Dekada wolnego rynku energii - co się zmieniło?
Od lipca 2007 r. wszystkim odbiorcom energii elektrycznej w kraju, łącznie z gospodarstwami domowymi, przysługuje prawo swobodnego wyboru sprzedawcy energii elektrycznej. Ilu klientów zdecydowało się dotychczas na zmianę? Sprawdzamy.
Dekada wolnego rynku energii - co się zmieniło?
Mija 10 lat, od kiedy możemy jako odbiorcy zmieniać sprzedawcę energii elektrycznej. Jak rozwinął się ten rynek i jak wygląda dzisiaj? Ilu klientów zdecydowało się dotychczas na zmianę? Sprawdzamy.
Liczba odbiorców energii elektrycznej w Polsce to 17,2 miliona. Z tego ogromna większość, bo aż 15,6 mln to gospodarstwa domowe. Każde z nich co roku zużywa średnio prawie 2200 kilowatogodzin (kWh) energii, płacąc łącznie około 1400 zł. Według danych GUS, statystyczna faktura za prąd wynosi prawie 120 zł miesięcznie.
To tanio, czy drogo?
Na tle innych państw Europy nominalne ceny prądu w Polsce są tańsze od średniej. Jednak rachunki za prąd mają w naszych budżetach domowych większy udział niż w większości państw Europy ze względu na siłę nabywczą odbiorców.
Logiczne wydawałoby się więc, że jako zaradni konsumenci będziemy poszukiwać oszczędności, poszukując tańszych ofert, prawda?
Od lipca 2007 r. wszystkim odbiorcom energii elektrycznej w kraju, łącznie z gospodarstwami domowymi, przysługuje prawo swobodnego wyboru sprzedawcy energii elektrycznej.
Jednak mało się tym interesujemy i zmiana sprzedawcy energii nie jest w Polsce popularna.
Jak pokazują badania rynku, 90% klientów słyszało o tym, że sprzedawcę prądu można zmienić. Jednak tylko co trzeci w ogóle taki krok rozważa. Jeśli chodzi o konkretne działania, to tu statystyki są jeszcze niższe: z możliwości przejścia do alternatywnego sprzedawcy energii skorzystało dotychczas w Polsce 715 tys. odbiorców - to niewiele ponad 4% rynku. Dużo bardziej aktywne są firmy - sprzedawcę energii przynajmniej raz zmieniło 11,6% z nich. Gospodarstwa domowe aktywne nie są i tylko co trzydzieste zmieniło sprzedawcę.
To pokazuje, że potencjał do rozwoju rynku jest ogromy.
Przynajmniej teoretycznie jest w czym wybierać. Można znaleźć oferty z obniżkami, gwarancją stałej ceny, łączące sprzedaż energii elektrycznej z gazem lub z innymi usługami, np. naprawą domowych usterek, czy abonamentem na prywatną opiekę medyczną.
Kim są sprzedawcy energii?
Po pierwsze, trzeba rozróżnić dystrybutora od spółki obrotu. Dystrybutorzy energii to te firmy, które zajmują się obsługą sieci średnich i niskich napięć, którymi energia płynie do naszych domów. Sprzedażą zajmują się spółki obrotu.
Podmioty te mogą należeć do tych samych grup kapitałowych, jednak bardzo ważna jest jedna zasada: właściciel linii energetycznych, które dochodzą do naszego domu, pobiera od nas opłatę sieciową, ale nie ma prawa decydować, od kogo chcemy kupić prąd.
W dalszym ciągu największy udział w sprzedaży energii elektrycznej do odbiorców końcowych mają tzw. sprzedawcy "zasiedziali" (incumbent suppliers), czyli podmioty, które przed wydzieleniem operatorów sieci dystrybucyjnej do oddzielnych spółek były jedynymi sprzedawcami energii elektrycznej na danym obszarze. Pełnią oni funkcję sprzedawców dla odbiorców w gospodarstwach domowych, którzy nie zdecydowali się na wybór nowego sprzedawcy (sprzedawcy z urzędu).
I mogą pochwalić się największą liczbą klientów: PGE (5,3 mln), Tauron (5,2 mln), Energa (2,9 mln), Enea (2,5 mln) oraz innogy (blisko 1 mln).
Oprócz tych głównych sprzedawców koncesję na obrót energią elektryczną posiada ponad 450 innych firm.
Co najmniej kilkadziesiąt z nich prowadzi aktywną sprzedaż - aktualizują informacje o oferowanych cenach czy promocjach. Część sprzedawców prowadzi sprzedaż tylko dla firm, niektórzy zaś mają oferty i dla biznesu i dla klientów indywidualnych.
Chcąc zmienić sprzedawcę prądu można przejrzeć oferty na przykład na stronie Urzędu Regulacji Energetyki (www.maszwybor.gov.pl), czy na stronach internetowych poszczególnych firm.
Czy naprawdę warto zmienić sprzedawcę energii elektrycznej?
Portal WysokieNapiecie.pl pisze o tym regularnie już od kilku lat. Tym razem chcemy iść krok dalej i wspólnie z Interią zainspirować czytelników do realnych działań, o czym już wkrótce na www.wysokienapiecie.pl oraz www.interia.pl
Justyna Piszczatowska, WysokieNapiecie.pl