Utrzymanie w ryzach cen gazu - na najbliższym posiedzeniu rząd pokaże mechanizm

Wiceminister finansów Artur Soboń podał, że "na najbliższym posiedzeniu rządu pokażemy mechanizm utrzymania w ryzach cen gazu. Będzie on porównywalny z zamrożeniem cen prądu".

Wiceminister finansów Artur Soboń pytany był w czwartek o kwestię utrzymania w przyszłym roku cen gazu. - Jak dokładnie to będzie wyglądać, pokażemy na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów, w najbliższych dniach.(...) Czy to będzie koniec tego tygodnia, czy to będzie przyszły tydzień wszystko zależy od tego, jak finalnie te prace się zakończą - poinformował.

Soboń odniósł się również do słów premiera Mateusza Morawieckiego, że może w przypadku zamrożenia cen gazu powinno być zastosowane kryterium dochodowe.

- Jeśli chodzi o gaz, to jesteśmy w trakcie dyskusji. Wczoraj była bardzo pogłębiona i dobra dyskusja na Radzie Ministrów na ten temat. Chcemy dla wszystkich mieszkańców zamrozić ten gaz na poziomie podobnym do tego, który był w tym roku. Aczkolwiek rzeczywiście pojawiają się takie głosy, żeby zastosować kryterium dochodowe - powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.

Jak mówił w czwartek Soboń, to jest opcja, którą premier bierze pod uwagę. - Mamy sytuację, w której w jednych instrumentach pomocowych w tym kryzysie energetycznym, inflacyjnym związanym z wojną, mamy kryteria dochodowe, w innych nie mamy i tutaj jest analiza, na ile to kryterium dochodowe jest w tym przypadku możliwe - zaznaczył Soboń.

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Soboń pytany, czy będzie to porównywalny mechanizm, jak w przypadku zamrożenia cen prądu, potwierdził, że tak. - Widełki będą dostosowane do cen gazu - wyjaśnił. Stwierdził też, że nie może jeszcze powiedzieć, na jakim poziomie będzie to zamrożenie cen. - To jest rozwiązanie, które jest jeszcze w szczegółach doprecyzowywane. Współpracujemy z ministerstwem klimatu, które jest tutaj resortem wiodącym - poinformował. 

- Efekt wpływu środków z KPO odczuwalny będzie w gospodarce i budzicie państwa w latach 2024, 2025 - powiedział w czwartek wiceminister finansów Artur Soboń. Dodał, że rząd czeka na powrót tzw. protokołu ustaleń operacyjnych z KE, by przygotowywać pierwszy wniosek o płatność.

Wiceminister finansów Artur Soboń pytany był, kiedy Polska otrzyma pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

- Czekamy na powrót tzw. protokołu ustaleń operacyjnych, czyli szczegółów dotyczących wydatkowania tych środków z Komisji Europejskiej i będziemy przygotowywać pierwszy wniosek o płatność - poinformował Soboń.

Stwierdził, że spodziewa się, że to będzie okres dwóch miesięcy od złożenia wniosku o płatność, kiedy pierwsze środki wpłyną do Polski.

Zaznaczył jednak, że "jeśli mówimy o prawdziwych pieniądzach, które istotnie podniosą poziom inwestycji publicznych w Polsce i odczujemy je także budżetowo, no, bo to jest przede wszystkim program inwestycyjny plan odbudowy, to są lata 2024, 2025 oczywiście, a nie rok 2023"

Terminy wpływu pieniędzy z KPO zależą też od drugiej strony - przyznał Soboń i dodał, że "chciałbym, aby druga strona była w tym zakresie bardziej precyzyjna i otwarta".

Dodał również "mamy przed sobą miesiące, kiedy ceny energii mogą powodować presję inflacyjną. "Nie powiedziałem, że będzie tylko lepiej. Z całą pewnością rok 2023 to będzie rok niższej inflacji niż rok 2022".

Na początku czerwca KE zaakceptowała polski KPO, co było krokiem w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".

Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła "DGP", że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych w sądownictwie. Przyznała, że przyjęta przez Sejm ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną SN jest ważnym krokiem, jednak "nowelizacja ustawy o SN nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej". Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło, a w szczególności "nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa".

TSUE latem 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. W związku z niewykonaniem tego postanowienia w końcu października zeszłego roku TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary w wysokości 1 mln euro dziennie.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: podwyzki cen gazu | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »