Zarobki powyżej 3 milionów zł

Statystyki zarobków w bankach "podbijają" odchodzący członkowie zarządów. W ub.r. spektakularnych rezygnacji nie było - bankierzy dostawali pieniądze za to, że pracowali, a nie rezygnowali ze stanowisk.

Statystyki zarobków w bankach "podbijają" odchodzący członkowie zarządów. W ub.r. spektakularnych rezygnacji nie było - bankierzy dostawali pieniądze za to, że pracowali, a nie rezygnowali ze stanowisk.

Najlepiej zarabiający polski bankowiec - Włoch Luigi Lovaglio (wiceprezes Banku Pekao) - otrzymał od swojej firmy w ub.r. niespełna 3,7 mln zł. To wynik prawie o połowę słabszy od najwyższego wynagrodzenia w 2004 r. Ponad 7 mln zł dostała wówczas Anna Rapacka, członek zarządu Banku Millennium. Tyle że ona zakończyła w 2004 r. pracę w banku kontrolowanym przez portugalskie Millennium BCP.

Można się więc domyślać, że znaczną część jej wynagrodzenia stanowiła odprawa. Więcej niż najlepiej zarabiający w ub.r. bankowiec otrzymało w 2004 r. jeszcze dwóch członków zarządów krajowych banków: Jerzy Zdrzałka (również z Millennium), który dostał wówczas niemal 5,3 mln zł, i Wojciech Kostrzewa, szef BRE Banku, któremu niewiele zabrakło do 5,4 mln zł.

Reklama

Wśród szefów krajowych banków najlepiej wynagradzany był w 2005 roku Sławomir Sikora z Banku Handlowego. Warto pamiętać, że jest on nie tylko prezesem Handlowego, ale także szefem Citigroup na Polskę. Sikora zarobił w ub.r. 3,3 mln zł. 3 mln zł udało się przekroczyć w ub.r. jeszcze Józefowi Wancerowi z Banku BPH.

Wyniki polskich banków były w ub.r. zdecydowanie lepsze niż w 2004 r. Wśród tych instytucji, które zanotowały największą poprawę, jest BRE Bank, który zamiast straty wykazał zyski. A jednak jego prezes Sławomir Lachowski zarobił mniej niż w 2004. Dlaczego? Po stracie w 2004 r. zarząd BRE nie otrzymał premii (która byłaby wypłacana w 2005 r.). Za wyniki kolejnego roku bonus już się należał. Tyle że wypłata następuje już w 2006 r. Gdyby go doliczyć, zarobki Lachowskiego przekroczyłyby 4 mln zł (dla wszystkich członków zarządu BRE premia ma znaczenie większe od stałego wynagrodzenia).

Niemal o połowę mniej niż w 2004 r. zarobił w ub.r. Bogusław Kott, prezes Banku Millennium. Jego wynagrodzenie było przy tym znacznie mniejsze niż pozostałych członków zarządu kierowanego przez niego banku. B. Kott - którego zarobki w Millennium do niedawna były najwyższe w całym sektorze bankowym - teraz może nieco rekompensować sobie "straty" dochodami, które uzyskuje, będąc członkiem zarządu portugalskiej spółki matki Millennium.

Łukasz Wilkowicz

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: zarobki | członek zarządu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »