Fiskus z góry założył, że przedsiębiorca jest świadomym uczestnikiem karuzeli VAT i próbował wmanewrować w oszustwo
Organy podatkowe odmówiły spółce prawa do odliczenia podatku VAT z tytułu wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów, posądzając ją o świadomy udział w oszustwie, mimo, że nawet prokuratura stwierdziła, iż zebrany materiał dowodowy w sprawie nie pozwala na wysnucie takich wniosków. Jak orzekł rozpoznający wniesioną przez spółkę skargę sąd: "Organ podatkowy niejako z góry założył, że skarżąca jest świadomym uczestnikiem karuzeli podatkowej i starał się działalność skarżącej dopasować do z góry przyjętego, oszukańczego schematu transakcji pozornych" (wyrok WSA w Białymstoku z 22 lipca 2020 r., sygn. akt I SA/Bk 203/20).
W deklaracji VAT za luty 2015 r., przedsiębiorca handlujący kawą wykazał do zwrotu nadwyżkę podatku VAT naliczonego nad należnym w wysokości 1 672 971 zł. Ale we wrześniu 2019 r., naczelnik urzędu skarbowego wydał decyzję, w której określił ten zwrot jedynie w wysokości 375 969 zł. Jak tłumaczył, wszczęta przez niego u przedsiębiorcy kontrola podatkowa w zakresie sprawdzenia prawidłowości i rzetelności dokonywanych rozliczeń VAT, jak i uruchomione następnie postepowanie podatkowe wykazały, że w badanym okresie lutego 2015 roku firma przeprowadziła transakcje, które nie miały związku z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą oraz nie służyły do wykonywania czynności opodatkowanych, a jedynie w celu nadużyć w zakresie podatku od towarów i usług.
Naczelnik US ustalił, że przedsiębiorca nabywał kawę w Polsce od krajowych dostawców, a następnie dostarczał ją do magazynu podmiotu trzeciego na Litwie i sprzedawał ją głównie trzem firmom: jednej w Estonii i dwóm na Litwie. Podmiot estoński odsprzedawał dalej towar na Łotwę tamtejszej spółce, wobec której w maju 2017 r. rozpoczęto procedurę wykreślenia z rejestru podatników VAT z uwagi na nieprzedłożenie dokumentów do kontroli, i która wynajmowała od podmiotu trzeciego wspomniany magazyn na Litwie. Firma łotewska odsprzedawała kawę jeszcze tego samego dnia, w którym ją nabyła, dwóm polskim spółkom z o.o. i jednej czeskiej s.r.o. Wobec spółek tych ustalono, że nie prowadziły one rzeczywistej działalności gospodarczej, pełniąc funkcję tzw. znikających podatników. Jedyną rolą jednej z ww. polskich spółek z o.o. było wprowadzanie na terytorium Polski towarów bez rozliczenia podatku z tytułu WDT i wygenerowanie podatku naliczonego do odliczenia przez inną polską sp. z o.o.
Naczelnik US stwierdził, że wystawione przez przedsiębiorcę faktury, dokumentujące wewnątrzwspólnotową dostawę kawy na rzecz estońskiej firmy, nie odzwierciedlały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. Miały tylko uwiarygodnić te pozorne dostawy, służąc wyłudzeniu VAT przez polskiego przedsiębiorcę.
Organ podatkowy przyznał, że nie zebrał dowodów świadczących jednoznacznie o świadomym udziale przedsiębiorcy w transakcjach stanowiących oszustwo podatkowe w VAT, ale przemawia za tym analiza działalności prowadzonej przez niego we wcześniejszym okresie: od sierpnia 2014 r. do stycznia 2015 r. Przedsiębiorca dokonywał wówczas wewnątrzwspólnotowych dostaw towarów do innej firmy na Łotwie, która zarządzana jednak była przez te same osoby, które zarządzały jednym z krajowych dostawców, u którego przedsiębiorca zaopatruje się w kawę. A sam schemat całej transakcji był identyczny. Naczelnik uznał, że objęty postępowaniem podatkowym, jak i dotyczący wnioskowanego przez przedsiębiorcę zwrotu VAT miesiąc luty 2015 r., należy traktować jako kontynuację okresu sierpień 2014 - styczeń 2015.
Zdaniem organu, powiązania osobowe spółek uczestniczących w łańcuchu transakcji, znaczna częstotliwość tych transakcji i wysoka wartość sprzedaży powinny wzbudzić w przedsiębiorcy podejrzenia co do występowania w tym przypadku mechanizmu karuzeli podatkowej. Jednym z koronnych dowodów fiskusa, mającym świadczyć o świadomym uczestnictwie przedsiębiorcy w owej karuzeli VAT, była korespondencja mailowa z października 2014 r., z której wynika, że osoba zarządzająca przedsiębiorstwem wiedziała, że towar dostarczany przez nie na Litwę, tego samego dnia wróci do Polski.
Decyzję naczelnika urzędu skarbowego podtrzymał w mocy dyrektor izby administracji skarbowej. Podkreślił, że ustalenia m.in. łotewskiej administracji skarbowej potwierdziły, że jeden z łotewskich kontrahentów uczestniczących w tym łańcuchu dostaw, nabywając towar, jeszcze tego samego dnia odsprzedawał go polskim i czeskim kontrahentom w okresie od stycznia do marca 2015 r., deklarując dokonanie WDT do jednej z polskich spółek na kwotę ponad 19 000 000 zł. W czerwcu 2016 r. jeden z dyrektorów urzędu kontroli skarbowej wydał wobec innego kontrahenta przedsiębiorcy decyzję, z której wynika, że nie prowadził on działalności gospodarczej, biorąc udział w łańcuchu dostaw jedynie celem wyłudzenia VAT. Dyrektor izby administracji skarbowej, jako organ odwoławczy uznał więc, w świetle przywołanych faktów, że polski przedsiębiorca pozorował tylko WDT na rzecz estońskiego odbiorcy. Zdaniem organu te fikcyjne dostawy były z góry zaplanowane i wyreżyserowane, o czym przedsiębiorca wiedział i na co się godził.
We wniesionej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku skardze przedsiębiorca zarzucił organom m.in. to, że włączyły do akt postępowania i oparły swoje rozstrzygnięcie na rozstrzygnięciach podjętych przez inne organy podatkowe wobec innych podatników, w toku innych postępowań i w zakresie innych okresów, niż będący przedmiotem tej sprawy. Skarżąca podniosła, iż przeprowadzone postępowanie podatkowe nie wykazało, że nie nabyła ona towaru od swoich dostawców. Wręcz przeciwnie, dysponowała tym towarem i go odsprzedawała. Co do przywoływanej przez fiskus korespondencji mailowej, mającej rzekomo świadczyć o świadomości firmy co do bycia uczestnikiem karuzeli VAT, to wynika z niej jedynie trasa przejazdu samochodu dostawczego. A organy w żaden sposób nie wykazały, że dostarczany przez firmę towar nie został wypakowany z tej ciężarówki na Litwie, a tym bardziej, że gdy wracała ona wskazaną trasą do Polski, była załadowana tym samym dostarczonym przez firmę towarem. Co jeszcze bardziej znaczące, organy nie uwzględniły wniosku przedsiębiorcy o przeprowadzenie na te okoliczności dowodu z przesłuchania świadka - kierowcy owej ciężarówki.
Skarżąca firma podkreśliła, że organy podatkowe skierowały w niniejszej sprawie zapytanie do prokuratury regionalnej, czy w toku prowadzonego śledztwa zgromadziła ona dowody pozwalające na przyjęcie ponad wszelką wątpliwość, że firma brała świadomy udział w oszustwie podatkowym. Prokuratura odpowiedziała, że ani skarżącej, ani osobom nią zarządzającym nie przedstawiono takich zarzutów, jak również że zgromadzone dowody nie pozwalają na stwierdzenie ich świadomego udziału w karuzeli VAT. Mimo tego organy nadal wywodzą, że miała ona świadomość bycia podmiotem tego oszustwa, choć jak podnosi firma, dołożyła należytej staranności wymaganej od profesjonalnego uczestnika rynku przy zawieraniu tego rodzaju transakcji, dokonując również weryfikacji swoich bezpośrednich dostawców i odbiorców. Za trasę przejazdu ciężarówki odpowiadała wynajęta firma transportowa, a i nie było podstaw do powstania podejrzeń w zakresie pochodzenia samego towaru, skoro był on każdorazowo prawidłowo dostarczany do miejsca przeznaczenia.
Sąd odnosząc się do koronnego, zdaniem organów, dowodu na świadomość przedsiębiorcy co do uczestnictwa w karuzeli VAT, w postaci korespondencji e-mail zawierającej opis trasy samochodu dostawczego, orzekł, że nie jest to dowód wystarczający na takie stwierdzenie. Zdaniem sądu z treści tej wiadomości nie wynika, aby towar sprzedany przez skarżącą, po dostarczeniu na Litwę wrócił do Polski. A nawet gdyby, to nie może to stanowić dowodu na świadomy udział firmy w wyłudzeniu VAT.
