Trzy ścieżki Kaczmarka w sprawie Eureko i PZU

Najpierw umowa prywatyzacyjna z listopada 1999 roku, w wyniku której Eureko kupuje 20 procent akcji PZU S.A., a 10 proc., współpracujący z nią, BIG Bank Gdański.

Najpierw umowa prywatyzacyjna z listopada 1999 roku, w wyniku której Eureko kupuje 20 procent akcji PZU S.A., a 10 proc., współpracujący z nią, BIG Bank Gdański.

Po upływie roku ciąg awantur, z udziałem ówczesnego ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego, łącznie z pozwem o unieważnienie umowy. Powoduje to m.in. interwencje Romano Prodiego, przewodniczącego Komisji Europejskiej. Minister Chronowski traci stanowisko, a nowa pani minister Aldona Kamela-Sowińska, w kwietniu 2001 roku, podpisuje z Eureko pierwszy aneks do umowy prywatyzacyjnej.

Obiecuje w nim konsorcjum Eureko-BIG BG - jeszcze raz, bo ten zapis jest w umowie prywatyzacyjnej - sprzedaż w ofercie publicznej kolejnych 21 proc. akcji PZU, w zamian za rezygnację z części kontroli nad spółką. Później nieudana próba wprowadzenia PZU na giełdę i prospekt emisyjny do którego Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zgłosiła listę 217 wątpliwości i poprawek - prospektem zajmuje się prokurator. I wreszcie, w październiku 2001 roku, już spakowana pani minister Kamela-Sowińska, podpisuje drugi aneks do umowy prywatyzacyjnej, zawierający warunkową umowę sprzedaży, oczywiście konsorcjum Eureko, 21 proc. akcji PZU S.A.w transakcji bezpośredniej. Warunkową, ważną do końca ubiegłego roku i wymagającą uzyskania stosownych zezwoleń od MSWiA.

Reklama

Elegancką panią minister (prokurator jeszcze się nią nie zajmuje) zastąpił tymczasem, tylko nieco mniej elegancki minister Wiesław Kaczmarek. I od razu zapowiedział, że umowa mu się nie podoba, nie rozumie, dlaczego i po co w tej samej sprawie sporządzono jedną umowę prywatyzacyjną i aż dwa aneksy, i w związku z tym nie zamierza sprzedać 21-procentowego pakietu akcji PZU i jest gotów ponieść wszelkie tego konsekwencje. I jak powiedział - tak zrobił. To znaczy zrobił pierwszy krok. Za jego namową rząd odstąpił od sprzedaży 21 procent akcji PZU w transakcji bezpośredniej, czyli w trybie warunkowej umowy z października ubiegłego roku. Tak naprawdę to aż decyzja rządu stanowi zbytek ostrożności procesowej, bo warunki niezbędne do zawarcia umowy nie zostały spełnione, termin upłynął - umowy nie ma. Jak rozumiem, asekuracja wypływa z szumu wokół tej transakcji, nacisków politycznych ze strony rządu Holandii i urzędników unijnych oraz troski o wiarygodność wobec inwestorów zagranicznych.

Ale co dalej? Jeżeli będziemy literalnie czytali deklaracje ministra Kaczmarka to nie zamierza on sprzedać Eureko 21 proc. akcji PZU nie tylko w transakcji bezpośredniej, ale w ogóle nie zamierza temu konsorcjum tych akcji sprzedać. I to z paru powodów:

- rząd nie chce utracić możliwości strategicznego oddziaływania na spółkę

- skarb chce zachować kontrolę nad kluczowymi decyzjami w firmie (zarządzanie i inwestowanie)

- Eureko, stanowiące zlepek kapitałowy, niewiele znaczące na europejskim rynku ubezpieczeń, z pewnością nie jest wymarzonym przez rząd partnerem i inwestorem strategicznym w największej polskiej firmie ubezpieczeniowej

- niejasna i zagmatwana atmosfera towarzysząca transakcji od samego początku i otwarty konflikt konsorcjum z ministrem Kaczmarkiem, łącznie z lekceważącymi wypowiedziami prezesów o polskim ministrze.

Jaki scenariusz może więc zostać zastosowany?

- Konsultacje i negocjacje. Tych z pewnością będzie wiele, ale - tak naprawdę - skazane są na niepowodzenie. I to niezależnie od tego na jakim szczeblu interwencje będą podejmowane. Rozmowy Kaczmarek - Eureko - nie mają sensu (krańcowa sprzeczność interesów). Naciski polityków unijnych będą słabły, bo w końcu świat nie zaczyna się i nie kończy na Eureko - są większe i lepsze interesy do zrobienia. Straszenie nas natomiast raportem Komisji Europejskiej na temat traktowania inwestorów zachodnich w Polsce jest zwyczajnie zabawne, bo analogiczny raport na temat prywatyzacji polskiego sektora bankowego, sporządzony przez stronę polską, byłby dopiero interesującym dokumentem.

- Konfrontacja. Też mało prawdopodobna i nie rozwiązuje problemu. Co prawda prokurator zapewne miałby sporo pracy przy sprawdzaniu zastosowanych przy tej prywatyzacji procedur, a i nadzór właścicielski mocno szwankował - ale nie przybliża to do rozwiązania problemu.

- Kapitał. PZU, tak czy tak, wcześniej czy później, sprywatyzowane być musi. I będzie. Eureko chce kolonialnie, minister - partnersko. Z tym partnerem się nie udało. Może warto spróbować z innym, większym, bardziej zasobnym w kapitał.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »