Atak wściekłych klientów na ZE
"Bo jesteśmy z was niezadowoleni" - tak zapewne w wygładzonej formie brzmiały okrzyki wydawane przez 200 klientów bułgarskiego zakładu energetycznego w Warnie, którzy wdarli się do siedziby przedsiębiorstwa. Jak informuje bułgarskie radio publiczne, klienci byli oburzeni fatalną jakością usług. Od energetyków domagali się więc wyjaśnień.
W ostatnich tygodniach w Warnie przerwy w dostawach prądu są na porządku dziennym, a w wielu miejscowościach w okolicach tego czarnomorskiego portu napięcie w sieci jest znacznie niższe od wymaganych 220 woltów.
Cierpliwość ludzi wyczerpała się, kiedy zakład, należący do niemieckiej spółki E.ON, dostarczył im prąd o napięciu 134 woltów. Efekt tej "oszczędności"? Uszkodzonych zostało wiele elektrycznych artykułów gospodarstwa domowego.
Klienci słusznie walczą o jakość usług. Domagają się odszkodowań od spółki, a od władz - rozwiązania umowy prywatyzacyjnej z E.ON-em, który według nich nie inwestuje w rozwój sieci energetycznej, co prowadzi do częstych awarii.
Niemiecki koncern jest od pewnego czasu częstym "klientem" bułgarskiego wymiaru sprawiedliwości. W sądzie w Warnie od lata toczy się sprawa sądowa przeciw E.ON, wszczęta przez komitet mieszkańców 139 miejscowości podwarneńskich, systematycznie pozbawianych prądu przez dostawcę.
Klienci w południowej części Bułgarii protestują też przeciw innemu zakładowi energetycznemu (należącego do austriackiego EWN). Przyczyną są zawyżone rachunki za wrzesień, które trafiły do ponad 7 tys. klientów.
Pierwsza wygrana już jest: państwowa komisja regulująca dostawy energii elektrycznej ukarała w poniedziałek ENW grzywną w wysokości 21 tys. lewów (10,5 tys. euro) za błędy w opracowaniu rachunków.