Zbyteczna polisa

Towarzystwom ubezpieczeń wciąż nie udało się zahamować niepokojącego trendu masowych rezygnacji z polis. Specjaliści przestrzegają, że należy spodziewać się kolejnych decyzji klientów o rozwiązywaniu umów ubezpieczenia. Ubezpieczyciele muszą zastanowić się, jak rozwiązać ten problem.

Same towarzystwa niechętnie przyznają się do tego, ilu klientów tracą i jakie umowy są najczęściej rozwiązywane. Z danych Komisji Nadzoru i Funduszy Emerytalnych wynika zaś, że najczęściej ubezpieczeni rezygnują z tradycyjnych polis na życie. W pierwszym półroczu 2002 r. rozwiązano ponad 1,1 mln tych umów. W całym 2001 r. liczba rezygnacji wyniosła 848 tys. Ubezpieczycieli najbardziej niepokoi wzrost liczby rozwiązywanych umów ubezpieczeń na życie z funduszem inwestycyjnym. W pierwszym kwartale tego roku klienci zrezygnowali z ponad 80,6 tys. polis typu unit linkes. Po drugim kwartale br. liczba zlikwidowanych polis z funduszem wzrosła do prawie 143,4 tys.

Zdaniem przedstawicieli towarzystw ubezpieczeniowych, gwałtowny wzrost liczby rezygnacji z polis wynika z pogorszenia się koniunktury gospodarczej w kraju. Nie bez znaczenia, jak twierdzą, pozostaje wzrost bezrobocia i spadek dochodów gospodarstw domowych. W sytuacji ograniczania wydatków domowych, polisy ubezpieczeniowe są zazwyczaj pierwszą rzeczą, z której się rezygnuje - mówią.

Analitycy rynku zwracają uwagę na jeszcze inne przyczyny tego negatywnego zjawiska. Przede wszystkim wskazują na niedopasowanie produktu do indywidualnych potrzeb klientów. Właściciele polis zorientowali się, że kupili produkt, który nie spełnia ich oczekiwań finansowych i żeby nie powiększać swoich strat po prostu wycofują się z tych inwestycji. Nierzadko powodem rezygnacji było także rozczarowanie wynikami z części inwestycyjnej tych produktów, które są związane z funduszami inwestycyjnymi. To z kolei wynikało z niedoinformowania klientów o skutkach finansowych wynikających ze specyficznej konstrukcji ubezpieczeń z funduszem, za co winą należałoby obarczyć agentów. Tu analitycy wskazują dodatkowo na brak świadomości społeczeństwa o długoterminowym charakterze polis na życie z funduszem inwestycyjnym. Z kolei same towarzystwa należałoby obwiniać za to, że nie ujawniają kosztów związanych z ubezpieczeniem. Dotyczy to szczególnie polis z funduszem, gdzie towarzystwo ze składki pobiera m.in. koszty akwizycji, koszty administracyjne, czy koszty zarządzania. Brakło tu jasnej informacji: drogi kliencie, nie zainwestujemy całej twojej składki, bo musisz z niej opłacić rozmaite koszty.

W zaistniałej sytuacji ubezpieczycielom niełatwo będzie zmienić ten niepokojący trend. Zwłaszcza, że rynek rozwija się, rośnie świadomość ubezpieczeniowa, klienci staranniej analizują oferty towarzystw i rzadziej podejmują nieprzemyślane decyzje. Zdaniem specjalistów wyjściem z sytuacji może być m.in. wprowadzenie ustawowego obowiązku informowania klientów o kosztach każdej polisy. Klient powinien wiedzieć, co się dzieje z każdą jego złotówką, którą wpłaca na polisę - podkreślają. Przyszłość mają produkty zrozumiałe, z przejrzystą strukturą kosztów - dodają.

Komentuje Dariusz Salata, dyrektor marketingu TU na Życie Nationwide

Pierwsza z przyczyn masowych rezygnacji z ubezpieczeń jest czysto ekonomiczna - ludzie mają mniej pieniędzy i w związku z tym zaczynają ograniczać swoje wydatki. A w takiej sytuacji polisy są pierwszą rzeczą, z którego się rezygnuje. Drugi powód, może nawet ważniejszy - ludzie nie kupili tego, czego potrzebowali. Warto podkreślić, że fala rezygnacji dotyczy głównie polis na życie z funduszem inwestycyjnym. Te polisy były sprzedawane jako produkt III-filarowy, czyli jako zabezpieczenie emerytalne. Tymczasem to nie jest produkt o takim charakterze. Kiedy klienci zorientowali się, że nie spełnia on ich oczekiwań, zaczęli się wycofywać z tych ubezpieczeń. Moim zdaniem, ten trend masowych rezygnacji jeszcze nie został zahamowany. Wręcz przeciwnie, można się spodziewać kolejnych likwidacji polis.