Spółki prowadziły kilkadziesiąt biur regionalnych w całej Polsce.

Na ławie oskarżonych zasiedli właściciele i osoby z kierownictwa tych firm: 42-letni Rafał G. (wykształcenie wyższe ekonomiczne) i 49-letni Tomasz R. (z zawodu elektromechanik) - obaj przebywają w areszcie, 51-letni Jarosław S. (wyższe wykształcenie - stosunki międzynarodowe), 36-letni Tomasz Sz. (wykształcenie wyższe - rzeczoznawca majątkowy) i 45-letnia Beata R. (wykształcenie średnie techniczne). Tomasz R. i Beata R. są małżeństwem.

Reklama

Zanim prokurator odczytał akt oskarżenia, sąd przez około dwie godziny rozpatrywał kilka wniosków złożonych przez oskarżonych, dotyczących m.in. odroczenia procesu z uwagi na to, że według oskarżonych, nie zdążyli się oni zapoznać z całym materiałem dowodowym. Sąd jednak oddalił wszystkie wnioski.

W trakcie odczytywania aktu oskarżenia Tomasz R. złożył do sądu wniosek o wyłączenie z procesu dwóch prokuratorek zarzucając im stronniczość w postępowaniu przygotowawczym. Sąd przekazał ten wniosek do rozpatrzenia prokuraturze.

W piątek 10 maja podczas następnej rozprawy wyjaśnienia zaczną składać oskarżeni.

Obrońca Rafała G. Piotr Jankowski powiedział dziennikarzom, że jego klient jest niewinny.

- A cała prowadzona przez niego działalność była legalna. W naszej ocenie nie było żadnych osób poszkodowanych. Były podpisywane umowy i każdy rozsądny człowiek jest zobowiązany, aby je wcześniej przeczytać. Umowy takie podpisywali m.in. prokuratorzy, sędziowie, policjanci, przedsiębiorcy. Koniec końców, gdy zostały spełnione warunki, do tych pożyczek dochodziło - ogółem wypłacono w formie pożyczek 27 mln zł. Firmy oskarżonego wygrały wiele procesów cywilnych, w których ludzie żądali zwrotu opłat wstępnych - mówił adwokat.

Zdaniem adwokata, akt oskarżenia w tej sprawie wynika z tego, że "prokuraturze był potrzebny sukces po Amber Gold".

W latach 2004-2015 firmy oskarżonych oferowały osobom fizycznym i tym prowadzącym działalność gospodarczą pożyczki z niskim oprocentowaniem. Mogły się o nie ubiegać także osoby zadłużone oraz nieposiadające zdolności kredytowej. Warunkiem otrzymania pieniędzy było jednak wniesienie opłaty przygotowawczej, której wysokość uzależniona była od kwoty wnioskowanej pożyczki.

Według prokuratury, pokrzywdzeni nie byli informowani, że przyznanie kredytu będzie możliwe tylko po spełnieniu dodatkowych warunków (np. dokonaniu zabezpieczeń na majątku), których klienci nie byli w stanie spełnić. W konsekwencji w większości przypadków klientom nie przyznawano pożyczek, nie zwracając im też opłaty przygotowawczej. Według prokuratury procent pozytywnie rozpatrzonych wniosków o pożyczki wyniósł 0,8 procenta.

Jak ustalono w śledztwie, opłaty wstępne wynosiły od 250 zł do 50 tys. zł. Od prawie 74 tysiąca pokrzywdzonych parabank pobrał w sumie ponad 181 mln zł.

Oskarżonym grozi do 15 lat więzienia.

Ogółem Prokuratura Regionalna w Gdańsku oskarżyła 22 osoby, sprawy pozostałych oskarżonych zostały wyłączone do osobnego postępowania przed sądem.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: kredyt | złodziej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »