Uwaga: Emerytury będą droższe i niższe

Dokonane niedawno zmiany w systemie emerytalnym nie rozwiązały zasadniczego problemu. Polega on na tym, że zmiany demograficzne wkrótce doprowadzą do niewydolności dotychczasowych rozwiązań. Aby temu zapobiec, konieczne są bardziej radykalne posunięcia.

Zjawiska demograficzne są nieubłagane. Jeszcze w 2009 r. na jednego Polaka w wieku poprodukcyjnym przypadało czterech rodaków w sile wieku. Za cztery lata ta proporcja obniży się do trzech, a w 2035 r. do nieco ponad dwóch. A przecież nie wszyscy obywatele w wieku produkcyjnym pracują, czyli płacą składki na ubezpieczenie emerytalne. Jeśli od tej liczby odjąć bezrobotnych i uczącą się młodzież, sytuacja wyglądać będzie jeszcze gorzej.

Ta perspektywa wcale nie jest tak odległa, jak mogłoby się wydawać. W 2035 r., czyli za niespełna 25 lat, na emeryturę przechodzić będą obecni czterdziestolatkowie. W rzeczywistości problem dotyczy wszystkich. A niekorzystne zmiany narastają nie od dziś. W 2000 r. mieliśmy 4,63 mln emerytów. W 2009 r. ich liczba wzrosła do 6,34 mln, czyli o 37 proc., a emeryci i renciści stanowili 25 proc. ogólnej liczby mieszkańców Polski.

Reklama

Te zjawiska już dziś rodzą poważne konsekwencje. Z jednej strony mamy bowiem bardzo wysokie składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, niewystarczające do sfinansowania bieżących wypłat świadczeń, z drugiej zaś rosnące obciążenie budżetu państwa. Niedobór wynikający z różnicy wypłat świadczeń nad przychodami ze składek w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych podwaja się mniej więcej co pięć lat. W 2000 r. wynosił nieco ponad 11 mld zł, w 2004 r. przekroczył 23 mld zł, a w 2009 r. sięgał 47 mld zł. Te kwoty musiały zostać sfinansowane z budżetu państwa.

Jeśli tempo zwiększania się rocznego deficytu w FUS utrzyma się, budżet będzie miał coraz większe trudności z jego finansowaniem. Wówczas konieczne stanie się sięgnięcie po bardziej drastyczne rozwiązania.

Trwająca od wielu miesięcy dyskusja nad reformą systemu emerytalnego i będące jej efektem niedawno wprowadzone zmiany nie dotknęły więc zasadniczego problemu, a nawet odwróciły od niego uwagę. Składki, niezależnie od tego, czy i w jakiej proporcji trafiają do ZUS czy do OFE, pokrywają wydatki na wypłatę emerytur tylko w części, a deficyt systemu emerytalnego się powiększa, zwiększając obciążenia budżetu państwa z tego tytułu.

Żonglowanie składkami między ZUS i OFE niczego w tej materii nie zmienia. Przypomina jedynie przelewanie z pustego w próżne i stwarza złudzenie, że emerytalna herbatka stanie się bardziej słodka od samego mieszania.

Tymczasem poprawa sytuacji wiązać się będzie prędzej czy później z zaaplikowaniem jednej lub - co bardziej prawdopodobne - kilku gorzkich pigułek. Skład tej mikstury nietrudno sobie wyobrazić. Złożyć się na nią mogą: podniesienie wieku przechodzenia na emeryturę, zwiększenie składek i ograniczenie mechanizmu waloryzacji wypłacanych świadczeń. Te bazowe elementy mogą być zastosowane w nieco zawoalowanej formie.

Pierwszym krokiem może być zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn lub kombinowana, czy podzielona na etapy ścieżka opóźniania momentu przechodzenia na emeryturę, czyli forma ograniczania tempa zwiększania się liczby osób pobierających świadczenia.

To metoda stosunkowo łatwa do przeprowadzenia i dająca szybkie efekty. W każdym razie łatwiejsza niż odbieranie nadanych wcześniej niektórym grupom zawodowym przywilejów wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Wprowadzenie takiego rozwiązania oddaliłoby perspektywę stosowania kolejnych, trudniejszych i bardziej bolesnych posunięć.

Podwyższenie składki zwiększyłoby i tak wysokie już obciążenia z tytułu kosztów pracy i mogłoby niekorzystnie wpłynąć na gospodarkę. Także osłabienie waloryzacji świadczeń byłoby niełatwe do przeforsowania, nie mówiąc o ich obniżaniu. Ale przecież i takie rozwiązania można sobie wyobrazić i nie trzeba powoływać się wyłącznie na przykłady znajdujących się na skraju bankructwa Grecji, Portugalii oraz wydobywających się z głębokich kłopotów Estonii czy Łotwy.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Właśnie teraz rząd Stanów Zjednoczonych szukając oszczędności budżetowych planuje redukcję funduszy programów opieki medycznej Medicare i Medicaid, czyli przeznaczonych dla emerytów i najmniej zarabiających. W wielu państwach europejskich wydłużanie wieku emerytalnego i obniżanie wysokości świadczeń socjalnych już jest realizowane. Trudno liczyć, że nasze problemy z systemem emerytalnym rozwiążą się same.

Roman Przasnyski

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »