Ubezpieczyciel jednak na giełdę

Rozmowa PG z Janem Monkiewieczem, prezesem Polisy Życie, byłym prezesem PZU.

Rozmowa PG z Janem Monkiewieczem, prezesem Polisy Życie, byłym prezesem PZU.

- Jak powinna przebiegać dalsza prywatyzacja PZU?



- Dalszy etap prywatyzacji PZU może być rozpatrywany co najmniej z dwóch punktów widzenia. Pierwszy, fiskalny, to pozyskanie środków do budżetu, a drugi to losy PZU jako firmy prywatnej i jej dalsza rola w gospodarce.



- Z którego więc punktu widzenia rozpatrywać prywatyzację spółki?



- Zawsze byłem przeciwny podporządkowaniu prywatyzacji celom budżetowym. Uważam, że jest to podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Sprzedać można raz. Trzeba dobrze się zastanowić, czy w przyszłości można uzyskać wyższą niż teraz cenę za spółkę .

Reklama



- Może się okazać, że spółka będzie wyceniona gorzej niż do tej pory.



- Kiedy po raz pierwszy przygotowywano PZU do prywatyzacji, jego wartość była wyceniona na około 700 mln zł, czyli niecałe 200 mln USD. Kiedy byłem prezesem towarzystwa, jego wartość wyceniono na około 3 mld zł, czyli niecały 1 mld USD. W pierwszym etapie prywatyzacji skarb państwa sprzedał PZU za cenę około 10 mld zł, czyli blisko 2,5 mld USD. Moim zdaniem jest to przede wszystkim zasługa tego, że teraz Polska jako rynek ma inną wartość. Sprzedając pośpiesznie oddajemy spółkę za zbyt niską cenę. Powinniśmy więc optymalizować czas prywatyzacji.



- PZU ma być państwowy?



- On nie jest już państwowy. Trzydzieści procent należy do kapitału prywatnego. Spółka nie potrzebuje kapitału. Uważam, że jest właściwie dokapitalizowana. Spełnia wszystkie parametry bezpieczeństwa wymagane przez ustawę o działalności ubezpieczeniowej.



- Jakie więc rozwiązanie byłoby najbardziej optymalne?



- Jeśli resort skarbu sprzeda dodatkowy pakiet holdingowi Eureko, 90 proc. rynku ubezpieczeniowego będzie w rękach kapitału zagranicznego. Trzeba też pamiętać, że PZU jest również właścicielem powszechnego towarzystwa emerytalnego, które ma 20 proc. rynku. Jeżeli zostanie też sprzedana Warta, to w rękach inwestorów zagranicznych będzie już prawie 100 proc. rynku. Uważam, że powinniśmy szukać innego rozwiązania. Moim zdaniem dość jest już kapitału zagranicznego w tej firmie. Teraz trzeba tylko tę firmę oddzielić od polityki.



- Tak duża firma nie będzie wolna od wpływów politycznych.



- To prawda, jej działania mają wpływ na zbyt wiele osób. Jeżeli bowiem w PZU jest ubezpieczonych ponad 30 mln Polaków, to jej działania obchodzą wszystkie te osoby.

Można jednak doprowadzić do odpolitycznienia w dwojaki sposób. Pierwszy to zrzeczenie się przez resort skarbu władzy. Nic przecież nie przeszkadza, by skarb państwa podpisał umowę z inwestorem na zarządzanie. Skarb nie musi się mieszać wówczas do spraw operacyjnych. Można ustalić kryteria wynagrodzenia i sprawdzić firmę zarządzającą, czy rzeczywiście jest biegła w tym, co robi. Nastąpi wtedy oddzielenie od polityki.



- Kolejny problem to, co zrobić z pozostałą częścią akcji.



- Uważam, że PZU nie potrzebuje pieniędzy. W związku z tym myślę, że dalsza prywatyzacja powinna być rozpatrywana w kontekście zbliżającej się prywatyzacji PKO BP i BGŻ. Spółki te mogą być połączone kapitałowo. Nie trzeba natomiast inwestora strategicznego, bo taki już jest. Gdyby doszło do połączenia tych spółek, z pewnością wzrosła by ich wartość.



- Co się kryje pod pojęciem inwestor strategiczny?



- Inwestor strategiczny to taki, który może odgrywać istotną rolę w kierowaniu spółką, który odpowiada za jej operacyjne kierowanie. Większość udziałów w PZU ma skarb państwa, ale nie jest uważany za inwestora strategicznego. Nie ma też potrzeby, żeby istniał inwestor strategiczny. Tak jest np. w Deutsche Banku lub w Citibanku.



- Przy rozproszonym akcjonariacie może dojść do wrogiego przejęcia.



- Wystarczy zrobić odpowiednie zapisy w statucie spółki i problem jest rozwiązany.



- Jakich akcjonariuszy byłoby stać na zakup akcji takiej grupy?



- Gdynia ma bank komunalny, Częstochowa ma bank komunalny. Na tej podstawie twierdzę, że jest kapitał. Gminy i samorządy dysponują kapitałem, tylko trzeba go dostrzec.



- Czy taki inwestor byłby korzystny dla PZU?



- Z punktu widzenia PZU najlepiej jest, jeżeli firma ma inwestora bogatego, z wiedzą. Jak sądzę, Eureko jest dobrym partnerem z tego punktu widzenia, bo nie jest partnerem, który może zniszczyć tożsamość PZU. Samo jest bowiem wielopostaciowe.



- Ten bogaty inwestor blokuje jednak działania PZU.



- To paradoks, że inwestor, który włożył w Polsce dużo pieniędzy może tylko blokować.



- Niektórzy zarzucają, że Eureko ma za dużo do powiedzenia.



- Być może ma za dużo do powiedzenia w stosunku do pieniędzy wpłaconych za PZU, ale za mało, żeby dzięki tym pieniądzom mogło kontrolować spółkę. Nie może bowiem przewalczyć wprowadzenia swojego zarządu. Okazuje się więc, że jego karty w grze są dosyć słabe.



- Minister skarbu też ma słabe karty, bo nie może narzucić swojej woli.



- To prawda. W tej sytuacji musi być zawarty kompromis. Sprawa jest bowiem szkodliwa dla obydwu stron.



- Jaki sposób prywatyzacji byłby lepszy dla PZU: poprzez giełdę, czy sprzedaż akcji dotychczasowemu inwestorowi?



- Przeprowadzając ofertę publiczną poddajemy się prawom rynku. Poza tym cena i tak nie jest ważna dla PZU, tylko dla skarbu państwa. Miałaby znaczenie dla PZU, gdyby to była nowa emisja. Jeżeli nie ma nowej emisji, to można mówić o chciwym skarbie państwa, który prywatyzację podporządkowuje tylko jednemu - fiskalnemu celowi. Można więc stwierdzić, że Ministerstwo Skarbu zachowuje się jak rozłajdaczony dziedzic, który sprzedaje swój las na wyrąb, a nie myśli o tym, żeby z tego lasu czerpać zyski.



Rozmawiała Krystyna Fetera

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | prywatyzacja | skarbu | Eureko | skarb | Skarb Państwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »