Przez naszą wygodę miastom grozi chaos. Wyzwanie nie tylko dla samorządów
Polacy coraz częściej robią zakupy online, rośnie więc liczba firm zajmujących się dostarczaniem przesyłek lub rozwożeniem zakupów. Wciąż rozbudowują one swoje floty i zwiększają liczbę aut. W niektórych, wielkich miastach ich liczba przechodzi w tysiące i zaczyna być problemem, bo wpływają one na strukturę i tkankę miejską. Niektórzy eksperci zwracają uwagę na wpływ, jaki nasza wygoda wywiera na korki, bezpieczeństwo na drogach oraz zanieczyszczenie. A także fakt, że włodarze miast nie są przygotowani na chaos, który się z tym zjawiskiem wiąże.
Klik! Zakup zrobiony, "kurier dostarczy ci paczkę jutro przed godz. 12". Następnego dnia zadowolony wsiadasz do samochodu, by dojechać do pracy. Mija pół godziny i już stoisz w korku. Przed tobą i za tobą samochody firm kurierskich. W dużych miastach tysiące samochodów dostawczych wyruszają codziennie na ulice, by dostarczyć ci twoje zakupy. Po czym stoją razem z tobą w korkach. Nie tylko blokują ruch i zanieczyszczają powietrze. Parkują też w niedozwolonych miejscach, nie tylko niszcząc chodniki, ale i zwiększając niebezpieczeństwo na drodze. Wszystko to dla twojej wygody.
Z opisanego przez PortalSamorządowy.pl rankingu najbardziej zakorkowanych miast wynika, że w najbardziej zatłoczonym mieście w Polsce, czyli Łodzi, mieszkańcy spędzają w korkach średnio 44 proc. więcej czasu, który poświęciliby na zwyczajny przejazd. To wysokie, ósme miejsce w Europie. W pierwszej "10" tej listy znajdziemy też jeszcze jedno polskie miasto - Kraków.
To proces stały. W ciągu ostatniej dekady natężenie ruchu wzrosło na całym świecie, zwiększyło się w ponad 70 proc. miast uwzględnionych w nowym raporcie TomTom Traffic Index. Spadki zanotowano zaledwie w kilkudziesięciu miastach świata. Z roku na rok słupki pokazujące wzrost natężenia idą w górę.
Jednocześnie rośnie też liczba robiących zakupy w sieci. Z raportu "E-commerce w Polsce 2019. Gemius dla e-Commerce" wynika, iż już 62 proc. internautów korzysta z sieci do robienia zakupów. To o 6 punktów procentowych więcej niż rok wcześniej (56 proc.). 26 proc. internautów kupuje już towary za granicą. Te liczby stale rosną o kilka procent w skali roku.
Lubimy, by było nam wygodnie. Wśród trzech najczęściej wymienianych zalety e-zakupów 72 proc. pytanych wymienia "brak konieczności jechania do sklepu" (72 proc.). Inne to "możliwość kupowania w każdym momencie oraz "nieograniczony czas wyboru". Liczba internautów w Polsce (dane za październik 2019 roku) wyniosła ogółem 28,1 mln. Oznacza to, że już ponad 17 milionów Polaków robi zakupy w sieci. Zakupy, które trzeba im do domu dowieźć.
Firmy transportowe są zwykle świetnie zorganizowane logistycznie, a jeden samochód dostawczy bierze ze sobą nawet 100 przesyłek. Nie oznacza to jednak, że gdyby nie to auto, na ulice wyjechałaby setka samochodów indywidualnych. Po pierwsze kiedyś musielibyśmy się pofatygować do znajdującego się zwykle niedaleko oddziału poczty. Po drugie sami wybralibyśmy godzinę odbioru. Ponadto często walczymy z tzw. "muchowozami". Na jednym z paneli Forum Rozwoju Miast 2018 pokazano tabele, z których wynikało, ze samochody kurierów zwykle są zapełnione tylko do połowy, a czasem nawet mniej.
Choć samochody kurierskie nie są najczęstszą przyczyną korków w dużych miastach, jest ich coraz więcej. I mają określony czas na dostarczenie towaru, kierowcy zwykle są pod sporą presją czasu. Najczęściej jest więc tak, że zatrzymują auta w miejscu niedozwolonym, "na chwilę", włączają światła awaryjne, a kierowca znika, by dostarczyć zakupy. Ta chwila to zwykle "kilka" minut. Te "kilka" to 10, a czasem nawet 15. Sprawę zna prawie każdy mieszkaniec dużego miasta, zachowania kurierów to już powód do żartów. Powstało już na ten temat wiele internetowych memów.
W Polsce nie bada się udziału nielegalnie parkujących aut dostawczych pod kątem ich wpływu na miejskie korki. Tymczasem w innych krajach zaczęto już zwracać uwagę, że przez wzrost zamówień online tkanka głównych obszarów dużych miast ulega transformacji. W Nowym Jorku, w którym codziennie dostarczanych jest ponad 1,5 miliona paczek, zaczyna się podkreślać wpływ, jaki nasza wygoda wywiera na korki, bezpieczeństwo na drogach czy zanieczyszczenie.
"Samochody dostawcze parkują nieprawidłowo, blokują ścieżki autobusowe i rowerowe. W zeszłym roku odnotowano ponad 471 000 przypadków naruszenia przepisów parkingowych, co stanowi wzrost o 34 proc. w stosunku do 2013 roku" - czytamy w New York Times.
Choć sytuacja Nowego Jorku wydaje nam się dość odległa mentalnie, to jeśli nie zaczniemy przeciwdziałać, to samo czeka i polskie, duże miasta. To wyzwanie nie tylko dla ustawodawców, firm kurierskich, ale i samorządowców.
Największym polskim firmom kurierskim w Polsce zadaliśmy pytania dotyczące ich floty. Ile ich samochodów jeździ po miastach, jakiego rodzaju jest to flota (czy to samochody spalinowe, czy może inne, hybrydowe lub elektryczne). Spytaliśmy też o najbliższe plany - rozbudowę floty i szybkość dostarczanych przesyłek.
W samej tylko Warszawie (trzecie miejsce na liście najbardziej zakorkowanych miast w Polsce, 39 proc. dodatkowego czasu) firmy kurierskie mają tysiące samochodów dostarczających paczki. Rekordzistą jest DPD z blisko 750 autami, paczka na terenie miasta jest w stanie trafić do klienta w ciągu trzech godzin. Poczta Polska ma do dyspozycji 5 tys. pojazdów o ładowności od 0,5-24 ton. W samej stolicy jest ich blisko 200. Inne firmy mają od 100 do kilkuset aut. To oznacza, że po ulicach dużych miast jeździ nawet kilka tysięcy aut kurierów firm Delta, InPost, Geis, Fedex, GLS, Hellmann, Pocztex, DHL, UPS, DPD i jeszcze kilku innych.
Wszystkie firmy planują rozbudowę taborów i w każdej z obecnych flot przeważają samochody z konwencjonalnym napędem, czyli spalinowe. Ten ekologiczny aspekt firmy rozumieją, obawiają się więc nowych, nie tylko unijnych regulacji dotyczących transportu.
- Rozpoczęliśmy przekształcenie floty - mówi serwisowi PortalSamorzadowy.pl Małgorzata Maj, rzeczniczka DPD. - Planujemy wprowadzenie samochodów elektrycznych, skuterów oraz hulajnóg. W pierwszym etapie do 10 pojazdów elektrycznych w dużych miastach Polski. Kilka samochodów elektrycznych i kilkanaście skuterów już jeździ po ulicach dużych miast - podkreśla.
Poczta Polska posiada w swoim taborze wyłącznie samochody spalinowe, powoli wprowadza auta elektryczne. W liczbie ok. 20 sztuk trafią one już pod koniec listopada do oddziałów w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie i Warszawie - mówi nam Justyna Siwek z biura prasowego. Dodaje, że PP skorzysta z 36-miesięcznego najmu tych pojazdów wraz z ich serwisem.
Także GLS rozwija "strategię działań ekologicznych". - Realizujemy ją w każdym aspekcie działalności firmy. Dlatego, współpracując z naszymi partnerami transportowymi, wspieramy ich w zakupie coraz nowszych aut z coraz wyższą normą Euro czy aut elektrycznych - mówi nam Małgorzata Markowska, marketing manager GLS Poland. Zgadza się, że aktualnie w Polsce aut elektrycznych jeździ wciąż niewiele. (...)
Samochody kurierskie w dużych miastach nie przejeżdżają setek kilometrów. To dystans, jaki można spokojnie pokonać małym, dostawczym samochodem elektrycznym lub rowerem cargo ze wspomaganiem. - Jeśli państwo powie firmom kurierskim nagle, że "macie państwo rok na dostosowanie się do nowych wymogów, czyli do tego, że w określonych strefach miast dostawy były realizowane w sposób "nie samochodowy", to może się okazać, że oni nagle wszyscy kupują bez problemu te rowery cargo. Zwłaszcza, że nie ma w Polsce w ciągu roku takiego dnia, żeby nie dało się jeździć rowerem cargo - dodaje Tosza.
Ze śródmieść dużych miast zniknęłyby wtedy setki dużych, parkujących nielegalnie "na chwilę" i zagrażających bezpieczeństwu na drodze dostawczych aut. To nie bez znaczenia w kontekście bezpieczeństwa. Z roku na rok rośnie liczba zdarzań z ich udziałem. Jak informuje PortalSamorzadowy.pl Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji, liczba zdarzeń, gdy sprawcą był kierowca samochodu dostawczego ważącego powyżej 3,5 tony, stale wzrasta. W roku 2018 (okres styczeń do września) było to 7 wypadków, w wyniku których zmarła 1 osoba, a 6 osób zostało rannych. Doszło też do 853 kolizji z winy kierowcy auta ważącego powyżej, 3,5 tony. W analogicznym okresie rok później było już 10 wypadków, 4 zabite osoby, 15 rannych i aż 1035 kolizji.
Rosnące statystyki, świadomość rządzących oraz spory nacisk opinii publicznej mogą sprawić, że nowe regulacje zostaną wprowadzone szybciej niż się wydaje.
Według "The New York Times" do zmian związanych z chaosem "dostawczym", do jakich doszło w strukturach Nowego Jorku, doszło bez nadzoru i świadomości jego włodarzy. W ciągu zaledwie kilku lat liczba przesyłek potroiła się, a do tego nastąpiła zmiana - to gospodarstwa domowe zaczęły otrzymywać więcej przesyłek niż firmy. To z kolei sprawiło, ze auta kurierów zaczęły pchać się do miejsc, do których wcześniej rzadko się zapuszczały. "A to może być dopiero początek - czytamy w "NYT". - W pierwszym kwartale 2019 roku 10 procent wszystkich transakcji detalicznych było dokonywanych online. To ponad dwa razy więcej niż 10 lat wcześniej.
Ponadto firmy kurierskie stale chcą zwiększać swoja efektywność (i zarobki). Amazon poinformował ostatnio, że chce dostarczać paczki w ciągu jednego, a nie dwóch dni, jak dotychczas. Budżet przeznaczony przez firmę na osiągnięcie tego celu to tylko w tym kwartale 1,5 miliarda dolarów.
Firmy kurierskie w Polsce też mają swoje plany. W Wypędach pod Warszawą GLS otworzyło niedawno nowe centrum dystrybucji, które jest w stanie obsłużyć średnio 80 tys. paczek dziennie. Inni nie są gorsi. DPD ma już 4 oddziały na terenie Warszawy oraz jedno centrum logistyczne (sortownię). Zmiany następują czy włodarzom się to podoba, czy nie. Nowe regulacje się pojawią, firmy kurierskie oraz inne, które dostarczają w miastach towar, będą na to przygotowane. Włodarze dużych miast muszą do nich dołączyć.
Tomasz Jakubowski
13 listopada 2019
Więcej informacji na stronach Portalu Samorządowego
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze