Grupa Diagnostyka idzie na giełdę. "Mamy potencjał, by dalej rosnąć"

Widzę przyszłość w profilaktyce najbardziej uciążliwych cywilizacyjnie chorób, tzw. czterech jeźdźców apokalipsy - mówi Interii Biznes Jakub Swadźba, założyciel i prezes Grupy Diagnostyka. Sam wierzy w longevity i chce wydłużyć życie Polaków. Grupa Diagnostyka wkrótce zadebiutuje na Giełdzie Papierów Wartościowych. Czym zamierza przekonać do siebie inwestorów? - Chcemy zrobić standard światowej diagnostyki właśnie w Polsce – zapowiada.

Bartosz Bednarz, Paulina Błaziak, Interia Biznes: Po co panu giełda?

Jakub Swadźba, założyciel i prezes Grupy Diagnostyka: - Chcemy pokazać duży sukces, jaki odnieśliśmy. Wierzę, że jeśli zapadnie decyzja o giełdowym debiucie, to będziemy największą spółką medyczną notowaną na giełdzie kontrolowaną przez polski kapitał. W tym momencie nie widzę podobnego polskiego, silnego podmiotu.  

Inne rynki nie kusiły?

- Kusiły, ale wybór był oczywisty.

Dlaczego więc polska giełda?

- Jesteśmy polską firmą, tutaj nas znają. Działamy w Polsce, nie mamy oddziałów w 50 różnych miejscach na świecie. Chcemy zrobić standard światowej diagnostyki właśnie w Polsce i mamy ambicję, by być wzorem dla całego świata. Dzięki temu, że mamy duży rynek B2C możemy profilaktykę sprzedawać bezpośrednio do pacjenta.

Reklama

- Czasy "komuny" w ochronie zdrowia się skończyły. Polacy dla swojego dobra, dla lepszego, dłuższego życia w zdrowiu, powinni mieć świadomość, że odpowiedzialność za zdrowie leży w ich rękach. Polska służba zdrowia w warunkach, jakie mamy, jest bardzo efektywna, natomiast, niestety, nie w pełni finansowana i duża część kosztu przełożona jest na pacjentów.

Jak chce pan przekonać polskich inwestorów? 

- Inwestorzy mogą być różni, nie tylko polscy. Wierzę, że możemy przekonać do siebie inwestorów wynikami, jakością naszych usług i tym, że w Polsce mamy najnowsze laboratoria w porównaniu ze wszystkimi światowymi. Kilka lat temu weszliśmy w automatyzację, teraz wchodzimy dynamicznie w AI. 

Jaką część procesów już automatyzujecie?

- Podzieliliśmy Polskę na regiony, większe niż województwa. Mamy 14 głównych regionalnych laboratoriów analitycznych, pokrywających się w dużej mierze z województwami. Analiza około 70-80 proc. badań jest w pełni zautomatyzowana

Jakie są teraz scenariusze, jeśli chodzi o IPO? 

- Wierzę, że będzie sukces.

Każdy przed debiutem tak mówi.

- W naszym przypadku sytuacja jest transparentna, zarówno w odniesieniu do intencji funduszu MidEuropa, jak i rynkowej pozycji Grupy Diagnostyka, zbudowanej przez nas przez te 27 lat. Grupa Diagnostyka ma doświadczenie i konkretne wyniki oraz ambitne plany rozwoju.

- Wierzę, że mamy jak przekonać do siebie potencjalnych inwestorów. Stawiamy na jakość i mamy moim zdaniem potencjał, by w diagnostyce laboratoryjnej dalej rosnąć w niskim kilkunastoprocentowym tempie. Ponadto, jako zarząd zamierzamy rekomendować walnemu zgromadzeniu wypłatę dywidendy na poziomie 50 proc. zysku netto spółki. Oczywiście muszę zaznaczyć, że nasza polityka dywidendowa będzie uzależniona od przyszłych potrzeb kapitałowych oraz aktualnej sytuacji makroekonomicznej.

Bardzo pewnie pan to mówi. A jak się wam powinie noga? 

- Wierzę w siłę naszej grupy i nie wyobrażam sobie takiej możliwości. Nie powinęła się przez 27 lat. To na czym się ma powinąć teraz?

Jak spojrzymy na przychody, to średnia z ostatnich lat - około 19 proc. - jest do utrzymania w kolejnych?

- Tak, wierzę, że mamy potencjał, by dalej rosnąć w podobnym tempie. Poza diagnostyką laboratoryjną mamy znaczący potencjał w diagnostyce obrazowej.  

Koniec badań w ramach Profilaktyki 40 plus nie odbije się na wynikach?

- Po pierwsze, nie wiadomo, czy będzie koniec. Program już jest przedłużony do końca kwietnia tego roku. Po drugie, po stronie decydentów toczy się dyskusja i płyną z niej pierwsze sygnały, że będzie to przekształcenie w coś innego. Zresztą, co nas nie zabije, to nas wzmocni. My mamy dualizm działalności: B2B i B2C, i nadzieję, że - może nie w tej samej skali - ale jeżeli pacjenci nie będą mogli robić wartościowych badań finansowanych przez państwo, to będą robili badania finansowane przez siebie.

- Krótkofalowo lepiej mieć coś pewnego, szczególnie, że to jest za darmo, niż nie mieć. Ale i tak, w latach 2021-2023 realizacja rządowej "Profilaktyki 40 plus", to było poniżej 3 proc. naszych rocznych przychodów, więc to nie jest coś, co może nas zabić. Mamy koncepcję, jak poprawić dostęp do profilaktyki, próbujemy się z tym przebić. Może jak będziemy na giełdzie, ktoś będzie chciał z nami o tym rozmawiać.

Da się zrobić biznes na longevity, o którym tak głośno mówicie?

- Uważam, że to jest duża społeczna możliwość, ale dopiero, gdy z longevity - które z mojej perspektywy należy rozumieć jako diagnostykę kompleksową - zejdziemy pod strzechy. Wyłącznie na bogatych klientach się nie zarobi, bo w Polsce to mała grupa. Te badania - w obecnej formie -  są na razie bardzo drogie, ale moim zdaniem to się będzie zmieniać. Gdy będziemy mówili o nawykach, gdy za stosunkowo niewielkie pieniądze będziemy stosowali longevity w zakresie, na przykład zapobiegania cukrzycy to będzie przełom. CGM [system do ciągłego monitorowania poziomu glukozy - red.] pokaże, czy np., bardziej konkretnej osobie szkodzi makaron czy ziemniaki. Porady dodatkowo zautomatyzujemy wykorzystując AI, i wtedy widzę przyszłość związaną z profilaktyką najbardziej uciążliwych cywilizacyjnie chorób tzw. Czterech jeźdźców apokalipsy.

Czyli? 

- Czyli chorób, które związane są z największą śmiertelnością ale także i niepełnosprawnością. To choroby nowotworowe, kardiologiczne, metaboliczne i neurodegeneracyjne. Stosunkowo łatwo można je ograniczyć stosując wczesną diagnostykę i profilaktykę. Nie trzeba do tego wielkich nakładów. Stosując prostą dietę, czyli nie jedząc - przez określony czas - wydajemy przecież mniej pieniędzy, niż więcej. Aby skoczyć do balii z zimną wodą czy stawu, czy przebiec się kilka kilometrów, też nie trzeba mieć wiele pieniędzy. W związku z tym, jeżeli to się odpowiednio przygotuje i zaproponuje Polakom, to dla mnie to jest przyszłość medycyny profilaktycznej, czyli tak zwanej medycyny 3.0. Na razie ona jest sprzedawana głównie poprzez ekskluzywne centra medyczne. I ja tak też chcę zacząć, ale docelowo chciałbym to upowszechnić jako dobro społeczne. To też możliwość, by po tej "małej złotówce", zarabiać na masowym odbiorcy dając mu wielką dla jego zdrowia wartość dodaną.

Jak będzie się kształtować inflacja usług diagnostycznych w kolejnych latach? 

- Moim zdaniem tak samo jak inflacja ogólna. 

Które badania są najdroższe dzisiaj?

- Obecnie to badania genetyczne, które są bardzo potrzebne w niektórych aspektach, np. w ramach spersonalizowanej medycyny w leczeniu nowotworów. Chociaż jesteśmy już w trakcie procesu który moim zdaniem sprawi, że będą one coraz bardziej dostępne dla masowego odbiorcy. Sądzę, że każdemu dziecku przy urodzeniu będziemy robili genom i nie wykluczam, że w przyszłości to mogłoby być refundowane przez NFZ.

Kiedy? 

- Myślę, że nie wcześniej, niż za około pięć lat. 

Ilu Polaków przebadaliście w ramach programu Profilaktyka 40 plus? 

- Ponad milion - połowę ze wszystkich uczestniczących w programie. 

Co wam wyszło z tych badań? 

- Między innymi to, że 80 proc. mężczyzn i 70 proc. kobiet miało BMI powyżej 25, a 61 proc. osób miało podwyższony poziom cholesterolu. To wskazuje zarówno na obecne, jak i potencjalne problemy zdrowotne Polaków.

Jak pan na to patrzy jako lekarz?

- Jest tu dużo do zrobienia. Normy wyników - i dobrze - są coraz bardziej restrykcyjne. W związku z tym nie o wszystkich tych ludziach możemy powiedzieć, że są chorzy. Ta grupa, na której w ramach longevity najbardziej się powinniśmy skupić, to grupa, nazwijmy to, na granicy choroby i zdrowia. To są ci ludzie, którzy mają już pewne przesłanki do tego, że powinni na organizm w określony sposób oddziaływać. Oczywiście, każdy powinien żyć zdrowo, ale jeżeli ktoś jest powyżej 40. roku życia, to już jest w wieku wymagającym odpowiednich nawyków i większej dbałości o zdrowie. To wynika po prostu ze specyfiki naszego organizmu - wraz z wiekiem stajemy się co do zasady bardziej podatni na różnego rodzaju ryzyka zdrowotne. 

Po 14 latach rozwodzicie się z funduszem MidEuropa (ME). Czyja to była decyzja?

- Realizujemy to, na co umówiliśmy się jako akcjonariusze, a co jest naturalne dla funduszy takich jak MidEuropa. Przez te wszystkie lata bardzo dobrze nam się współpracowało. Przez te kilkanaście lat ponad 15-krotnie zwiększyliśmy nasze przychody, bo pojawienie się funduszu znacznie przyspieszyło nasz rozwój. Teraz czas na giełdę, która w mojej ocenie także może wzmocnić nasz rozwój.

Idziecie na pełną samodzielność w zarządzie? 

- Zarząd był zawsze w pełni samodzielny w realizacji naszej strategii. Fundusz posiada pakiet mniejszościowy, ale współpraca z nimi wiele nas nauczyła. Fundusz nie angażował się jednak bezpośrednio w zarządzanie spółką.

Co to za ostatnie zmiany w zarządzie?

- Nie są związane z IPO. Reformujemy i wzmacniamy nasz dział IT już od dłuższego czasu i nowy, wysokiej klasy specjalista pochodzący z bankowości, gdzie również cyberbezpieczeństwo jest bardzo istotne, wnosi do Zarządu kolejne kompetencje, w związku z naszymi ambitnymi planami szerszego wykorzystywania AI i przejścia w chmurę. Chcemy być w przyszłości spółką absolutnie data driven, opartą w dużej części o analizy AI i pragniemy się rozwijać w obszarze cyfrowym bardzo mocno. Mnie, jako lekarza, niestety, to przerasta. Mam chęci i wizję, natomiast ktoś musi to wszystko doskonale rozumieć i wdrożyć.

Kilka miesięcy temu opowiadał nam pan, że organizujecie kontrolowane ataki hakerskie na swoje systemy, by wzmocnić cyberbezpieczeństwo. Wchodząc na giełdę musicie jeszcze bardziej wzmocnić te kwestie. 

- Tak, cyberbezpieczeństwo to jeden z naszych priorytetów i wciąż staramy się wzmacniać ten obszar. Mamy własny system, własnych specjalistów, mamy kilkaset osób w IT. Człowiek, który się tym zajmuje, w Diagnostyce pracuje ponad 15 lat, ale w tym roku wzmocniliśmy ten dział zupełnie nową osobą z dużym doświadczeniem i nowym spojrzeniem spoza branży medycznej. Żyjemy w rzeczywistości, w której jako społeczeństwo jesteśmy ciągle cyfrowo atakowani. Biorąc pod uwagę choćby atak na jednego z naszych konkurentów, wiemy, że to nie jest teoria, to po prostu jest wojna w cyberprzestrzeni. Dlatego, poza własnymi, ciągłymi działaniami współpracujemy także z niezależnymi firmami, które regularnie przeprowadzają testy penetracyjne, i wspomagają nas w zapewnieniu zgodności z międzynarodowymi standardami cyberbezpieczeństwa.

A gdyby doszło do jakiegoś poważniejszego incydentu?  

- Bardzo mocno i cały czas wzmacniamy ten obszar, stosując - jak mówiłem - najbardziej zaawansowane techniki i narzędzia. Jeśli chodzi o wpływ takich zdarzeń, to wszyscy tutaj mamy przecież świadomość, że jest szereg czynników, które mogą mieć wpływ na kurs akcji, także te makroekonomiczne, oddziałujące na cały rynek, a nie na poszczególne sektory czy spółki. Od początku inwestowaliśmy w IT i wierzę, że - niezależenie od kwestii IPO - jesteśmy i będziemy dobrze przygotowani na wyzwania w tym obszarze. To istotne, także ze względu reputację firmy.

- Zaznaczam przy tym, że u nas znajdują się tylko dane laboratoryjne. Nie mamy danych klinicznych, przynajmniej dopóki nie wejdziemy poważnie w longevity. Także tutaj jednak nie będziemy chcieli mieć danych dotyczących chorób, tylko stanu zdrowia, bo my, jako Diagnostyka, nie leczymy

Jak sobie radzicie z kosztami? 

- Proaktywnie dostosowujemy naszą strukturę kosztów w warunkach inflacyjnych. Płaca minimalna medyczna szybko rośnie, co jest dla nas pewnym wyzwaniem, ale w moim przekonaniu dobrze sobie z nim radzimy. Automatyzacja procesów pozwoliła nam zredukować liczbę operacji manualnych, co m.in. obniżyło koszty, szczególnie skutecznie przeciwdziałając inflacji wynagrodzeń. Średni personel medyczny już w tej chwili nie zarabia dramatycznie mało jak kiedyś. Cieszę się, że moi pracownicy zarabiają lepiej i nie tracą na  inflacji.

Drugi koszt to pewnie ceny energii. 

- W tej chwili ceny energii w stosunku do apogeum cenowego z lat 2022-2023 znacznie spadły. Wydaje się, że w tej chwili sytuacja jest umiarkowana i ceny powinny rosnąć mniej więcej jak inflacja. Zresztą, w dużej części jesteśmy zabezpieczeni na kontraktach, które przedłużamy. Jako największa sieć diagnostyczna w kraju wykorzystujemy także efekt skali, aby negocjować lepsze ceny z dostawcami. Na rynku toczy się określona gra konkurencyjna, a my moim zdaniem się świetnie w to wpasowujemy. Potrafimy obniżyć koszty i konkurować nie tylko jakością, ale i ceną, choć oczywiście jakość w medycynie jest najważniejsza. 

Automatyzacja procesów też przy rosnących kosztach pracy ma znaczenie?

- W tym momencie warto, to co można, automatyzować. Jak już mówiłem robimy to w moim przekonaniu z powodzeniem i mamy potencjał, by te procesy rozwijać.

Prowadzi pan dość agresywny model przejęć na rynku. W którym regionie Polski jest za mało punktów Diagnostyki?

- Czujemy się równie dobrze w każdej części kraju. Oczywiście, konkurencja w pewnych miejscach jest większa, jak na przykład na rynku warszawskim, a w innych regionach mniejsza. W tej chwili przekształcamy nasze laboratoria w jeszcze bardziej zautomatyzowane, realizujemy także transformację laboratoriów w Trójmieście. Jeżeli chodzi o punkty pobrań, to mamy tu nadal potencjał do rozwoju. Mamy ich ponad 1100, a sądzę, że możemy tę liczbę docelowo jeszcze zwiększyć. Cały czas prowadzimy analizy - najmniejsze i najsłabsze punkty wygaszamy, a w ich miejsce tworzymy nowe. Mamy przy tym statystyki mówiące, że jesteśmy (samodzielnie lub przez podwykonawców) w prawie każdym mieście powyżej 20 tys. mieszkańców. Jednocześnie wciąż stawiamy na jakość i poprawiamy customer experience, by pacjenci mieli jak najlepsze warunki: łatwiejsze dotarcie, większy parking, miejsce dla dzieci. Inwestujemy w jeszcze lepszą infrastrukturę punktów, niekoniecznie zwiększając ich liczbę. 

Jak duże IPO się panu marzy? 

- Jak mówiłem, zawsze wierzyłem i wierzę w nasz sukces. Wierzę, że inwestorzy docenią jakość, która nas wyróżnia, a zamiast marzyć, skupiam się na dalszym rozwoju firmy i zbudowaniu światowego standardu diagnostyki w Polsce.

Rozmawiali Bartosz Bednarz i Paulina Błaziak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: diagnostyka | GPW | laboratorium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »