Branża informatyczna ma już dość fiskusa
Branża informatyczna jest obecnie obiektem zmasowanego ataku służb fiskalnych - alarmuje Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Firmy informatyczne narzekają na złe prawo skarbowe, bezkarność i niekompetencję urzędników, brak procedur odwoławczych i długotrwałe procesy przed Naczelnym Sądem Administracyjnym (NSA).
Jak tak dalej pójdzie, branża, która generuje rocznie 22 mld zł obrotów i zatrudnia ponad 37 tys. osób, może mieć poważne problemy.
- Publicznie znane sprawy oskarżeń Optimusa, JTT i DTK to tylko wierzchołek góry lodowej. Większość czołowych działających w Polsce firm informatycznych jest obecnie poddana bardzo ostrej kontroli skarbowej - mówi Ireneusz Dąbrowski, wiceprezes PIIT i dyrektor Tech Data Polska, jednej z największych firm IT.
Nie ma mocnych
W Tech Dacie trwa obecnie kontrola, podobnie jak w co najmniej pięciu firmach z czołówki informatycznego rankingu. Wcześniej fiskus wertował księgi m.in. Computerlandu, teraz podobno jest m.in. w Actebisie i Softbanku. Firmy twierdzą, że organy skarbowe nic nie znajdują, jednak o kontrolach mówią niechętnie. Gdyby nie znane i kontrowersyjne sprawy JTT i Optimusa, pewnie opinia publiczna nic by nie wiedziała o coraz bardziej zuchwałych działaniach policji skarbowej.
- Inspektorzy skarbowi są u nas od roku. Dostali osobny pokój, z miłym widokiem za oknem, gdzie kserują sobie i badają dokumenty. Nic nie znaleźli i nie znajdą, bywają natomiast u nas nawet na przyjęciach, zdążyli już wpisać się w krajobraz firmy - mówi nieco żartobliwie przedstawiciel jednej z dużych firm informatycznych.
Ale jest to śmiech przez łzy.
- Często bowiem kontrola utrudnia firmie normalną działalność, jest przeprowadzana na koszt podatnika, angażuje jego pracowników, a decyzje mogą doprowadzić ją nawet na skraj bankructwa - mówi prezes jednej z firm IT.
Tak jest w przypadku JTT, jednego z największych polskich producentów PC. Tam trzyletnia walka z fiskusem zakończyła się wygranymi procesami w sądach, ale epilog jest smutny: firma upadnie albo będzie musiała mocno ograniczyć działalność. Z kolei Optimusa, dużej giełdowej spółki IT, fiskusowi nie udało się pogrzebać, ale firma mocno straciła na wartości i musiała ciąć zatrudnienie.
- Problem w tym, że urzędnicy są mało kompetentni, szukają uchybień na siłę i mają świadomość bezkarności. Za wykrycie domniemanych uchybień dostają premie - i to niezależnie od wyników procedury odwoławczej, która trwa latami - mówi przedstawiciel dużej firmy IT.
Milczenie
Co na to wszystko Ministerstwo Finansów (MF), któremu podlegają izby i urzędy skarbowe? Ano nic. Rzecznik MF nie skomentował sprawy. Zdaniem przedstawicieli branży, nawet jeżeli wszystkie argumenty są po stronie firmy, resort nie karze urzędników i uważa, że problemy spółek wynikają z błędów zarządzających, a nie z działalności fiskusa.
- I tak zamiast partnera w państwie mamy aparat ucisku. Fiskus zamiast pełnić także rolę edukacyjną, jest tylko pazernym i bezkrytycznym poszukiwaczem uchybień. Jeśli ich nie znajduje, to próbuje je wymyślić - mówi przedstawiciel jednej z firm, w której kontrola skarbowa trwała dwa lata.
Dwóch inspektorów znalazło zaś w jej trakcie problematyczne "uchybienie" na... 500 zł. Sprawa ma trafić do NSA.
Czy jest jakakolwiek szansa na poprawę sytuacji? Branża IT chce w to wierzyć, dlatego spróbuje zorganizować spotkanie z odpowiednimi władzami.
- Wiele obiecujemy sobie po planie wicepremiera Hausnera, który ma promować przedsiębiorczość - mówi Ireneusz Dąbrowski.
Coś może drgnąć w tej sprawie. Wicepremier Jerzy Hausner poparł wczoraj wnioski sejmowej Komisji Gospodarki, dotyczące m.in. większej odpowiedzialności urzędników za błędne decyzje i przeprowadzenia audytu zewnętrznego w urzędach.