Sklep nie przyjął zwrotu? Sprawdź, czy miał do tego prawo
Kupując towar w tradycyjnym sklepie, trzeba wiedzieć o tym, że prawo nie wymaga od sprzedawcy, aby przyjął zwrot pełnowartościowego produktu i oddał klientowi pieniądze. Składając reklamację, pamiętajmy, że przysługuje nam na to dwa lata od zakupu.
- Nie ma czegoś takiego w polskim prawie jak możliwość zwrotu towaru, który nie ma wady. To jest tylko i wyłącznie dobra wola sprzedawcy. Jeżeli sprzedawca wychodzi naprzeciw konsumentowi i zgadza się na to, żebyśmy mimo wszystko tę rzecz, która nie ma wady, wymienili na inną, to sam określa warunki tego zwrotu lub wymiany. Może nas zobowiązać do tego, abyśmy dostarczyli np. pudełko, opakowanie, konkretny dowód zakupu, oryginalne metki. Może również stwierdzić, że nie odda nam pieniędzy, ale wręczy bon na zakupy w tej samej sieci. To jest zgodne z prawem - komentuje newsrm.tv Agnieszka Majchrzak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- W sklepach zdarzają się jeszcze napisy informujące o tym, że po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględniamy. Jest to napis, który nie jest zgodny z prawem. Bez względu na to, co kupujemy, czy jest to tańsze, z wyprzedaży, czy droższe, w cenie regularnej, to zawsze mamy prawo do reklamacji. To jest nasze podstawowe prawo konsumenckie - dodaje ekspert.
Reklamację składamy w ciągu dwóch lat od momentu zakupu, w sklepie, w którym kupiliśmy dany produkt. Ważny jest dowód zakupu, tym dowodem zakupu jest np. paragon, potwierdzenie płatności kartą, wyciąg z konta, a nawet zeznania tych osób, które towarzyszyły nam podczas zakupów.
Jeżeli jesteśmy niezadowoleni z produktu lub z usługi, produkt posiada wadę lub usługa został źle wykonana, to składajmy reklamację.
- Pamiętajmy, że możemy reklamować to, co zostało wykonane niezgodnie z umową. Jeżeli idziemy do fryzjera i umawiamy się, że będziemy miały blond końcówki, a wyszły pomarańczowe, to jest to powód do reklamacji. Jeżeli okazało się, że chciałyśmy podciąć włosy o 10 cm, a wyszłyśmy z bardzo krótkimi, to także możemy zareklamować - podkreśla Agnieszka Majchrzak.