"Z e-maila tego nie wynika bowiem, że do Polski miała wrócić ta sama kawa. Wbrew wnioskom organów, osoba odbierająca e-mail mogła przypuszczać, że transport pochodzący od skarżącej zostanie wypakowany, a do samochodu zostanie załadowany inny towar. Co więcej nie można odmówić estońskiej spółce możliwości dalszej odsprzedaży kawy dowolnemu nabywcy, czy to w Polsce czy gdziekolwiek indziej. Organy podatkowe wysnuły zdecydowanie zbyt daleko idące wnioski..." (wyrok WSA w Białymstoku z 22 lipca 2020 r., sygn. akt I SA/Bk 203/20).
Dla sądu niezrozumiałym było, dlaczego organy aż tak pochylając się nad jednym e-mailem, który dla pracownika skarżącej firmy był standardowym w warunkach jego pracy, odmówiły przeprowadzenia wnioskowanego przez nią dowodu z przesłuchania kierowcy, realizującego opisany w tej wiadomości kurs. Jego zeznania mogłyby wyjaśnić, czy kwestionowany transport w rzeczywistości doszedł do skutku oraz jaki towar był przewożony. Co więcej, fakt, że pracownik sam przedłożył organom ten e-mail przeczy stanowisku tych organów, że był on świadomy występujących nieprawidłowości w transporcie. Logika i doświadczenie życiowe wskazują bowiem, że gdyby tak było, to nie przedkładałby fiskusowi dowodów świadczących na swoją niekorzyść.
Fiskus starał się dokleić przedsiębiorcę do oszukańczego schematu
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku, uchylając decyzję dyrektora izby administracji skarbowej podkreślił, że aby odmówić przedsiębiorcy prawa do odliczenia VAT z faktury, organy muszą wykazać jego świadomość udziału w oszustwie podatkowym oraz wskazać, jakich konkretnie starannych działań on nie podjął dla upewnienia się co do rzetelności swoich kontrahentów. Natomiast w niniejszej sprawie organy, dowodząc wystąpienia oszukańczego procederu z udziałem kontrahentów skarżącej, próbowały z góry podciągnąć pod swoją tezę także udział samej skarżącej, nie zwracając w ogóle uwagi na to, że jest ona czynnym przedsiębiorstwem prowadzącym działalność od wielu lat. A przecież organ I instancji wręcz sam przyznał w treści swojej decyzji, że na gruncie niniejszej sprawy nie zaistniały przesłanki stanowiące podstawę odmowy przedsiębiorcy prawa do odliczenia podatku.
"...organ podatkowy niejako z góry założył, że skarżąca jest świadomym uczestnikiem karuzeli podatkowej i starał się działalność skarżącej dopasować do z góry przyjętego, oszukańczego schematu transakcji pozornych. Stracił przy tym z pola widzenia, że skarżąca od 2001 r. prowadzi działalność gospodarczą, zakupiony towar zawsze weryfikuje, nie organizuje transportu we własnym zakresie, ani też nigdy nie dokonywała płatności "do ręki". (...) Organy oceniły sytuację skarżącej szablonowo, uznając, że skoro wcześniejsze oraz następcze transakcje mają oszukańczy charakter, także i działania skarżącej wpisują się w model świadomego oszustwa" (sygn. akt I SA/Bk 203/20).
W poprzednim ustroju politycznym, słynne było powiedzenie: "Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". W obecnym ustroju historia wydaje się zataczać koło, z tym że dziś powiedzenie to brzmi: "Dajcie mi przedsiębiorcę, a paragraf się znajdzie". Do jak dalekiej skrajności posunie się jeszcze polityka fiskusa wobec przedsiębiorców, traktowanych już teraz z góry jak przestępców i oszustów? W poprzednim ustroju prześladowani uciekali za granicę. Czy przenoszenie obecnie przez przedsiębiorców biznesów do innych jurysdykcji, lub zmiana rezydencji podatkowej, nie budzą podobnych skojarzeń?
radca prawny Robert Nogacki
Kancelaria Prawna Skarbiec specjalizuje się w ochronie majątku, doradztwie strategicznym dla przedsiębiorców oraz zarządzaniu sytuacjami kryzysowymi