Sklepy w miejscowościach turystycznych gotowe na wakacyjne oblężenie

Zmiany godzin otwarcia, wcześniejsze towarowanie czy przearanżowanie sali sprzedaży to tylko niektóre rozwiązania wprowadzane na okres wakacji w sklepach zlokalizowanych w miejscowościach turystycznych. Większe sieci ściągają też pracowników z innych rejonów kraju. Wszystko po to, aby obsłużyć rzesze odpoczywających - napisały wiadomoscihandlowe.pl.

W tym roku, podobnie jak w zeszłym, wielu Polaków może zdecydować się na spędzenie wakacji w Polsce. Część restrykcji związanych z pandemią w niektórych państwach wciąż obowiązuje. Dodatkowo procedura tzw. paszportów covidowych wystartuje 1 lipca, ale nie wszystkie kraje Unii Europejskiej przystąpiły do tego programu. Wreszcie część osób może po prostu nie zdążyć zaszczepić się przed planowanym urlopem, a co za tym idzie - zrezygnuje z dłuższej podróży zagranicznej.

Właśnie dlatego sieci handlowe w Polsce szykują się na zdecydowanie większy niż w erze przedcovidowej ruch w placówkach zlokalizowanych w miejscowościach turystycznych. Zmiany widać przede wszystkim w punktach położonych w górach i nad morzem, ale również w takich rejonach jak Kaszuby czy Roztocze, gdzie zaglądają zwłaszcza miłośnicy natury i osoby unikające zgiełku większych kurortów.

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Towar przyjeżdża wcześniej

- Mamy wypracowany schemat, zgodnie z którym przygotowujemy się do sezonu wakacyjnego. Zmieniamy godziny zatowarowania i pierwsze dostawy z Eurocashu przyjeżdżają do nas już o 6.00 rano, czyli kilka godzin wcześniej niż zwykle. Nieco później przyjmujemy dostawy od lokalnych producentów. Modyfikujemy też czas otwarcia sklepów, wydłużając go do 22.00 - mówi Aleksander Dettlaff, właściciel sześciu franczyzowych Delikatesów Centrum na Kaszubach.

Dodaje również, że w wakacje zwiększane jest zatrudnienie - do personelu każdego sklepu dołącza pięć osób. To zazwyczaj młodzi ludzie, którzy w wakacje mogą sobie dorobić. Pracują głównie przy uzupełnianiu produktów na półkach, a także w magazynie. Detalista zaznacza, że covidowe restrykcje, które wciąż obowiązują, mogą być dla mniejszych sklepów dosyć uciążliwe. Chodzi tu przede wszystkim o limit klientów w sklepie. Od 26 czerwca to 1 osoba na 10 m kw. powierzchni handlowej. - W zeszłym roku nie odczuliśmy obostrzeń, bo wszystkie zostały poluzowane. Nie brakowało też turystów - wręcz przeciwnie, było ich jeszcze więcej niż zwykle, a obroty naszych sklepów wzrosły o jakieś 10 proc. w porównaniu do tych z poprzednich sezonów. Mam nadzieję, że w tym roku będą podobne. Wszystko jak zwykle zależy od pogody - dodaje Dettlaff.

Turystyka pracownicza w Lidlu i Biedronce

Nie tylko właściciele małych sklepów szykują się na wakacyjny najazd turystów. Pełna mobilizacja jest też w największych sieciach handlowych w Polsce. Lidl wyśle w tym roku 200 pracowników w delegację do sklepów m.in. w Międzyzdrojach, Kołobrzegu, Darłowie, Zakopanem i Szklarskiej Porębie. Każdy będzie miał zagwarantowane zakwaterowanie, zestaw wakacyjnych gadżetów, dietę oraz premię. Sieć nie ujawniła jednak jej wysokości.

Tę podał za to największy konkurent niemieckiego dyskontera, czyli Biedronka. Każdy, kto zdecyduje się wyjechać do pracy w kurorcie, może liczyć na "letni" dodatek w wysokości 350 zł brutto miesięcznie. Do tego dochodzi również premia uznaniowa uzależniona od wyników sklepu. 

Portugalska sieć wyśle swoich pracowników m.in. do Rewala, Dziwnowa, Mielna, Ustronia Morskiego czy Karpacza. Ta sieć również zapewnia darmowe zakwaterowanie i pokrycie kosztów dojazdu. Różnica między nimi jest jednak m.in. w godzinach pracy. Lidl nie zmienia czasu otwarcia i zamknięcia placówek w miejscowościach turystycznych w czasie wakacji. Niektóre Biedronki z kolei pracują przez 24 godziny na dobę. Obie sieci organizują letnie wyjazdy pracownicze już od kilku lat.

Komentuje Ewa Pogudz, właścicielka dwóch sklepów sieci Delikatesy Centrum na Roztoczu:

- W ubiegłym roku nieco odczuliśmy efekty obostrzeń, ale po ich poluzowaniu i pojawieniu się turystów, wszystko wróciło do normy. Poprzedni sezon letni nie był ostatecznie gorszy od innych. Okazał się nawet nieco lepszy. Oczywiście ograniczenia, chociażby związane z noszeniem maseczek przez klientów, sprawiały nieco problemów. Teraz mam wrażenie, że wszyscy się do nich już przyzwyczaili. Już przygotowujemy się do wakacji pod kątem asortymentowym. Robimy większe zapasy i planujemy zwiększenie zamówień alkoholu, napojów i wody oraz nabiału. Wstawiamy też dodatkowe lodówki i zamrażarki oraz palety z produktami promocyjnymi. Największe wyzwanie - jak w każdym sezonie - będzie związane z metrażem sklepów, ale już przygotowujemy odpowiednie rozwiązania i planujemy stoiska tak, aby poradzić sobie z większym ruchem. Udało nam się również znaleźć sposób na to, jak egzekwować to, żeby liczba osób przebywających w sklepach była zgodna z przepisami - wystawiamy tylko tyle wózków, ilu klientów może jednorazowo do nich wejść. I to działa.

Michał Kokoszkiewicz

wiadomoscihandlowe.pl
Dowiedz się więcej na temat: sklepy | handel | zakupy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »