W co inwestować przez 5 lat
Gdybym musiał zainwestować teraz znaczną kwotę pieniędzy i wyjechać gdzieś, skąd nie miałbym jak kontrolować sytuacji, kupiłbym po prostu obligacje pięcioletnie, zapominając o agresywnym podejściu do rynku.
Współczesne rynki finansowe zmieniają się bowiem bardzo dynamicznie - nie można sobie pozwolić na realizację strategii "kup i trzymaj" i mieć przy tym pewność efektu.
Faza wzrostu
W tej chwili gospodarka polska znajduje się w fazie silnego wzrostu i jest to sytuacja, którą należy wykorzystać. Najbardziej odpowiednie w tym celu będą akcje spółek działających w sektorze detalicznym a więc tak zwanych dóbr konsumenckich. Jeśli jednak ktoś nie ma czasu na prowadzenie własnego portfela akcji powinien zastanowić się nad funduszami inwestycyjnymi, ale też nie pierwszymi lepszymi, lecz ukierunkowanymi na akcje małych i średnich spółek, które ze wzrostu gospodarczego kraju korzystają najpełniej.
Duże spółki - te wchodzące w skład WIG20 są zbyt podatne właśnie na wydarzenia na rynkach światowych, by warto było podejmować ryzyko. A przy tym ich wycena jest bardzo wysoka.
Ryzyko związane ze spółkami z WIG20 wiąże się między innymi ze stopami procentowymi i ryzykiem kursowym ponoszonym u nas przez inwestorów zagranicznych. Jeśli stopy procentowe (rynkowe) zaczną wreszcie rosnąć (a możemy być tego pewni, bo rośnie inflacja) wówczas możemy się spodziewać, że "zagranica" zacznie realizować zyski w Polsce.
Pomijając fakt groźby podaży akcji największych spółek, może się to wiązać ze wzrostem kursów walutowych. Dlatego właśnie waluty lub fundusze inwestycyjne lokujące w obligacje zagraniczne (dolar, euro, frank), byłyby drugim z celów inwestycji, lecz dopiero wówczas gdyby okazało się, że złoty faktycznie zaczyna słabnąć.
Takim sygnałem byłoby wyjście euro powyżej 4,00 PLN, franka powyżej 2,55 PLN, a dolara powyżej 3,30 PLN. Zysk skasowałbym po odnalezieniu sygnałów o spadku presji inflacyjnej w Polsce i wówczas pieniądze zainwestowałbym w polskie obligacje lub fundusze obligacji polskich.
Sporo uwagi poświęca się na łamach prasy inwestycjom w nieruchomości, które dały w ostatnich miesiącach znakomite stopy zwrotu.
Działki budowlane
Obecnie jednak ceny mieszkań są już bardzo wysokie. Wobec tego postawiłbym raczej na działki budowlane, ponieważ koszt budowy domu o powierzchni 150 metrów, to wydatek porównywalny do kupna 50 metrowego mieszkania w mieście. Z biegiem czasu coraz więcej osób będzie dostrzegało korzyści nie tylko ekonomiczne z życia w strefach podmiejskich, a ceny działek zaczną rosnąć i to być może w tempie porównywalnym do ostatniej hossy mieszkaniowej.