Chcemy zmian w dyrektywie usługowej

Polska spodziewa się, że negocjacje w sprawie dyrektywy usługowej mogą się przedłużać do przyszłego roku. Ministrowie spraw zagranicznych nie zdecydowali w poniedziałek, w jaki sposób do kontrowersyjnej dyrektywy odniesie się szczyt europejski 23-23 marca.

Polska spodziewa się, że negocjacje w  sprawie dyrektywy usługowej mogą się przedłużać do przyszłego  roku. Ministrowie spraw zagranicznych nie zdecydowali w  poniedziałek, w jaki sposób do kontrowersyjnej dyrektywy odniesie  się szczyt europejski 23-23 marca.

Austria chce jak najmniejszego odejścia od wersji przyjętej przez eurodeputowanych i argumentuje, że jest to jedyna możliwość szybkiego zakończenia prac nad kontrowersyjnym dokumentem. Parlament Europejski w pierwszym czytaniu 16 lutego osłabił zapisy gwarantujące liberalizację rynku usług w UE.

"Są głosy, że albo osiągniemy połowiczny sukces w tej chwili, albo nic. Sprawa jest otwarta i może przedłuży się nawet do przewodnictwa fińskiego albo niemieckiego" - powiedział w poniedziałek w Brukseli wiceminister spraw zagranicznych Stanisław Komorowski.

Reklama

"Właściwie mamy do czynienia z sytuacją typu: teraz albo nigdy - przekonywał w piątek w Brukseli austriacki minister gospodarki Martin Bartenstein. - Mieliśmy kompromis poparty przez dwie trzecie eurodeputowanych i powinniśmy się tego trzymać. Będzie ta dyrektywa, albo żadna".

Austria chciałaby, żeby taki sygnał unijni przywódcy wysłali na szczycie do Komisji Europejskiej, która 4 kwietnia ma zaproponować nową wersję projektu dyrektywy i przekazać ją do dalszych prac krajów członkowskich i drugiego czytania PE.

"Poza Austrią i KE tylko Niemcy chcą, by we wnioskach końcowych szczytu europejskiego wpisać taką deklarację. Wszystkie inne kraje wolą tekst bardziej neutralny" - powiedziały PAP źródła w Radzie UE.

Nowe kraje, a także Wielka Brytania i prawdopodobnie Hiszpania chcą - z różnych powodów - dyrektywy bardziej liberalnej niż zakłada wersja Parlamentu Europejskiego. Inne kraje, jak Francja, nie chcą, by debata o polskim hydrauliku rozgorzała na nowo, i wolą, by szczyt nie podejmował tego tematu.

W obronie projektu przyjętego przez PE stanął w poniedziałek przewodniczący KE Jose Manuel Barroso. Wersja zaproponowana przed dwoma laty przez komisarza ds. rynku wewnętrznego Fritsa Bolkesteina "nie miała żadnych szans" - powiedział. "Dlaczego nalegać na coś, co było niemożliwe do zaakceptowania?".

Zdaniem Barroso wersja z pierwszego czytania w PE zapewnia swobodę świadczenia usług i to jest wystarczający postęp.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt | chciał | Austria | Parlament Europejski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »