Szkolna Kasa Oszczędności nauczy dzieci gospodarowania pieniędzmi. Gdzie i jak działa dzisiaj SKO?
Szkolne Kasy Oszczędności mają długą historię. Sięga ona lat 20. ubiegłego wieku. Niektórzy jeszcze mogą pamiętać hasło “Dziś oszczędzasz w SKO, jutro w PKO”. Pochodzi ono jeszcze z czasów, kiedy bankowość była zmonopolizowana przez państwo i oszczędności można było trzymać w PKO. Dziś system bankowy się zmienił, zmieniło się też SKO. Wciąż jednak istnieje i jest ewenementem w skali Europy. Jak dziś działa Szkolna Kasa Oszczędności? Wciąż chce uczyć dzieci gospodarowania pieniędzmi od najmłodszych lat.
Historia SKO sięga 1925 roku. To wtedy ówczesny Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydał okólnik mówiący o tym, że w ramach oświecania społeczeństwa należy uczyć obywateli gospodarowania pieniędzmi od najmłodszych lat. Dzięki temu w 1927 roku powstały pierwsze Szkolne Kasy Oszczędności. Parę lat później stały się one usługą Pocztowej Kasy Oszczędności, która po wojnie zmieniła nazwę na Powszechną Kasę Oszczędności, czyli PKO.
SKO przed wojną była traktowana jako ważny element edukacji najmłodszych. Po odzyskaniu niepodległości rządowi zależało na tym, aby obywatele byli coraz bardziej oświeceni. Były to czasy, kiedy wielu Polaków było analfabetami. Młode, wykształcone pokolenie miało budować lepszą Polskę. Dlatego dyrektorzy szkół za punkt honoru stawiali sobie prowadzenie w swojej placówce Szkolnych Kas Oszczędności.
Po wojnie Szkolne Kasy Oszczędności znów zaczęły działać. Powstało ich ponad 20 tysięcy. Najbardziej aktywne w tym zakresie szkoły i najbardziej oszczędni uczniowie mogli liczyć na nagrody. Rowery, radia, zegarki czy sprzęt sportowy były doskonałą motywacją do odkładania pieniędzy na książeczkach SKO. Dzieci, które chciały oszczędzać swoje kieszonkowe, zakładały sobie książeczki Szkolnej Kasy Oszczędności. Pieniądze odbierał od nich nauczyciel, który wpisywał kwotę do książeczki.
Pieniądze dzieci poprzez SKO trafiały do PKO. Nie były w żaden sposób oprocentowane. Dzieci za zgodą rodziców mogły wypłacać pieniądze, również u nauczycieli. Szkolne Kasy Oszczędności stały się przedmiotem szerokiej promocji. Pod ich egidą powstawały książki zachęcające najmłodszych do odkładania pieniędzy. Wierszyki do nich w latach 50-tych pisał Jan Brzechwa.
Czytaj też: Kredytobiorcy mają powód do radości. Wiadomo, o ile spadną raty
SKO przetrwały transformację i wciąż istnieją. Ich sposób działania jednak nieco się zmienił. Dziś są unowocześnione i dostosowane do współczesnych realiów bankowości. Mają uczyć dzieci do 13 roku życia praktycznej obsługi konta i oczywiście oszczędności. W projekcie uczestniczy obecnie około 2000 szkół w całej Polsce. Szkolne Kasy Oszczędności są skierowane do uczniów w wieku od 6 do 13 lat. SKO podlega bankowi PKO BP.
W 2011 roku wprowadzono usługę SKO do internetu. Dzieci, które chcą oszczędzać, zakładają konto u szkolnego opiekuna SKO. Po zalogowaniu mogą wpłacać pieniądze poprzez portal sko.pkobp.pl. Portal jest przyjazny dla najmłodszych, bankowe zawiłości wyjaśnia w nim w krótkich filmikach żyrafa Lokatka. Uczniowie mogą gromadzić wirtualne odznaki za oszczędzanie.
Pieniądze uczniów są oprocentowane, jest to 5 proc. w skali roku. Dzieci otrzymują też legitymację SKO, która wygląda jak karta płatnicza. Pieniądze uczniowie mogą wypłacać z konta tylko za pośrednictwem rodzica lub nauczyciela. W ramach SKO odbywają się konkursy dla dzieci, nauczycieli oraz szkół. Ma to motywować wszystkie strony do aktywnego korzystania ze Szkolnych Kas Oszczędności.
Źródła: pkobp.pl; sko.pkobp.pl
Czytaj też:
Plany lekcji jak z najgorszego koszmaru. Rodzice i uczniowie załamani
Jaki jest podatek od wygranej? Skarbówka tylko czeka, tyle musisz jej oddać
Nie płacisz abonamentu RTV? Dostaniesz list, po 7 dniach ruszy postępowanie wgzekucyjne