Zmiana z WIBOR na WIRON. Co to oznacza dla kredytobiorców?

Kredytobiorcy mogą pytać w bankach o kredyt na WIRON-ie, nowym wskaźniku referencyjnym. Czy przejście z WIBOR-u na WIRON się komuś opłaci? Czy zamieniając kredyt ze stopy WIBOR na kredyt na WIRON-ie będziemy do przodu, czy też nie? A może okaże się, że WIRON wcale nie jest taki korzystny?

Przypomnijmy - w kwietniu tego roku sam premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zastąpienie stopy WIBOR innym wskaźnikiem, dzięki czemu mieliby skorzystać kredytobiorcy. WIBOR od bez mała 30 lat jest podstawą oprocentowania lwiej części kredytów w złotych, w tym hipotek branych na kilkadziesiąt lat. 

W ślad za wolą premiera powstała Narodowa Grupa Robocza, która w listopadzie wskazała - wskaźnikiem referencyjnym będzie WIRON.

W Interii dokonaliśmy już szczegółowych badań zdrowia WIBOR-u. Wynikło z nich, że jej największą dolegliwością jest to, iż nie odzwierciedla rzeczywistych transakcji na rynku. Ustalana jest w sposób zgodny z prawem i odporny na manipulacje, ale konia z rzędem kredytobiorcy, który te procedury zrozumie. 

Banki powinny dostarczyć kredytobiorcom informację, co stanie się z ich kredytami, gdyby okazało się, że stopy WIBOR nie będzie, ale robią to połowicznie i w sposób dość zagmatwany.    

Reklama

Czy dolegliwości WIBOR są na tyle silne, żeby skazywać ją na śmierć? Pewne jest jedno - znacznie silniejsze są dolegliwości kredytobiorców. Boli ich to, że stopa jest wysoka, a w ciągu roku odpaliła w górę niczym rakieta NASA. Dlatego idą teraz do sądów, by te unieważniły umowy na WIBOR. Podobnie jak frankowicze, choć przecież gdyby frank szwajcarski był teraz po 2 zł żaden z nich nie znałby nawet słowa "abuzywność". 

Kredytobiorcy wskutek wzrostu WIBOR muszą płacić coraz wyższe raty. Ci, którzy wzięli hipoteki, kiedy główna stopa banku centralnego była przez długie miesiące najniższa w historii i wynosiła 0,1 proc., już teraz niejednokrotnie płacą dwa razy więcej niż rok temu. Najważniejsze jest jednak to, że to nie banki podnosiły sobie WIBOR jak chcą. WIBOR szedł w górę, bo polityka pieniężna musi walczyć z inflacją, a coraz więcej ekonomistów mówi, że zabrała się za to za późno i robi to wciąż nieskutecznie. I właśnie kierowany współczuciem dla bólu kredytobiorców premier mówił: "koniec z WIBOR-em".

Sprawa zrobiła się poważna, tak poważna, że powołano Narodową Grupę Roboczą (dalej NGR), żeby nią się zajęła. Miała ona zdecydować po pierwsze - czym zastąpić WIBOR, a po drugie - kiedy. Pamiętajmy, że premier chciał, by nastąpiło to do końca tego roku.

Czym można zastąpić WIBOR

NGR z góry odrzuciła Wskaźnik Kosztów Finansowania obliczany przez Instytut Rynku Finansowego. IRF ma nadaną przez europejskich regulatorów licencję administratora, a WKF uznany został przez nich za zgodny z europejskim prawem. Dlaczego NGR nie uznała, że należy wziąć go pod uwagę?

Nie wiemy, bo narodowa grupa nie zająknęła się nawet na ten temat. Ale na rynku krążą domysły. WKF pokazuje koszt, jaki za depozyty płaci ponad 20 banków spółdzielczych. Ten koszt to przeciętnie o ok. 2 punkty procentowe mniej, niż wynosi WIBOR. Gdyby zastąpić WIBOR przez WKF banki sporo by straciły, a zyskaliby - i to niemało - kredytobiorcy. Premier mówił, że tak ma być. Ale czy o to naprawdę chodziło?

NGO spojrzała za to łaskawie na prace państwowej spółki, administratora WIBOR. Przyznajmy, że GPW Benchmark włożyła ogromną pracę w reanimację WIBOR i pracowała już wcześniej nad jej następcą. Miała być to jednak stopa powstała na podstawie transakcji zabezpieczonych, podobna do tych, jaką ostatecznie wybrały na benchmark Fed, SNB czy Bank Anglii. NGO wybrała jednak WIRON.   

"Wybrany przez Komitet Sterujący indeks WIRON (Warsaw Interest Rate Overnight) ma się stać docelowo kluczowym wskaźnikiem referencyjnym stopy procentowej w rozumieniu rozporządzenia BMR. Będzie on stosowany w umowach finansowych (np. umowach kredytu), instrumentach finansowych (np. papierach dłużnych lub instrumentach pochodnych) oraz przez fundusze inwestycyjne (np. w ustalaniu opłat za zarządzanie)" - napisała NGR w swojej decyzji.

WIBOR i WIRON będą żyły równocześnie?

Narodowa grupa przesunęła jednak - wbrew zapowiedziom premiera - o dwa lata datę odejścia od WIBOR-u. Choć sprawa tego, kiedy WIBOR umrze wcale nie jest przesądzona, bo prawo wymienia cztery warunki, żeby to mogło się stać. Na razie przynajmniej o żadnym z nich nie ma mowy i sama wola premiera nie wystarczy. Zamiast uśmiercić szybko WIBOR, NGR opublikowała "mapę drogową" mającą doprowadzić do tego, że przestanie się liczyć. Można jednak przypuszczać, że życie WIBOR będzie znacznie dłuższe niż teraz sądzimy. Dlaczego?

Bo wybrany przez NGR wskaźnik WIRON podziela kilka dolegliwości WIBOR. Wprawdzie, grupa podmiotów, na podstawie których transakcji jest liczony jest szersza, ale są to transakcje tych podmiotów z tymi samymi bankami, które kwotują WIBOR. Brana jest pod uwagę większa liczba transakcji depozytowych, szerszego grona instytucji finansowych i dużych przedsiębiorstw, lecz w sumie ich depozyty trafiają do tych samych banków.

Podobnie jak WIBOR, tak w przypadku WIRON są to transakcje jednodniowe (overnight) bo takich np. na trzy miesiące lub dłuższe terminy - są najwyżej śladowe ilości. WIRON 3M będzie także wskaźnikiem estymowanym z transakcji jednodniowych na podstawie matematycznych wyliczeń. Jak bank wytłumaczy to przychodzącemu po kredyt, skoro nie za bardzo mu to szło w przypadku WIBOR? Trudna sprawa. Konstrukcja WIRON jest tak naprawdę dużo bardziej skomplikowana niż WIBOR.

O ile natomiast we wzór matematyczny pozwalający wyliczyć WIBOR na dłuższe terminy "zaszyte" są wartości instrumentów pochodnych odzwierciedlających oczekiwania co do stóp procentowych w przyszłości, czegoś takiego nie ma w WIRON-ie. Dlatego właśnie, kiedy rynek oczekiwał kolejnych podwyżek stóp WIBOR rosła szybciej niż stopy NBP. To doprowadzało kredytobiorców do rozpaczy i dlatego zapewne poszli do sądów. Z WIRON-em sytuacja będzie odwrotna. Kiedy stopy NBP rosną, będzie za nimi podążał z ociąganiem. Ale kiedy zaczną spadać - też nie będzie za nimi nadążał, gdyż pokazuje przeszłość. Wtedy kredytobiorcy będą płacić więcej niż płaciliby na WIBOR-ze. Czy pójdą wtedy do sądu?

Zmienny jak WIRON

Prześledziliśmy (na wykresach zgodnych z  danymi GPW Benchmark) jak zachowywały się WIBOR i WIRON (bierzemy pod uwagę tylko wartości overnight, a nie liczone na ich podstawie stopy składane) w dwóch okresach - na wiosnę 2020 roku, kiedy stopy NBP gwałtownie spadały oraz w listopadzie tego roku, gdy były stabilne, a sam prezes NBP sygnalizował przynajmniej "pauzę" w podwyżkach. Co z tego wynika?

Na wiosnę 2020 roku - choć kierunek zmian stóp był wiadomy - WIRON zachowywał się niestabilnie (rys. 1), skakał a to w dół, a to w górę, gdy WIBOR szła równo za obniżkami stóp. Dlaczego tak było? Nie wiemy. Ale administrator powinien nam to wytłumaczyć.

W listopadzie tego roku widzimy, że WIRON jest wyraźnie niższy od WIBOR (rys. 2), choć stopy NBP są stabilne. Różnica pomiędzy najniższą a najwyższą wartością WIRON miedzy 2 listopada a 2 grudnia wynosi 0,537 punktu proc., a w przypadku WIBOR - to 0,49 punktu proc. Dlaczego WIRON podlega większym wahaniom niż WIBOR? Nie wiemy. Pytamy administratora.

Na trzecim rysunku przedstawiamy spread pomiędzy WIBOR a WIRON od 2 listopada do 2 grudnia tego roku. Jest mocno zmienny - obniża się do 0,166 punktu proc., po czym skacze do ponad 0,9 pp. Dlaczego? Nie potrafimy tego wyjaśnić. Znowu pytamy administratora.

Średni spread pomiędzy WIBOR a WIRON wynosił w tym okresie 0,431818 punktu procentowego. Odzwierciedla on skalę korzyści dla kredytobiorcy, który wziąłby kredyt na WIRON a nie na WIBOR lub zamienił stopę swojego kredytu. Od kapitału do spłacenia 200 tys. zł daje to nieco ponad 800 zł w skali roku. Piechotą nie chodzi. Ale trzeba pamiętać, że korzyści zmniejszy jeszcze spread korygujący, a jeśli stopy banku centralnego będą spadać, stracimy to, co dziś zyskujemy, być może z nawiązką.

A może nie będzie wyboru?

NGR miała do wyboru jeszcze jeden wskaźnik, także liczony przez GPW Benchmark. To WRR ON powstający - podobnie jak "nowe" stopy w Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii - na podstawie transakcji zabezpieczonych. I właśnie stopy transakcji zabezpieczonych przez najważniejsze banki centralne świata uznane zostały jako prawdziwie wolne od ryzyka.

Pragnący zachować anonimowość ekspert rynku pieniężnego zwraca uwagę na jeden fakt. WRR ON osiąga wartości wyższe niż WIRON. Jak to możliwe, żeby stopa wolna od ryzyka była wyższa od stopy obarczonej ryzykiem niewypłacalności kontrahenta? To też pytanie, na które administrator wskaźników powinien znać odpowiedź.

Bardzo chcielibyśmy doradzić kredytobiorcy, który stanie przed dylematem czy brać hipotekę na WIBOR, czy na WIRON. I nie potrafimy. Pytamy prawnika, pragnącego zachować anonimowość, lecz pozwalającego o sobie powiedzieć, iż jest znany z tego, że ma z bankami na pieńku. Mecenasie, poradź proszę? Bezradnie rozkłada ręce.

- Ale wie pan - dodaje po chwili namysłu. - Gdybym był całkiem cynicznym draniem, to bym doradził: bierz pan na WIRON. Dlaczego? Bo umowę na WIRON będzie łatwiej obalić w sądzie niż tę na WIBOR. A to moje źródło utrzymania - mówi.

Polska "reforma wskaźników referencyjnych" została wprowadzona w zupełnie odmienny sposób niż np. w Szwajcarii czy w USA. Bez wyprzedzających o wiele lat zapowiedzi regulatora, bez wieloletnich przygotowań, z zaskoczenia i w pośpiechu. GPW Benchmark "wyprodukowała" nowy wskaźnik w ciągu kilku miesięcy, gdy światowym bankom centralnym zajęło to kilka lat. Daje dowody braku przygotowania, pochopności i - ostatecznie - imposybilizmu.

Z tym ostatnim - prawdopodobnie - stanie do walki KNF. W jaki sposób? Może nakazać bankom, żeby nowe kredyty udzielały wyłącznie na WIRON. Unijne prawo dopuszcza możliwość zastąpienia jednego wskaźnika referencyjnego innym na mocy prawa krajowego. Kredyty na WIBOR można więc zamienić na kredyty na WIRON ustawą. Tylko po co?

Niektóre banki już zrozumiały sens tej reformy, a raczej jego brak. ING Bank Śląski podał ostatnio w komunikacie, że zawiesza od 17 grudnia sprzedaż kredytów z oprocentowaniem na stopę zmienną i do połowy przyszłego roku zastanowi się nad wprowadzeniem kredytów z oprocentowaniem opartym na WIRON. Zobaczymy, czy WIRON przetrwa te pół roku.

Jacek Ramotowski

Zobacz również:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »